15. "Zayn ma rację, skarbie"

4.5K 256 101
                                    

Piosenkę włączcie dopiero wtedy, kiedy Was o to poproszę.

Droga do domu zajmuje nam naprawdę kilka minut. Jesteśmy zdenerwowani i przerażeni. Powinniśmy byli zostać w domu i nie ryzykować, a znowu daliśmy się podejść. Nie wyobrażam sobie co musi czuć Nathan. Czy wszystko z nim w porządku? Co mu zrobili?

Z domu wzięliśmy najważniejsze rzeczy, to znaczy broń. Każdy z nas miał na sobie kamizelkę kuloodporną. Wszystko robiliśmy w pośpiechu. Mieliśmy mało czasu, a każdy z nas bał się tego, co miało nastać. Nie wiedzieliśmy ilu ich jest, nie znaliśmy terenu, na którym się znajdowali, nie mieliśmy planu. Zaciągali nas w pułapkę, a my sami się tam pchaliśmy.

- Jedź do opuszczonego magazynu na obrzeżach miasta - mówi Zayn do Luke'a, który prowadzi. - Nie mamy żadnego planu, dlatego też zrobimy to, co będzie najsłuszniejsze.

- Czyli? - dopytuje Hannah.

- Ty i Tess zostajecie w samochodzie, my idziemy po Nathana.

- Słucham? - oburzam się. - No chyba nie myślisz, że będziemy bezczynnie siedzieć w aucie. Na pewno nie ja.

- Thereso, tak będzie najlepiej. My jesteśmy wyszkoleni od długiego czasu, a nie wybaczyłbym sobie, gdybym miał Ciebie lub Hannah na sumieniu.

- Dobrze wiesz, że i tak pójdziemy z Wami - wtrąca Hannah.

- Zayn ma rację, skarbie - Justin łapie ją za rękę. - Nie możecie iść, to zbyt niebezpieczne. Nie chodzi o to, że sobie nie poradzicie. Jestem pewien, że byłybyście świetne, ale nie chcemy Was stracić.

Wymieniamy się z dziewczyną spojrzeniami i wiem, że myśli o tym samym co ja. Chłopaki omawiają szczegóły działania, a my tylko się przysłuchujemy. Mają nas za nieporadne? Naprawdę myślą, że wystawimy ich i pozwolimy iść bez nas?

Dojeżdżamy na miejsce. Sam wygląd budynku wzbudza we mnie negatywne emocje. Budowla wygląda tak, jakby miała się zaraz rozpaść. Wiemy, że nie jesteśmy sami po tym, że z tyłu stoją dwa samochody. Czyli jest ich więcej. Od początku jesteśmy na straconej pozycji.  Zayn całuje mnie czule w usta i jest w tym tyle emocji, że się zatracam. Wychodzą z auta, upewniając się, że my zostajemy. Wyciągają broń i posyłają nam ostatnie spojrzenie. Idioci. Wystukuję numer policji i zgłaszam miejsce, w którym jesteśmy po czym się rozłączam. Nie mam nawet czasu na wyjaśnienia.

- Gotowa? - Hannah spogląda na mnie widocznie zmartwiona. Kiwam twierdząco głową i wychodzę z samochodu. Dziewczyna robi to samo. - Czuję jakby serce miało mi wyskoczyć z piersi.

- Mam tak samo - przyznaję.

Nogi mi się trzęsą, a serce podchodzi mi do gardła.

Mężczyźni nie pomyśleli o tym, że w samochodzie zostawili cztery pistolety, co wychodzi po dwa dla każdej z nas. Wymieniamy ze sobą spojrzenia i kierujemy się do miejsca, gdzie chwilę temu znikli nasi. Staram przypomnieć sobie wszystkie treningi, które miałam za sobą. Musiałyśmy być czujne i zwinne. Teren jest czysty. W środku nie ma żywej duszy, co zaczyna mi się nie podobać. Gdzie oni poleźli?

- Tędy - szepcze dziewczyna, wskazując na schody prowadzące do piwnicy.

Upewniam się, że trzymam broń w odpowiedni sposób i ruszam schodami w dół. Przylegam do ściany, a to samo czyni też moja przyjaciółka. Słyszę pierwsze szmery i głosy. Czyli są za drzwiami, które są tuż przed nami. Na nasze szczęście są uchylone. Wyglądam bardzo ostrożnie przez szparę i widzę Nathana przywiązanego do krzesła. Otacza go dwóch napakowanych mężczyzn. Nie widzę twarzy przyjaciela, bo chyba jest nieprzytomny. Udaje mi się też dostrzec drugi plan, na którym znajduje się moja miłość z przyjaciółmi. Są otoczeni. Dosłownie. Z każdej możliwej strony otaczają ich napakowani mężczyźni. Oprócz jednego.

The Darker Side I, II, III || Z.MWhere stories live. Discover now