Rozdział 95

1.5K 104 14
                                    

Czas spędzony z rodzicami nad jeziorem był super. Tylko przez jeden dzień mieliśmy brzydką pogodę i nie wychodziliśmy z hotelu, a w pozostałe świeciło słońce, i cały dzień spędzaliśmy na plaży. Kiedy wracaliśmy do domu było mi smutno, że to już koniec, ale i cieszyłam się, że możemy już z Lindsay zaplanować spotkanie. Bardzo za nią tęskniłam. Tak bardzo, że chwilami żałowałam, że nie mam przy sobie ramki z jej zdjęciem, które mogłabym przytulać.
Następnego dnia po powrocie do domu przyjechała w końcu moja siostra. Po południu razem wybrałyśmy się do fotografa, u którego chciałam wywołać trochę zdjęć potrzebnych do mojego prezentu dla Lindsay. Wywoływałam głównie nasze wspólne zdjęcia, które czasem sobie robiłyśmy oraz zdjęcia, które ja jej robiłam. Również te z naszej sesji. Fotograf patrzył na nie z lekko krzywą miną, ale nic nie skomentował. Na szczęście.
Wieczorem usiadłam na swoim łóżku i zabrałam się za tworzenie prezentu. Przy okazji wzięłam telefon i wybrałam numer do Lindsay. Opowiedziałam jej o moim wyjeździe wszystko co pamiętałam. Wciąż powtarzałyśmy sobie, że bardzo za sobą tęsknimy. Na końcu umówiłyśmy się, że za tydzień w piątek do niej przyjadę.
Następnego dnia po obiedzie pomyślałam, by zadzwonić do pani Flores. Trochę się stresowałam, ale wybrałam jej numer i zadzwoniłam.
- Agatha Flores, słucham? - odebrała.
- To ja, Annika - powiedziałam.
- Anni! - ucieszyła się. - Co tam słychać?
- Dobrze. Kilka dni temu wróciłam znad jeziora.
- Oo, jak było?
- Super. Opaliłam się ładnie. No... Może trochę za mocno na plecach. Kąpałam się w jeziorze, spacerowałam z rodzicami po mieście i po lesie. Była taka ładna pogoda.
- To musiało być fajnie.
- A co u pani?
- Dobrze. Dzieci się właśnie bawią na dworze, a ja mam chwilę odpoczynku. Leżę sobie na kanapie i czytam książkę.
- Jedzie gdzieś pani w te wakacje?
- Do rodziców, nad morze, na razie więcej planów nie mam.
- A znajdzie dla mnie pani czas w tym tygodniu?
- Na najbliższe dni mam plany, ale chyba znajdę czas w następnym tygodniu w poniedziałek.
- To spotkamy się?
- Dobrze, Anni.
- Mogę zaproponować kawiarnię na rynku. Dają tam bardzo dobrą kawę.
- Byłam tam raz, masz rację. Możemy się tam umówić jakoś po południu.
- O piętnastej?
- Zgoda.
- To jesteśmy umówione - uśmiechnęłam się. - Do zobaczenia.
- Do zobaczenia, Anni. Miłego dnia.
- Nawzajem.
Rozłączyła się.
Ale super. Niedługo spotkam się z moją panią Flores, a parę dni później jadę do Lindsay. To będzie kolejny udany tydzień.
Kiedy już nadszedł ten wymarzony dzień spotkania z byłą nauczycielką, ubrałam się w piękną brzoskwiniową sukienkę.
- A ty gdzie idziesz? - spytał mój tata, gdy mnie zobaczył.
- Randka z panią Flores - zaśmiałam się. - Albo nie. Nie mogę mówić "randka", bo mam już dziewczynę, będzie, że ją zdradzam. Idę na spotkanie z koleżanką, tak lepiej.
- Daleko?
- Nie, na rynek. Wrócę niedługo, paa - powiedziałam i wyszłam z domu.
Na dworze było prawie trzydzieści stopni. Uwielbiam upały. Lato to zdecydowanie moja ulubiona pora roku.
Dotarłam do kawiarni jako pierwsza. Zamówiłam dwie kawy cappuccino i po kawałku ciasta z galaretką. Poprosiłam też panią, żeby przygotowała i przyniosła zamówienie dopiero, kiedy zjawi się moja towarzyszka. Zapłaciłam i poszłam usiąść przy stoliku na dworze.
Czekając na kobietę czułam lekki stres. Od tak dawna marzyłam, żeby móc się z nią spotkać. Jeszcze rok temu była dla mnie taka ważna... Wtedy nie wiedziałam, że wolę dziewczyny. Ciekawe czy patrzyłabym na nią inaczej, gdybym wiedziała. Teraz to oczywiste, że nie będzie mi bliższa niż przyjaciółka. Nawet nie myślę o tym czy dałabym jej szansę, gdybyśmy obie były wolne. Ale i tak ciekawe czy dałabym ją jej wtedy.
Blondynka zjawiła się po parunastu minutach. Miała na sobie dopasowaną różową sukienkę w białe kwiaty. Usiadła przy moim stoliku.
- Cześć, Annika - uśmiechnęła się. - Przepraszam, za te parę minut spóźnienia. Zatrzymały mnie dzieci.
- Rozumiem. Ważne, że pani już jest. Co tam?
- Wszystko jak zwykle. Ale faktycznie jesteś opalona. Ładnie wyglądasz.
- Dziękuję. Ja się lubię opalać. Leżeć sobie cały dzień na słoneczku i słuchać muzyki... Ah...
- Ja jadę w połowie sierpnia nad morze, to pewnie też wrócę opalona - spojrzała do wnętrza kawiarni. - Zamawiasz coś? - spytała.
- Już zamówiłam. Niedługo na pewno dostaniemy.
- My?
- Zamówiłam też dla pani - uśmiechnęłam się. - Po kawie i kawałku ciasta.
- Ile mam ci za to oddać?
- Nic. Ja zaprosiłam, to ja stawiam.
- Anni...
- Pani Agatho... Naprawdę to nie problem. Ja stawiam.
- Oh, no dobrze, kochanie.
Niedługo po tym dostałyśmy zamówienie. Obie wzięłyśmy po łyku kawy.
- Dobra, prawda? - spytałam.
- Może być - uśmiechnęła się. - Jak dla mnie za słodka, ale trudno.
- Ja lubię słodką.
- Kiedy piję samą kawę to też, ale do ciasta lepiej mniej słodka - wzięła drugi łyk. - To opowiadaj, co się u ciebie działo przez ten cały rok.
- Z każdym dniem coraz lepiej. Dostałam się do tej szkoły, co chciałam. Jest naprawdę super. Wszyscy są dla siebie mili i nie ma konfliktów w klasie. Poznałam dużo fajnych osób. Mam dwie przyjaciółki, Anastacie i Tristiane. Są do mnie podobne zachowaniem, więc szybko się zaprzyjaźniłyśmy. Poznałam też moją Lindsay. Jakoś po pół roku się w niej zakochałam. Starałam się o nią i ją zdobyłam. Jestem z nią taka szczęśliwa.
- Nigdy mi nie mowiłaś, że podobają ci się dziewczyny.
- Wtedy jeszcze nie wiedziałam. Dopiero jak poznałam Lindsay.
- A gdzie się poznałyście?
- W szkole.
- W szkole?
- Niech pani nikomu tego nie mówi. Ona jest moją nauczycielką.
- O jejku!
- Jest czasem trudno, ale się kochamy. To najważniejsze.
- Niezłe ziółko z ciebie się zrobiło.
Zaśmiałam się.
- Tak wyszło. Chociaż w pewnym sensie zawsze taka byłam, że zaprzyjaźniałam się z każdym. W końcu siedzimy tu teraz razem.
- Zmieniłaś się, Anni - uśmiechnęła się. - Ale na lepsze, oczywiście. Poradzisz sobie w życiu, na pewno.
- Chyba tak.
Złapałam ją za rękę. Lekko się zdziwiła.
- Cieszę się, że pani się zgodziła na to spotkanie.
- Też się cieszę. Dobrze, że uświadomiłaś mi wtedy, że cię trochę zaniedbałam. Teraz już nie będę.
- To dobrze. Niech pani się nie boi mi o wszystkim mówić. Wszystko zrozumiem.
Spędziłyśmy trzy godziny w kawiarni. Następnie wybrałyśmy się na spacer po okolicy. Cieszyłam się z tego spotkania jak dziecko.
- Nie no, ja muszę panią jeszcze raz przytulić - objęłam ją w talii i przytuliłam blondynkę od boku.
- Anni, Anni... - zaśmiała się i też mnie przytuliła.
Po tym aż musiałam kilka razy podskoczyć z radości.
- Zaczynasz mnie przerażać.
- Przepraszam. Po prostu się bardzo cieszę. Wie pani, że bardzo mi pani brakowało przez ten rok. Teraz mogę w końcu z panią rozmawiać, byłyśmy nawet na kawie. Ostatnio mi się wszystko udaje. Jestem taka szczęśliwa - znów podskoczyłam.
- Wiem, wiem. Bardzo się przywiązujesz do ludzi. Tylko uważaj z tym, żeby nie polubić za bardzo kogoś nieodpowiedniego.
- Tak, uważam.
- Mam nadzieję, że nikt cię tym nigdy nie skrzywidzi. Miałam już w życiu wielu fałszywych przyjaciół, więc wiem jak to jest.
- Ja wiem czy ktoś mnie lubi naprawdę, czy nie. Szybko się przywiązuję, ale zawsze na początku podchodzę z podejrzliwością.
Spacerowałyśmy wolno przez park. Spotkałyśmy paru uczniów pani Flores. Na szczęście tym razem udało mi się uniknąć spotkania niefajnych znajomych.
Na koniec dnia była nauczycielka odprowadziła mnie do domu.
- To do zobaczenia. Może jeszcze przed początkiem roku uda nam się spotkać - uśmiechnęłam się do niej.
- Też mam taką nadzieję. Opowiesz mi wtedy jak było u twojej dziewczyny.
- Tak. A pani opowie mi co pani robiła nad morzem.
- Obiecuję - uśmiechnęła się.
- To pa pa - złapałam ją za obie ręce i pocałowałam w policzek.
- Jesteś niemożliwa... - zaśmiała się. - Do zobaczenia.
Podeszłam pod drzwi domu i pomachałam jej na pożegnanie. Następnie weszłam do środka.
- O, już jesteś - powiedziała moja mama.
Z radością się do niej przytuliłam.
- I jak było? - spytała.
- Super, super, super. Uwielbiam ją! - cieszyłam się.
Całe spotkanie było jednym z najlepszych wydarzeń w ostatnim czasie. Jedyne co, to miałam mieszane uczucia do tego, co zrobiłam na koniec. Pocałowałam ją w policzek. Niby na pożegnanie, ale zaraz po tym zrobiło mi się dziwnie i pomyślałam o Lindsay. To nie była zdrada, tylko ją pożegnałam, a i tak czuję, że nie do końca dobrze zrobiłam. Trudno. Następnym razem po prostu się powstrzymam.
Minęło parę dni i nadszedł czas na spotkanie z dziewczyną po miesiącu rozłąki. Myślałam, że na spotkanie z panią Flores byłam bardzo podekscytowana, ale na spotkanie z Lindsay byłam dziesięć razy bardziej. Ledwo mogłam usiedzieć w autobusie jadąc do miasta. Miałam ochotę skakać i się śmiać. Po drodze pisałam z Lindsay. Głównie wysyłałyśmy sobie różnokolorowe serduszka, ale umówiłyśmy się też, że blondynka przyjedzie po mnie na dworzec autobusowy. To będzie trochę trudne, bo będzie tam mnóstwo ludzi. Nie będę mogła się na nią rzucić i ją całą wycałować. Będziemy musiały poczekać z tym do domu. Chyba dam radę. Wytrzymałam bez niej miesiąc, to i jeszcze niecałą godzinę wytrzymam. Chyba.
Kiedy dojechałam na miejsce od razu zobaczyłam na przystanku swoją dziewczynę. Stała jak zwykle uśmiechnięta i trzymała przed sobą swoją torebkę. Wysiadłam, wzięłam swoją walizkę i podbiegłam do niej.
- Hej, Linz - uśmiechnęłam się do blondynki.
- Cześć, Anni. Chodź, zaparkowałam samochód na piętrowym parkingu przy galerii.
Zaczęłyśmy iść w tamtą stronę.
- I co słychać, malutka? - spytała.
- Od rana nie mogłam się doczekać aż tu przyjadę i cię zobaczę. Serce bije mi tak szybko, wow - podskoczyłam śmiejąc się.
- Ja tak samo. Jak tylko się obudziłam pomyślałam, że cię dzisiaj zobaczę.
- Mówiłaś Lexy, że przyjadę? Nie zdziwi się jak mnie zobaczy?
- Mówiłam jej wczoraj.
- Pewnie się nie ucieszyła...
- Powiedziała tylko "ok". Nie jestem pewna, czy usłyszała, co do niej mówiłam. Jak zawsze z kimś pisała.
- Mam nadzieję, że już sobie trochę przemyślała to, że z tobą jestem.
- Cii... Nie mów tego tak głośno, bo jeszcze ktoś usłyszy... - rozejrzała się.
- No dobrze - ściszyłam trochę głos. - Nie chcę, żeby znowu tak krzywo na mnie patrzyła.
- Myślę, że będzie już ok. Zaplanowałam, że dzisiaj obie pomożecie mi przy obiedzie. Będziemy robić domową pizzę. Chcę jak najwięcej czasu spędzać z wami dwiema, tak jak poradziła mi twoja mama. Może to pomoże.
- Uu, a z czym będzie pizza? - ucieszyłam się.
- Z czym będziesz chciała. Mam dużo składników. Wybierzesz sobie coś. Lexy bardzo lubi hawajską.
- Fuj, ja nie... Jak można jeść ananas razem z szynką? Nie smakuje mi to połączenie. Lubię jedno i drugie osobno, ale razem jest fuj.
- Też nie lubię, ale Lexy tak, więc będziemy dla niej taką robić.
Przeszłyśmy przez galerię handlową i dotarłyśmy na parking. Samochód Lindsay stał na drugim piętrze przodem do ściany. Otworzyła go i razem wsiadłyśmy.
- Tutaj nikt nie zobaczy. Chodź do mnie, Anni... - powiedziała wyciągając do mnie ręce.
Wdrapałam się na jej kolana i przytuliłam ją mocno.
- Kocham cię - pocałowałam ją w policzek.
- A ja ciebie.
Tak... Brakowało mi jej przez ostatni czas.
- Kiss me, kiss me - poprosiłam.
- As you wish... - zachichotała.
Zaczęła całować mnie namiętnie przytrzymując mnie na sobie za pupę.
- Ohh... - westchnęłam na koniec pocałunku.
- To teraz siadaj na swoim miejscu i jedziemy do domku - uśmiechnęła się.
- No... I want more.
- W nocy będzie "more", ok? - zachichotała.
- O tak - wróciłam na fotel pasażera. - Jak będzie to w takim razie jedźmy do domku.
Lindsay zaczęła się śmiać.
- Oj, Anni...
Ruszyłyśmy w stronę jej domu.
- Zaraz jak dojedziemy dam ci prezent na urodziny i to, co kupiłam ci nad morzem - powiedziałam.
- A co mi kupiłaś? No powiedz.
- Nie. Nic nie powiem. Musisz poczekać aż będziemy na miejscu.
Zaczęła przyspieszać, zaśmiała się i zdjęła nogę z gazu.
- Nie, nie mogę tu jechać szybciej - powiedziała.
Śmiałam się.
Dotarłyśmy na miejsce. Zaniosłam swoje rzeczy do sypialni, wzięłam prezent dla Lindsay i wróciłam do niej do salonu.
- Najpierw taka mniejsza rzecz. Znad morza.
Wręczyłam dziewczynie małe pudełko. Usiadła na kanapie i otworzyła je. Wewnątrz znajdowała się niewielka szkatułka ozdobiona muszelkami.
- Jaka urocza - powiedziała uśmiechając się. - Piękna. Na pewno mi się przyda, na przykład na biżuterię.
- Od razu jak ją zobaczyłam pomyślałam o tobie. Cieszę się, że ci się podoba. Teraz prezent na urodziny. Włożyłam w to naprawdę wiele pracy. Mam nadzieję, że będziesz taka zadowolona jak ja.
Dałam blondynce prezent rozwinięty kolorowym papierem i podekscytowana czekałam na jej reakcję. Powoli zaczęła go rozpakowywać. W środku był album ozdobiony przeze mnie. Lindsay ucieszyła się już na sam widok jego okładki.
- Otwórz - powiedziałam.
Blondynka zajrzała na pierwszą stronę.

"Moja Lindsay, moje słoneczko, moja księżniczko... Z okazji twoich trzydziestych ósmych urodzin."

Przerzuciła kartkę. Na jej środku przyklejone było zdjęcie, które jej kiedyś zrobiłam. Próbowałyśmy się uczyć, ale nie mogłyśmy przestać się śmiać. Zrobiłam jej wtedy bardzo ładne zdjęcie. Ukazywało jej prawdziwy szczery śmiech.
Nad fotografią widniał napis.

"Poznałam cię jako kogoś, w kim nigdy bym się nie spodziewała zakochać.
Jako anglistkę..."

Na następnej stronie było kolejne zdjęcie i przy nim napis. Tak było na każdej.

"Od zawsze wiedziałam, że jesteś wspaniała..."

"Ale doceniłam cię dopiero, gdy moje sny pokazały mi jak wyglądałoby moje życie bez ciebie."

"Stałaś się dla mnie kimś więcej."

"Przyjaciółką..."

"Zauroczeniem..."

"Aż w końcu miłością mojego życia."

"Dziękuję za twój uśmiech..."

"Za wyrozumiałość..."

"Za zaufanie..."

"Za wsparcie..."

"Za twoją pomoc..."

"Za wspólne chwile..."

"Za opiekę..."

"Za uczucie..."

"Za to, że jesteś."

"Niech ten album przypomina ci o mnie zawsze, gdy nie mogę być przy tobie."

"Kocham cię, Lindsay."

Na kolejnych stronach były wszystkie zdjęcia, jakie zrobiłam jej podczas naszej sesji.
Oglądała wszystko uważnie, czytając podpisy, a w jej oczach pojawiły się łzy.
- Oh, Anni... To jest przepiękne - przytuliła mnie mocno.
- Kocham cię, Lindsay... - uśmiechnęłam się.
- Ja ciebie też. Jesteś niesamowita... - otarła łzy patrząc na album. - Naprawdę, Anni... To jest przepiękne. Skąd ty masz takie pomysły?
- To ty mnie inspirujesz. Wystarczy, że pomyślę o tobie i zaraz mam mnóstwo pomysłów.
- Jesteś niesamowita...
- Jak będziemy robić sobie kolejne zdjęcia, to potem będziemy wklejać na kolejne strony albumu. Co ty na to?
- Podoba mi się ten pomysł. Będziemy miały album naszego związku.

////////////////////
Hej, jak wam się podobał rozdział? ^^ Fajny miała Annika pomysł na prezent? ^^ Czy Lexy nadal będzie miała problem z Annisay? Czy Lindsay zabierze Annikę do Włoszech? 😁

Do następnego 💕

AnglistkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz