Rozdział 34

2.4K 178 57
                                    

Przyjaciółka Lindsay przyszła na lekcje szeroko uśmiechnięta. Ktoś tu ma dzisiaj udany dzień. 

Weszliśmy do klasy, zajęliśmy miejsca i rozpoczęły się zajęcia. Usiadłam w ławce z Tristianą.

- Dzisiaj zrobimy wprowadzenie do lektury. Mam nadzieję, że pamiętacie, że na następnej lekcji jest "Makbet" - mówiła nauczycielka.

Popatrzyliśmy po sobie. Jak zwykle połowa z nas zapomniała o przeczytaniu książki.

- No to przez weekend jeszcze macie czas to zrobić. A teraz, kto mi wymieni sztuki Szekspira?

Tristiana zerwała się z ławki i podniosła rękę.

- Proszę - Loretta uśmiechnęła się do niej.

- "Sen nocy letniej", "Wiele hałasu o nic", "Othello", "Juliusz Cezar"... - wymieniała.

- A romans wszech czasów?

- No mówiłam. "Wiele hałasu o nic".

- Nie. "Romeo i Julia". Chodziło mi o "Romeo i Julię". Wielki romans i tragedia.

- Jeśli przez tragedię można zrozumieć tragicznie złą interpretację. - założyła ręce przed sobą - "Romeo i Julia" to historia głupoty, a nie romans wszech czasów. Akcja trwała trzy dni, Romeo miał siedemnaście lat, a Julia trzynaście. O ile nie mam nic przeciwko różnicy wieku, to w tym przypadku razi mnie w oczy. Już nie mówiąc o wielu zgonach.

Nauczycielka była wyraźnie zdziwiona zachowaniem zazwyczaj spokojnej dziewczyny.

- Romans to nie różowa wata cukrowa, jak obecnie pokazują media. Ta sztuka doskonale pokazuje uczucie dwojga młodych ludzi i konsekwencje... - zaczęła.

- Wiele uniwersytetów się ze mną zgodzi - Tristiana przerwała jej. - Poza tym prawdziwy romans to nie Romeo i Julia, którzy razem giną po trzech dniach, a ludzie, którzy się razem starzeją.

- Tristiana! - Loretta zezłościła się.

Nastolatka już miała dalej mówić, ale złapałam ją za ramię.

- Daj spokój... - szepnęłam do niej.

Popatrzyła na mnie, na Lorette, znów na mnie i na szczęście odpuściła

Nauczycielka westchnęła.

- No dobrze... Teraz proszę sobie zapisać... - kontynuowała lekcje.

Podyktowała nam krótką notatkę o Szekspirze. Potem zaczęła coś opowiadać.

- Ej, Anni - Tristiana szturchnęła mnie.

- Tak?

- Wiedziałaś, że "darling" oznacza w staroangielskim ulubionego sługę?

- Nie. Do czego zmierzasz? - zdziwiłam się.

Nastolatka podniosła się z krzesła i rzuciła się na ławkę i mój zeszyt.

- Oh, L! My darling! - mówiła naśladując mój głos. - My heart burns with desire whenever you're near. I wish I could forever look at your angel-like face...

- Tristiana! - Loretta zobaczyła ją leżącą na ławce i krzyknęła. - Tobie już do reszty na mózg padło?!

Obie popatrzyłyśmy na nauczycielkę.

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.
AnglistkaWhere stories live. Discover now