Przeglądałam się tak w lustrze zafascynowana kilkanaście minut. Ciekawe czy Lindsay obraziłaby się, gdybym wyszła w tym na ulicę. Mimo, że jesteśmy już razem i nie muszę bawić się w obserwowanie, to zostało mi jednak parę nawyków. Między innymi fascynacja wszystkim, co należy do niej. To tak bardzo ekscytujące mieć na sobie teraz jej sukienkę i sweter. Zrobiłam sobie aż parę zdjęć w tym i wysłałam do Anastaci. Jak przeczytała, że te ubrania są Lindsay powiedziała, że jestem szalona. Wiem, że jestem i lubię taka być.

Gdy już się nacieszyłam zdjęłam sukienkę, by przypadkiem jej nie zniszczyć. Zniosłam ją oraz pozostałe ubrania Lindsay do pojemnika na brudne rzeczy w łazience. Potem jej je wypiorę.

W poniedziałek w szkole jak zwykle najpierw poszłam do szatni, a później pod pokój nauczycielski zobaczyć czy nie ma dziś jakichś zastępstw. O! Dziś nie ma niemieckiego i musimy poczekać godzinę w bibliotece.

Już miałam odchodzić, kiedy rzucił mi się w oczy plakat szkolnego konkursu fotograficznego. Patrzę na niego często. Chciałabym wziąć udział, ale jakie miałabym zrobić zdjęcie do tematu "Tak wygląda miłość", który kojarzy mi się tylko i wyłącznie z moją Lindsay. Prawda, że teraz już jest moją dziewczyną i teoretycznie mogłabym ją spytać czy zgodzi się być moją modelką, ale myślę, że odmówi, bo jako nauczycielka chyba nie może robić takich rzeczy, no, a ja musiałabym się wszystkim tłumaczyć dlaczego Linz kojarzy mi się z miłością.

- Cześć. Co tam, Anni? - podeszła do mnie Tristiana.

- Cześć - przytuliłam ją na powitanie. - Patrzę znów na ten plakat z konkursem. Wiesz... Kusi mnie, żeby się zgłosić, ale temat mi niezbyt pasuje. Kojarzy mi się tylko z moimi uczuciami do Lindsay, a myślę, że ona się nie zgodzi być moją modelką. A nawet jeśli musiałabym potem się wszystkim tłumaczyć, dlaczego akurat ona jest na zdjęciu, a nie mogę powiedzieć prawdy.

- Na pewno dałoby się znaleźć inne wytłumaczenie dlaczego zrobiłaś jej zdjęcie niż to, że ją kochasz. No i nie zaszkodzi spytać Linz co o tym sądzi, czy się zgodzi na sesję. A nawet jeśli nie może podsunie ci pomysł na inne zdjęcie. Pogadaj z nią.

- Tak myślisz?

- Jasne. No przecież nie będzie na ciebie zła jak się tylko spytasz.

- W sumie racja.

- No właśnie.

Udałyśmy się razem w stronę klasy od chemii.

- Tres? A wiesz co zrobiłam w sobotę? - zaśmiałam się.

- Co?

- Linz zostawiła u mnie swoje ubrania z piątku, więc jak wyszła przebrałam się w jej sukienkę. Mam nawet zdjęcia - wyjęłam telefon z kieszeni i pokazałam przyjaciółce.

- Ładnie ci - powiedziała. - Ale jesteś szalona. Na miejscu Linz nie powierzałabym ci moich rzeczy, bo nie wiadomo co ty potem z tym będziesz robić.

- Nic złego. Tylko na chwilę przymierzyłam.

- Jestem pewna, że coś ci jeszcze szalonego do głowy wpadnie. Już ja cię znam. A teraz lepiej opowiedz jak wam minęła noc? Spałyście w ogóle?

- Masz na myśli czy my...?

- No jasne. To jak było? - uśmiechnęła się.

- Jeśli o to chodzi, to do niczego nie doszło - zaśmiałam się. - Trochę się tylko pomiziałam z nią. Jak zwykle. Potem spałyśmy. Jeszcze z małymi przygodami, bo jej mąż szukał jej u Loretty i musiała tam jechać na trochę, żeby go przegonić. Idiota. Jak ja go nienawidzę... Było nam z Lindsay już tak dobrze razem, a on musiał nam przerwać. Nie wiem co byśmy zrobiły, gdyby on nie przyjechał do Loretty, bo zaczynało być gorąco... - uśmiechnęłam się wzdychając.

- Uu, czyli jednak trochę się tam działo?

- Trochę.

- To opowiadaj w szczegółach.

- Co będę mówić. Po prostu się całowałyśmy i trochę tam, no... dotykała mnie na plecach pod ubraniami, i ja ją tak samo. Leżała znów na mnie. Takie tam.

- Jesteście takie słodkie.

- Tylko ten palant jeden musiał nam przerwać potem. Nie było jej wystarczająco długo, żeby ta chęć bycia z nią blisko trochę ze mnie zeszła. Prawie zasnęłam. Jak wróciła to od razu poszłyśmy spać.

- To szkoda. A myślisz, że gdyby wam nie przerwał to doszło by do czegoś między wami?

- Nie wiem. Ja się trochę jeszcze boję. Uwielbiam ją, kocham, ale nie wiem czy bym to zrobiła tak spontanicznie. Niby chcę, ale nie jestem jeszcze pewna. Może za jakiś czas.

- Rozumiem, Anni.

- A ty co robiłaś przez weekend?

- Ja? No... - zaśmiała się - W sobotę oglądałam ,,Wonder Woman" i tak sobie pomyślałam, że wypiję sobie wino, które kiedyś tam kupiłam. Babcia i ciocia akurat wyszły z domu, więc otworzyłam to wino. One by mi nie pozwoliły. I tak oglądałam i piłam, no, i wypiłam całą butelkę.

- Tristiana...

- Słuchaj dalej. Pod koniec filmu zaczęłam mówić do głównej bohaterki, że jest piękna, a potem płakałam, że nie chce do mnie wyjść z telewizora.

Śmiałam się jeszcze bardziej.

- No, a w niedziele rano miałam kaca, jak stąd do Australii i na tym kacu odrabiałam polski.

- Jesteś niemożliwa - przytuliłam ją.

Dzień mijał jak zwykle. Na lekcjach nauka, a na przerwach spacery po szkole. Radość tego dnia zaburzyła jednak Loretta.

- Jeszcze w ten piątek napiszecie sprawdzian, dobrze? - powiedziała na początku lekcji. - W piątek macie wolny termin. Wpiszę wam go w dziennik.

- Mam wtedy urodziny... - powiedziałam z grymasem na twarzy. - Nie może być kiedy indziej?

Loretta to usłyszała i popatrzyła na mnie.

- No... - kliknęła w coś parę razy w komputerze.

Potem spuściła lekko wzrok i westchnęła.

- Wpisuje sprawdzian w piątek - powiedziała poważnym tonem.

Nie byłam jednak zła. Tym bardziej, że wiem od Lindsay jak jej trudno mnie nie zauważać w tłumie po tym, co łączy z jej przyjaciółką. Trudno. Z resztą jej sprawdziany nie są bardzo trudne. A następnym razem chyba będę ciszej komentować, żeby Lora nie usłyszała. Nie będę jej niepotrzebnie stresować. I dobrze, że chociaż dzień po moich urodzinach jest weekend. Mam przynajmniej pewność, że nie będę się musiała uczyć w dzień urodzin.



////////////////

Maraton czas start! 😁

Jak oceniacie ten rozdział? Jak myślicie? Co Lindsay powie na propozycje sesji zdjęciowej na szkolny konkurs?  No i jeszcze szaleństwa naszej kochanej Tres. 😅 Ona zawsze coś odwali. Bez tego nie byłaby sobą. 

Do jutra. 💕

AnglistkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz