Rozdział 64

2K 155 15
                                    

Rano w sobotę obudziłam się z bolącym gardłem i katarem. Tylko nie to... Poprosiłam mamę o lekarstwa, ale nie pomogły mi zbytnio. Przy okazji dowiedziałam się, że moje kuzynki, z którymi bawiłam się na swoich urodzinach były dopiero co po chorobie. Świetnie...
Z godziny na godzinę czułam się coraz gorzej. Wieczorem już miałam wysoką gorączkę. Błagam, niech mi to przejdzie do środy...
Całe święta przeleżałam w łóżku. We wtorek powinnam wracać do miasta. Nawet chciałam jechać pomimo choroby, ale mama kategorycznie mi zabroniła. Zamiast na autobus pojechałam z nią do lekarza. Na szczęście nie było ze mną aż tak źle, żebym musiała przyjmować antybiotyki. Pani doktor przepisała mi tabletki na zbicie gorączki, syrop na kaszel i coś na odporność.
Po powrocie do domu przypomniało mi się, że to mój ostatni tydzień na zapłacenie za wycieczkę.
- O nie! - powiedziałam.
Mama spojrzała na mnie zdziwiona.
- Ja... Muszę zapłacić za wycieczkę szkolną. Jak ja to zrobię jeśli jestem chora?
- Hmm... A do kiedy to?
- Do końca tygodnia... Ja muszę na nią jechać. Czy jestem chora, czy nie, w czwartek wracam do miasta i zapłacę w piątek.
- Wykluczone. Zapomniałaś co mówiła pani doktor? Najwcześniej wrócisz do szkoły w poniedziałek.
- Ale ja muszę zapłacić. Muszę. Nie odpuszczę sobie tej wycieczki...
Zmartwiłam się bardzo. Mama pomyślała chwilę.
- W sumie wzięłam wolne w pracy na jutro i pojutrze, żeby się tobą zaopiekować. Mogłabym pojechać do twojej szkoły i zapłacić za wycieczkę.
Mój smutek zmienił się w radość i nadzieję.
- Naprawdę to dla mnie zrobisz, mamo?
- Jeśli bardzo ci zależy.
- Tak, zależy. Dziękuję! - przytuliłam ją mocno.
Uśmiechnęła się.
- Dobrze, to do kogo mam pójść z pieniędzmi? - wzięła kartkę i długopis.
- Pani Lindsay Lloyd. Albo pani Fedeline, ale lepiej jak pójdziesz do tej pierwszej.
- Pani Lloyd, tak? To ta która ci się spodobała?
- Tak, to ona. Znajdziesz ją w sali nr 18, a panią Fedeline w sali 25. Pokazać ci jak wyglądają?
- Pani Lloyd to kojarzę, pokazywałaś mi ją kiedyś. Ma takie blond włosy.
- Tak. - sięgnęłam po telefon i pokazałam mamie to samo zdjęcie Lindsay, które mam wydrukowane. - To właśnie Linz. A pani Fedeline... - włączyłam Facebooka i poszukałam profilu mojej szkoły.
W albumach ze zdjęciami znalazłam jedno zdjęcie na którym była Lora. Wyglądała tylko trochę źle. Chyba jest niefotogeniczna.
- Mniej więcej pani Fedeline wygląda tak - pokazałam mamie zdjęcie. - W rzeczywistości jest ładniejsza niż na tym nieszczęsnym zdjęciu.
- Rozumiem - przyjrzała się zdjęciu. - Ale ona chuda.
- Wiem. Trochę przerażające, ale piękna też jest. Nie tak jak Lindsay, ale jest.
Kusiło mnie żeby pokazać mamie zdjęcie Lindsay kiedy spała. Jest takie urocze. Jednak wiedziałam, że nie mogę, bo widać w tle, że to u mnie w pokoju. Mama by przeżyła szok jakby się dowiedziała, że spałam z nauczycielką.

*Lindsay*
Przez święta co jakiś czas zerkałam w telefon z nadzieją, że może Annika zadzwoni. Nie zadzwoniła. Szkoda, ale może była bardzo zajęta.
W środę przyszłam do pracy jak zwykle przed południem. Żałuję, że nie mam dziś z klasą Anniki, ale na szczęście zobaczymy się popołudniu. No, i obiecała, że w tym tygodniu zapłaci za wycieczkę. Mam nadzieję, że nie zapomniała.
Rozpoczęła się moja pierwsza lekcja w tym dniu. Otworzyłam drzwi i wpuściłam klasę 4A do sali.
Sprawdziłam obecność i już miałam rozpoczynać zajęcia, kiedy ktoś zapukał do drzwi. Spojrzałam w ich stronę. Otworzyły się, a w progu stanęła jakaś kobieta, mniej więcej w moim wieku.
- Pani Lindsay Lloyd? - spytała.
- Tak - zdziwiłam się, wstałam z za biurka i podeszłam do niej.
Od razu pomyślałam, że to pewnie matka jakiegoś ucznia. Ubrana była zwyczajnie. Na nogach miała dżinsy, nosiła też kolorową koszulkę. Jej włosy były długie do pasa, spięte luźno gumką z tyłu głowy. Miała też prostą grzywkę lekko nachodzącą na oczy. Jej wzrok wydawał mi się dziwnie znajomy.
- Pani jest...? - zaczęłam.
- Jestem mamą Anniki Sunder z 1C - powiedziała.
Musiałam się powstrzymać, żeby się nie uśmiechnąć za szeroko. Naprawdę się nie spodziewałam, że w takiej sytuacji poznam matkę swojej dziewczyny.
- Aaa, mojej ulubionej uczennicy - zachichotałam. - Słucham.
- Annika zachorowała i nie będzie jej w szkole do końca ty...
- Ojej... - przerwałam jej zmartwiona. - Mam nadzieję, że to nic poważnego.
- Gorączkę ma. W poniedziałek powinna już być. Przysłała mnie do pani, żebym zapłaciła za jej wycieczkę.
- Dobrze, to chwileczkę. Przyniosę kopertę.
Podbiegłam do biurka i zaczęłam szukać w torebce. Znalazłam.
- Słuchajcie - powiedziałam do klasy. -  Dajcie mi jeszcze chwilę. Tutaj muszę z panią coś załatwić. Otwórzcie podręczniki na zadaniu domowym.
Podeszłam do mamy Anniki. Kobieta dała mi odliczoną sumę pieniędzy.
- Dziękuje bardzo. Zaraz zapiszę, że Annika ma już zapłacone.
Skierowałam się w stronę biurka, położyłam na nim kopertę i wyjęłam listę osób.
- Aa, jeszcze zgoda.
Poszukałam teczki ze zgodami na wyjazd, wyjęłam jedną i wróciłam do kobiety.
- Tutaj musi pani jeszcze wypisać zgodę - podałam jej kartkę.
- Ma pani długopis?
- Tak, oczywiście.
Cofnęłam się do biurka po długopis i zniosłam go mamie Anniki. Podpisała zgodę na wycieczkę i oddała mi. Zniosłam kartkę oczywiście na biurko i wróciłam do kobiety.
- Dziękuje bardzo - uśmiechnęłam się do niej.
- Przy okazji, mogę spytać jak moja córka radzi sobie w nauce?
- Annika ma bardzo duży potencjał. Fakt, że ma problem z przyswajaniem języka, ale pracujemy nad tym razem. Trudno jej zrozumieć coś w grupie, łatwiej uczy się indywidualnie. Oceny ma dobre. Takie przeciętne. Najczęściej trójki, czasem czwórki. Ostatnio też udało jej się zdobyć piątkę z zadania domowego. Bez problemu zda do następnej klasy. O to się pani nie musi martwić.
- To dobrze. Cieszę się, że trafiła po raz drugi na nauczyciela z dobrym podejściem. W szkole podstawowej uczyła ją pani, która nie zwracała uwagi na to, że Annika nie zawsze rozumiała to co mówiła, nie prowadziła też żadnych dodatkowych zajęć, i tak Annika zniechęciła się do nauki języka.
- Rozumiem. Dopóki ja ją uczę Annika napewno może liczyć na moją pomoc. Wiadomo, że każdy jest inny. Jednemu łatwiej, drugiemu trudniej. W każdej klasie znajduje się choć jedna osoba, która ma problem z nauką. Ja takim dzieciom... No w sumie w większości już nie są dziećmi. Ja takiej młodzieży zawsze chętnie pomagam. Prowadzę zajęcia dodatkowe, żeby móc im indywidualnie jeszcze raz przekazać to, czego nie zrozumieli, bo często tak jest, że wiem, że jeśli ja im nie pomogę, to nikt tego nie zrobi. Ja jeśli chodzi o język jestem samoukiem, ale mi było łatwo się uczyć. Oni tak nie mają i czuję, że muszę pomoc.
- W takim razie widzę, że nie muszę się martwić. Annika jest w dobrych rękach - uśmiechnęła się. - Już pani dłużej nie przeszkadzam. Do widzenia.
- Do zobaczenia.
Kobieta poszła a ja wróciłam do klasy. Przyznaję, że mama Anniki zrobiła na mnie dobre wrażenie. Tylko ciekawe, jak zachowałaby się w sytuacji gdybyśmy z Anniką powiedziały jej co nas łączy.
Kiedy skończyła się lekcja zamknęłam się w klasie sama i postanowiłam zadzwonić do dziewczyny. Jak ona mogła mi nie powiedzieć, że jest chora.
Odebrała.
- Cześć, kochanie. Tęskniłam. - powiedziała zmęczonym głosem.
- Dlaczego nic mi nie powiedziałaś?
- Co?
- To, że jesteś chora, i że cię nie będzie.
- Wybacz. Nie miałam siły i też nie chciałam cię martwić.
- A co ci jest?
- Przeziębienie. Nos zatkany, kaszel, bolące gardło, ból głowy, gorączka...
- O jejku... Ale żałuję, że nie mogę być tam teraz przy tobie...
- Ja też... Jak tylko przejdzie mi temperatura wracam do miasta. Najwcześniej w weekend.
- Odezwij się jak przyjedziesz. Wpadnę.
- Jasne. A co tam u ciebie?
- Wszystko w porządku. Była u mnie niedawno twoja mama, wiesz?
- Tak. Specjalnie ją do ciebie wysłałam. Nie odpuszczę tej wycieczki z tobą i Lorettą.
- Już masz zapłacone, wypisaną zgodę, więc pojedziesz napewno - uśmiechnęłam się.
- Super. Jak ci się rozmawiało z moją mamą?
- Wiesz co? Jest bardzo miła i  sympatyczna. Myślę, że byśmy się dogadały. I jesteś do niej podobna.
- Tak, ale jeszcze bardziej podobna jestem do babci od taty strony.
- Ale kolor włosów i oczka masz za mamą.
- Prawda.
- Ach, to życzę ci zdrowia, malutka. Tęsknię.
- Dziękuje, i ja też. Bardzo...
- Kocham cię.
- A ja ciebie.
Rozłączyłam się.

////////
Moi drodzy. ^^ Biorę udział w konkursie na wattpadzie "Tęczowe pióro 2018" z moją "Anglistką" Jeśli chcecie możecie oddać na mnie głos. Konkurs jest u LCXAGNS ^^ Będę bardzo wdzięczna za każdy głos. ^^

AnglistkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz