Rozdział 41

2.2K 169 42
                                    

*Annika*

Leżałam na niej i powoli głaskałam ją po ramieniu i dekolcie. Jeju... Nadal nie wiem jakim cudem zaczęła mi na tyle pozwalać.

Zrobiłam się bardzo senna. Podniosłam głowę i popatrzyłam na blondynkę. Już spała. Też zaraz będę, więc zanim to się stanie muszę trochę poprawić Lindsay. Wstałam z niej i zsunęłam jej nogi w dół, żeby wyglądała, jakby zasnęła na siedząco. Potem położyłam głowę na jej kolanach, ułożyłam sobie rękę kobiety w talii i zamknęłam oczy. Chwila moment i też zasnęłam.

*Lindsay*

Obudziłam się, gdy rozbolała mnie ręką, którą podpierałam głowę. Było mi bardzo niewygodnie, więc wyprostowałam się. Spostrzegłam, że Annika śpi głową na moich kolanach. Wyglądała tak uroczo, że postanowiłam nie budzić jej, tylko zaczekać aż sama to zrobi.

Sięgnęłam po pilota i włączyłam sobie jakiś ciekawy program w telewizji. W trakcie oglądałania co jakiś czas spoglądałam na śpiąca dziewczynę. Moja ukochana malutka Anni... Nie mogłam się na nią napatrzeć. W końcu wzięłam do ręki kosmyk jej włosów i zaczęłam się nim bawić. Nie mogłam się oprzeć. Oby tylko się przez to nie obudziła. 

Po paru minutach usłyszałam, że ktoś schodzi ze schodów.

- Śpisz, mamo? - powiedziała Lexy.

- Nie, już nie - odwróciłam głowę w jej kierunku. - Kiedy przyszłaś?

- Już dawno - podeszła do mnie. - Annika nadal śpi?

Przytaknęłam.

- Nie mam serca jej budzić. W końcu się na pewno sama obudzi. Wolę poczekać - powiedziałam.

- Lubisz ją, prawda? - spytała.

- Co masz na myśli? - zdziwiłam się.

- To takie niespotykane, że nauczycielka przyjaźni się ze swoją uczennicą. U ciebie w szkole też tak często spędzacie czas?

No nie... Nawet ona zaczyna coś podejrzewać...?

- Nie, w szkole nie, bo nie chcę robić sensacji. Wiem, że to troszkę dziwne, no ale nic na to nie poradzę. Lubimy się - powiedziałam.

- Rozumiem - uśmiechnęła się. - Anni jest fajna.

- Jest, jest - zaczęłam głaskać śpiącą dziewczynę po głowie.

- Widać, że się lubicie. Ona też, mam wrażenie, że traktuje cię jak ciocie albo mamę. To w sumie urocze.

Uśmiechnęłam się do córki.

- Która właściwie jest godzina? - spytałam.

- Po dziewiętnastej. Za chwilę przyjedzie tata.

Ojj... Znów Bradley spotka się z Anniką. Mam nadzieję, że jednak zanim wróci moja malutka zdąży się obudzić, a ja odwiozę ją do domu. Ich spotkanie nigdy jeszcze nie skończyło się dobrze, więc oby dzisiaj do niego nie doszło.

Niestety jednak moje ciche marzenie się nie spełniło. Anni wciąż słodko spała, a Bradley wszedł do domu.

- Jestem, kochanie! - krzyknął i wszedł do salonu.

- Ciii... - powiedziałam.

Spojrzał na mnie pytająco i podszedł.

- Oglądałyśmy filmy i usunęła. Nie mam serca jej budzić. Niech trochę pośpi - powiedziałam z uśmiechem głaszcząc nastolatkę.

- Znowu tu jest i znowu zamiast zastać was uczące się to widzę jak spędza z tobą czas, jak z matką - ukucnął przede mną. - Co to ma znaczyć, Lindsay?

AnglistkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz