Rozdział 26

2.5K 177 23
                                    

Lindsay zdziwiona popatrzyła na mnie. Wyglądała bardzo pięknie. Miała na sobie dżinsy, białą bluzkę z czerwonym kwiatem i łososiową marynarkę. Włosy miała rozpuszczone.

- Dzień dobry - uśmiechnęłam się do niej.

- Dzień dobry. Słucham, o co chodzi? Z czym do mnie przyszłaś? - spytała znów z tą swoją powagą patrząc w ekran laptopa.

- Przyszłam panią przeprosić. Bardzo żałuję moich ostatnich słów. Ja wcale tak nie myślę. Pani... naprawdę wiele dla mnie znaczy.

Kobieta spuściła wzrok. Kąciki jej ust lekko się uniosły. Wysunęła krzesło z za biurka i spojrzała na mnie.

- Anni... Co masz na myśli mówiąc, że wiele dla ciebie znaczę? - spytała.

Jestem pewna, że na te słowa zrobiłam się cała czerwona. Nie przewidziałam takiego pytania z jej strony. Jejku, co mam powiedzieć?

- No, bo... Pani... No... - starałam się mówić.

Powoli coraz szerzej się uśmiechała.

- No już dobrze. Widzę, że nie potrafisz tego powiedzieć - wstała i podeszła do mnie. - Również jesteś dla mnie... - milczała chwilę. - Faktycznie trudno to powiedzieć - zachichotała. - Może zacznę od tego, że również źle zrobiłam przepraszając cię wtedy za tamto. Jeśli już zaczęłam budować jakąś relacje, nie powinnam tchórzyć i się wycofywać. Może chodzi też o to, że nigdy wcześniej czegoś takiego nie robiłam. Było mi bardzo miło zapomnieć na chwilę, że jestem twoją nauczycielką i rozmawiać z tobą jak z koleżanką.

- Naprawdę..? - nie mogłam uwierzyć w jej słowa.

- Naprawdę - przytaknęła. - Jesteś już dla mnie kimś więcej. Widzę, że ja dla ciebie też. Dlatego mam propozycje nie do odrzucenia. Nasza relacja jest już za bliska jak na uczennice z nauczycielką, więc myślę, że nie powinnaś przychodzić do mnie po lekcjach razem z wszystkimi. Nie chcę, żeby ktoś się domyślił, chociażby po tym jak ze sobą rozmawiamy. Dlatego też chciałabym zaproponować ci prywatne korepetycje. Będziesz przyjeżdżać do mnie do domu i tam będziemy się razem uczyć. Znajdzie się też oczywiście czas na ploteczki. Co ty na to?

Odebrało mi mowę. Czy ona mówi poważnie? Chce mnie zabrać do siebie do domu? O mój Boże...

- Ojej... - powiedziałam w końcu. - Będzie mi bardzo, bardzo miło jeśli będę mogła jeździć do pani. Oczywiście, że chcę - uśmiechnęłam się.

- Cudownie, że się zgodziłaś. Zapomnijmy o tych dniach sprzeczki. Cieszę się, że tu do mnie przyszłaś. Ja jestem za bardzo nieśmiała, by zrobić pierwszy krok...

- Zapamiętam. Jeszcze raz pani dziękuję, że mi pani wybaczyła.

- Nie ma za co. I mów do mnie Lindsay. Tylko, wiesz... Kiedy jesteśmy same - zarumieniła się.

I jeszcze pozwala mi mówić do siebie po imieniu..? Jak ja ją kocham...

- Dziękuje, Lindsay.

No dobra. Chyba mogę. Zrobiłam krok w jej stronę. Objęłam nauczycielkę wokół talii i wtuliłam się w jej ramię. Zrobiło mi się natychmiast gorąco. Byłam tak blisko niej... Czułam delikatną kwiatową nutę. Jest taka wspaniała...

Na pewno ją tym zaskoczyłam. Parę sekund stała bez ruchu. Potem też mnie przytuliła. Błagam, niech ktoś teraz zatrzyma czas... Cudownie jest ją przytulać. Obym mogła teraz robić to często. Ta kobieta to mój nałóg. Uwielbiam ją.

W końcu blondynka przerwała tą chwilę. Złapała mnie za obie ręce i patrzyła mi w oczy.

- Nie przypuszczałam, że kiedykolwiek zaprzyjaźnię się z uczennicą. To nowa sytuacja dla mnie - uśmiechnęła się i puściła moje ręce.

AnglistkaWhere stories live. Discover now