*Lindsay*
Tuż przed północą położyłyśmy się z Anniką do łóżka. Dziewczyna parę minut miziała się do mnie, ale szybko zasnęła wtulając mnie w siebie. Ja nie mogłam zasnąć przez stres związany z dzisiejszą wizytą Bradleya. A jeszcze za tydzień mam poznać rodziców Anniki... Są mi na pewno bliscy wiekiem. Boję się, że nie zrozumieją co czuję do ich córki. Sama bym pewnie krzywo popatrzyła, gdyby Lexy przyprowadziła do domu dużo starszego od siebie partnera, do tego prawie w moim wieku. To normalne, że rodzice martwią się o swoje dzieci. Co mam zrobić, by wypaść jak najlepiej jako partnerka Anniki...?
Dziewczyna śpiąc odwróciła się na bok, odpychając mnie lekko. Przed moją twarzą wylądowały pukle jej pięknych włosów. Wsunęłam w nie dłoń. Uśmiechnęłam się i przyciągnęłam dziewczynę z powrotem do siebie przytulając ją od tyłu. Wtuliłam twarz w jej włosy. Pięknie pachniały szamponem. Jakoś udało mi się zasnąć.
Sen przeniósł mnie do szkolnej ławki w szkole podstawowej, do której kiedyś chodziłam. Wszyscy koledzy dookoła pisali coś w zeszytach.
- Lindsay! Znowu nie uważasz! - usłyszałam krzyk.
Przede mną jakby z podziemi wyrósł mężczyzna w średnim wieku. Trzymał w ręku wielką drewnianą linijkę.
- Znowu zagadujesz na lekcji Charlotte! Dawaj rękę! - krzyknął.
Poczułam strach, ale wykonałam jego polecenie, podając mu prawą rękę.
Mężczyzna zamachnął się drewnianą linijką i mocno uderzył mnie nią w dłoń.
Obudziłam się i czułam jak szybko bije moje serce. Odruchowo dotknęłam lewą ręką prawej. To tylko koszmar, Lindsay... To tylko koszmar...
Otworzyłam oczy i wzięłam głęboki oddech. Spojrzałam na Annikę. Słodko spała tuż przy mnie. Żyjesz w cudownych czasach, kochanie... Ciebie nikt nie ma prawa zastraszać. Na szczęście nigdy nie będziesz miała takich koszmarów.
Pocałowałam dziewczynę w głowę, a potem spojrzałam na zegarek w telefonie. Prawie czwarta rano. Oh...
Przewróciłam się na drugi bok i po paru minutach znów zasnęłam.

*Lexy*
Obudziłam się około dziewiątej. Od razu sięgnęłam po telefon. Dwie wiadomości.
Alan: Dzień dobry. 😘
Alan: Śpisz?
Uśmiechnęłam się i usiadłam na łóżku. Odpisałam na nie.
Lexy: Już nie śpię. Hej. ❤
Odłożyłam telefon, by się ubrać, a potem wzięłam go i wyszłam z pokoju do kuchni.
Alan: Wyspałaś się?
Lexy: Tak. Idę teraz coś zjeść.
Weszłam do kuchni. Zdziwiłam się, bo zazwyczaj mama była tam przede mną, a dziś nie. Przygotowałam sobie kanapki i usiadłam sama przy stole.
Alan: To co? Jutro mogę do ciebie przyjść, tak? 😁
Lexy: Co?
Alan: Umówiliśmy się przecież już dawno. Zapomniałaś?
Lexy: Ach to... Tak, zapomniałam. Wybacz, ale chyba lepiej jak nie będziesz przychodził... 😔
Alan: Dlaczego? 😔
Lexy: Nie wiem, czy ci mogę powiedzieć...
Alan: Coś się stało? Znów kłótnia rodziców jak niedawno?
Lexy: Nie. Tata się wyprowadził. Mówiłam ci już. Teraz to coś innego. Lepiej jak nie będę mówić...
Alan: No kotku... Przecież wiesz, że możesz mi zaufać.
Lexy: Wiem, ale... Myślę, że moja mama nie będzie z nas zadowolona.
Alan: Dlaczego? Ostatnio mówiłaś, że jest spoko.
Lexy: Bo jest... Tylko, że od niedawna wiele się zmieniło. Już nie wiem co mogę jej mówić, a czego nie...
Alan: Niby dlaczego? No powiedz, proszę.
Lexy: Ale nikomu o tym nie powiesz?
Alan: Oczywiście.
Lexy: No bo moja mama ma dziewczynę...
Alan: Że co?
Lexy: Ma dziewczynę. Powiedziała, że je lubi.
Alan: Czyli, że masz teraz dwie mamy?
Lexy: Nie. Ta jej dziewczyna nigdy nie będzie dla mnie mamą. Jest dla mnie nikim.
Alan: Nie lubisz jej?
Lexy: Zanim się dowiedziałam co ją łączy z moją mamą, to nawet ją lubiłam. Była ok, ale teraz zaczęła się wszędzie wtrącać, mama stale o niej wspomina albo do niej jeździ, a teraz jeszcze zostanie u nas w domu na parę dni. Nie chcę nawet myśleć co one razem robią... Mam dosyć tej dziewczyny... Czuję, że chce mi zabrać mamę... 😥
Alan: Mówiłaś o tym mamie?
Lexy: Boję się powiedzieć. Co jak będzie zła, że się wtrącam?
Alan: Nie wiem. Dlatego nie chcesz, żebym przychodził? Bo ta dziewczyna u was jest?
Lexy: Nie. Boję się, że zawiodę mamę... Zawsze mnie tak porównuje do siebie, że jestem jak ona i jest z tego taka dumna. Może by wolała, żebym też miała dziewczynę, a ja nie chcę... Boję się powiedzieć, że jestem z tobą...
Alan: To słabo... Ale spoko, Lexy. Nie musimy jej mówić. Najważniejsze, żebyś nie próbowała ze mną zrywać dla jakiejś dziewczyny.
Lexy: Nie, nigdy. Kocham tylko ciebie. 💗💗💗
Usłyszałam, że ktoś wszedł do kuchni. Podniosłam wzrok.
- Cześć, Lexy - powiedziała Annika.
Alan: Ja ciebie też, Lexy. ❤
- Z kim piszesz? - spytała mnie, zaglądając do lodówki.
- Nie twoja sprawa...
Popatrzyła na mnie zdziwiona.
Lexy: Ona tu przyszła... 😐
Alan: Ta dziewczyna twojej mamy?
Lexy: Tak... 😐 Zachowuje się jak u siebie. Wzięła jedzenie z lodówki, zrobiła sobie kanapki i teraz siedzi na szafce kuchennej.
Alan: Ile ona ma lat?
Lexy: Zdziwisz się...
Alan: 30?
Lexy: Nie.
Alan: 20?
Lexy: 17... Jest gorsza niż twoja młodsza siostra. 😐
Alan: To niezła ta twoja matka, że taką młodą sobie wzięła hahaha.
Lexy: ...
Alan: No sorki, kochanie. 😘❤
Wstałam od stołu, odłożyłam brudny talerz do zlewu. Wtedy do kuchni weszła moja mama.
- Smacznego, Anni - uśmiechnęła się do niej. - Już lepszego miejsca do siedzenia sobie nie mogłaś znaleźć - zachichotała.
Spojrzałam na nią. Pamiętam, że kiedy byłam młodsza nie pozwalała mi siadać na szafkach. Annika teraz może...
- Cześć, Lexy. Wcześnie dziś wstałaś - powiedziała do mnie.
- Tak... Idę do siebie.
Wzięłam telefon i wróciłam do pokoju. Po chwili z kuchni zaczęły dobiegać śmiechy mojej mamy i Anniki. Jeśli ona będzie u nas całe wakacje, to na pewno nie będą one udane...

*Annika*
Lindsay obejrzała się za córką, a potem podeszła bliżej mnie.
- Zejdź z szafki, Anni - powiedziała.
- Dalczego?
- Nie lubię gdy ktoś na nich siada. Zejdź, malutka - uśmiechnęła się.
- No dobra - zeskoczyłam na ziemię.
Razem z Lindsay usiadłyśmy przy stole. Zjadłyśmy śniadanie, a potem usiadłyśmy w salonie na kanapie przed telewizorem.
- Annika! - zawołała nagle.
- Co? - spojrzałam na nią.
- "Nurkowanie"!
Popatrzyłam pytająco.
- In English! - zaśmiała się.
- Są wakacje....
- Ćwiczymy cały rok. "Nurkowanie"!
- "Diving"...
- "Kolarstwo"?
- "Cycling".
- "Żeglarstwo"?
- "Sailing".
- "Narciarstwo"?
- "Skiing".
- "Pływanie?"?
- "Swimming".
- Bardzo ładnie, kochanie - uśmiechnęła się.
- Lexy też tak stale przepytujesz?
- Zazwyczaj uczy się sama, ale jak ma problem to jej pomagam. Ona jest bardzo mądra. Dobrze się uczy.
Jeszcze przed południem przyszła Loretta, więc zostawiłam dwie przyjaciółki same i wróciłam do mieszkania po rzeczy. Kiedy wysiadłam z windy od razu zobaczyłam swojego sąsiada na korytarzu. Czy on tam stoi cały dzień...?
Podeszłam do swoich drzwi i zaczęłam je otwierać.
- O! Młoda! - powiedział chłopak.
Zignorowałam go.
- Gdzie byłaś? U dziewczyny? - spytał.
- Zostaw mnie...
Podszedł do mnie od tyłu, więc odwróciłam się do niego.
- Nie bądź taka no... No powiedz, gdzie byłaś?
Kątem oka dostrzegłam otwierające się drzwi windy i wysiadającego z niej mężczyznę w średnim wieku.
- Idź sobie... - powiedziałam do chłopaka.
- No czemu taka jesteś?
- Bo mnie nękasz. Odczep się ode mnie i mojej dziewczyny! - podniosłam głos.
- Co tu się dzieje? - podszedł do nas mężczyzna, który chwilę temu wysiadł z windy.
- Nic, nic... - powiedział chłopak spuszczajac głowę. - Rozmawiam z koleżanką.
- Nie jestem twoją koleżanką. Proszę pana, on mnie nachodzi! Mieszka tu obok i stale stoi na korytarzu, i zaczepia mnie, i moją dziewczynę... - zrobiłam smutną minę.
- Peter, to prawda? - starszy mężczyzna spytał chłopaka.
- Nie...
- Powiedz prawdę.
- Ale ja jej nic nie zrobiłem, tato...
Uśmiechnęłam się lekko. A to niespodzianka.
- Zaczepia mnie! Boję się go... - powiedziałam.
- Tylko ją chciałem zaprosić na randkę... - powiedział chłopak.
- No przecież słyszałeś, że ma dziewczynę. Ją też podobno zaczepiałeś - powiedział mężczyzna. - Do domu, Peter! Jeszcze raz się dowiem, że zrobiłeś coś którejś z nich, ty chuliganie! Do domu, ale już!
Chłopak wrócił do swojego mieszkania zawstydzony.
- Nie bój się. Peter ci nic nie zrobi. Twojej dziewczynie też nie. Sterczy stale na korytarzu, bo moja żona zaczęła sobie kupować ostatnio nowy odświeżacz powietrza do pokoju i strasznie go drażni ten zapach. Ona stwierdziła, że go nie usunie, więc obrażony Peter spędza pół dnia na korytarzu - zaśmiał się. - Od dawna nie mogą się dogadać.
Też się zaśmiałam.
- Dziękuję panu za pomoc. Bez pana nigdy by się ode mnie nie odczepił.
- Nie ma sprawy. Miłego dnia - uśmiechnął się i wszedł do swojego mieszkania.
Mam nadzieję, że teraz już nie będę mieć problemu z tym chłopakiem.

//////////////
Hej, kochani. ^^ Kto też ma już ferie tak jak ja? Wybieracie się gdzieś? Ja raczej nie, ale zamierzam spotykać się z koleżankami.

A jak oceniacie rozdział? Podobał wam się? Jak oceniacie perspektywę Lexy? Nastolatka ma chyba sporo problemów. I jak myślicie, jak przebiegnie spotkanie Lindsay z rodzicami Anniki? 😁

Do następnego 😊

AnglistkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz