- Wiesz co, Anni? - powiedziała Lindsay po drodze do jej domu.

- Co?

- Po czwartku... chyba musimy trochę ograniczyć czułości.

Jak to uroczo zabrzmiało w jej ustach. "Czułości"...

- Jakie...? - spytałam z ciekawości co powie.

- Stale się tak do mnie przytulasz... To bardzo kochane i ja to lubię, ale mój mąż się poczuł trochę zazdrosny - zaśmiała się.

I dobrze mu tak! Niech zazdrości.

- Ale spokojnie. Gdy nas nie widzi przytulaj się ile chcesz - dodała po chwili.

- Kochana jesteś.

- Ty też, Anni.

Dotarłyśmy na miejsce i zaczęłyśmy od nauki. Tym razem rozmawiałyśmy o naszych rodzinach. Nie minęło pół godziny, a już mi się odechciało uczyć.

- Lindsay, nie uczmy się już... - powiedziałam.

- Annika... Już ci tak świetnie idzie. Nawet w szkole zauważyłam poprawę.

- Innym razem...

- Ostatnio coraz więcej rozmawiamy niż się uczymy. Nie możesz tak. Nasze spotkania są tu głównie po to, żebym ci pomogła, a nie, żebyśmy tylko rozmawiały.

- Ale Linci... - zrobiłam do niej smutne oczy.

- No dobrze. Kupiłam ten twój syrop malinowy, wiesz? Spróbuję zrobić nam twoją kawę.

- Trzymam kciuki, żeby wyszło.

- Ale jeśli ja wyjdę, to ty powtórzysz sobie słówka, które nam się uzbierały od początku spotkań, tak? Potem sprawdzę co pamiętasz.

Zgodziłam się, więc poszła zrobić kawę. Wzięłam listę ze słówkami i czytałam je sobie w myślach po kolei. Przeczytałam wszystko trzy razy. Chyba już umiem. Nie czytam więcej. Odłożyłam kartki na biurko, a wtedy kątem oka zauważyłam pod nogami coś błyszczącego. Schyliłam się i znalazłam tam bransoletkę nauczycielki, którą miała kiedyś w szkole na ręce. Zaczęłam ją oglądać. Coś małego, leżało byle gdzie, może bym sobie tak ją zabrała? Jeszcze nie miałam rzeczy należącej do Lindsay. No, ale... Co jeśli zauważy, że zniknęła i domyśli się, że to ja ją zabrałam? Będzie na mnie zła... Zrobić to czy nie? Zrobić czy nie? Nagle usłyszałam zbliżające się kroki. Decyduj, Anni! Bierz tę bransoletkę lub nie! Nauczycielka otwierała już drzwi, więc szybko wrzuciłam biżuterię do swojej torebki. Trudno.

- Jak tam? - spytała z uśmiechem i postawiła na biurku dwa kubki. - Spróbuj jak mi wyszło - usiadła.

Spróbowałam.

- Dolałabym jeszcze więcej syropu, ale i tak jest bardzo dobra - uśmiechnęłam się do niej. - Lindsay..? Mogę ci zaufać?

- Oczywiście - upiła łyk kawy i popatrzyła na mnie.

- Mam pewną sprawę... jeszcze nie rozmawiałam o tym z osobą dorosłą, a chcę powiedzieć mamie. Chciałabym wiedzieć jakie jest na ten temat zdanie kogoś starszego ode mnie.

- Spróbuję pomóc - uśmiechnęła się.

O mój Boże, o mój Boże... Co ty robisz, Anni? No to teraz dawaj. Powiedz jej.

- Bo ja jestem... jestem lesbijką. Do tej pory powiedziałam o tym tylko najbliższym przyjaciołom. Teraz chciałabym, żeby mama też wiedziała, ale trochę się boję, więc postanowiłam poprosić o radę ciebie, bo ci bardzo ufam, a jesteś w podobnym wieku co ona. Jak jej to powiedzieć?

Kobieta zdawała się być bardzo zaskoczona moim wyznaniem. Patrzyła na mnie w bezruchu.

- Mówisz poważnie..? - spytała po chwili.

- Yyy... tak - poczułam się niepewnie. - Nie tolerujesz tego?

Wystraszyłam się trochę. Już samo wyznanie jej tego kosztowało mnie wiele stresu. Nie pomyślałam, by zapytać co myśli o homoseksualistach. A co jak tego nie toleruje? Stracę ją jeszcze, a nie przeżyłabym tego.

*Lindsay*

Szok. Annika też jest lesbijką, tak jak ja. Nie mogę w to uwierzyć. To realne, że jest możliwość, że mnie pokocha... Pod warunkiem jeszcze, że jestem w jej typie, ale... wow... Coś niesamowitego.

- Spokojnie, jestem tolerancyjna. Nawet bardzo - uspokoiłam nastolatkę.

- To dobrze. Możesz mi pomóc w przekazaniu tego mojej mamie? Jak jej o tym powiedzieć, żeby mnie taką zaakceptowała?

- Myślę, że trudno mi będzie ci pomóc... Na pewno mogę ci poradzić, żebyś powiedziała jej szczerą prawdę o tym, co czujesz. Jak myślisz w ogóle? Uważasz, że twoja mama jest tolerancyjna czy raczej nie? To też jest ważne.

- Jest. Zawsze mi powtarza, że mnie bardzo kocha i najważniejsze, żebym była szczęśliwa. Ona nie musi się ze mną zgadzać, ale jeśli ja czegoś chcę i uważam za dobre, to ona mi na to pozwala. Patrząc na to, powinna mnie zaakceptować, ale do tej pory nie przekazywałam jej aż tak znaczącej informacji. Ostatnio kiedy rozmawiałyśmy o czymś takim to były tatuaże. Mówiłam, że chyba sobie kiedyś zrobię. Mama na to, że jej się nie podobają, uważa, że są złe i szpecące, ale jeśli je lubię to nie zabroni mi się tatuować. To mój wybór. No, ale to było mało istotne. Moja orientacja już jest bardzo ważna i dużo wniesie do życia nie tylko mojego, ale i moich rodziców. Tego mama może już nie wytrzymać. Boję się.

- Uważam, że bez przeszkód powinna to zrozumieć. Powiedz jej szczerze, że jesteś taka, a nie inna i czujesz się z tym szczęśliwa. Myślę, że cię zaakceptuje - uśmiechnęłam się.

No dobrze... Chyba też jestem gotowa. Odważny krok, ale... Wyznanie za wyznanie. Chcę, żebyś wiedziała, kochanie...

- Masz cudowną mamę, jeśli ma takie zdanie - dodałam. - Ja nie mam takiego szczęścia. Moi rodzice są stereotypowi. Uważają, że homoseksualizm to choroba umysłu i tacy ludzie powinni się leczyć. Dlatego też nigdy nie powiem im o sobie. Widzisz, Anni... - zaczęłam mówić cicho. - Moje małżeństwo z Bradleyem z mojej strony jest tylko po to, żeby ukryć przed światem co czuję. Tak naprawdę też wolę kobiety.

/////////////

No i co o tym sądzicie? Ja się naprawdę nie mogę doczekać waszych reakcji 😁 Jak myślicie? Jaka będzie reakcja Anni? ^^

I racja. Obrazek z tego i jednego z wcześniejszych rozdziałów faktycznie należy do realnej Tristiany. ^^ 

Do jutra! ^^

AnglistkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz