12. Trening.

3.6K 251 11
                                    

Z samego rana zaczynamy "szkolenie''. Pobudka tuż przy Zaynie była najlepszą pobudką w ciągu kilku lat. Naprawdę potrzebowałam jego bliskości do normalnego funkcjonowania. Mimo, że prawdopodobnie było to złe, czułam się przez to silniejsza.

- Kochanie - słyszę mruczenie z łóżka, kiedy wybieram ubrania z walizki. - Gdzie mi uciekłaś?

Ma zamknięte oczy, a jego poranna chrypka sprawia, że wydaje się jeszcze bardziej seksowny, o ile to w ogóle możliwe. Uśmiecham się szczerze.

- Idę się przebrać.

Słyszę pomruk niezadowolenia i właśnie wtedy dostaję poduszką w plecy. Odwracam się do niego przodem i unoszę brwi. Patrzy na mnie zaspanymi oczami i uśmiecha się tak pięknie, że jest to widok, który chcę zapamiętać do końca życia.

- Chodź do mnie - prosi i wyciąga ręce w moją stronę.

Podchodzę do niego bardzo powoli, a kiedy jestem już bardzo blisko on ciągnie mnie za rękę tak, że ląduję całym ciałem na nim. Nasze twarze dzielą milimetry, a on całuje mnie w policzek. Patrzę mu w oczy i widzę w nich odpowiedź. Odpowiedź na moje wszystkie uczucia.

- Wrócę, kiedy będę przebrana i umyję zęby - prycham. - Puść mnie.

- A jeśli nie chcę Cię puścić? - unosi brew i obraca nas tak, że to ja jestem pod nim.

Zaczyna mnie łaskotać, przez co wiję się pod nim, ledwo łapiąc oddech. Sprawia mu to dużo frajdy, a jego uśmiech przypomina mi uśmiech Matta. Jest szczery. W końcu puszcza mnie i pozwala wyjść z jego objęć. Wyjmuję z walizki legginsy, czarną koszulkę buty i czystą, sportową bieliznę, po czym ruszam do łazienki. Biorę szybki prysznic, po czym ubieram się, związuję włosy i myję zęby.

Kiedy wracam do pokoju, Zayna nie ma. Marszczę brwi, ale po chwili wszystko się wyjaśnia. Zayn wchodzi przez drzwi z tacką, na której jest jedzenie.

- Zrobiłem Ci śniadanie - kładzie tackę na stolik obok łóżka. - Jedz, a ja idę pogadać z Nathanem.

- O czym?

- Muszę sobie z nim wszystko wyjaśnić. Nie chcę, zęby mnie nienawidził...

Podchodzę do niego i przyciągam jego twarz do mojej.

- Jestem pewna, że da Ci szansę - cmokam go w usta. - Trzynam kciuki.

Cmoknięcie widocznie mu nie wystarczyło, bo przyciąga mnie do siebie i namiętnie wpija się w moje usta. Z ledwością udaje mi się go odepchnąć, kiedy brakuje mi powietrza.

Chłopak uśmiecha się i wychodzi, zostawiając mnie z jedzeniem. Nie zamierzam narzekać z tego powodu, tylko od razu biorę się za konsumowanie naleśników, które popijam sokiem.

Kiedy jestem już najedzona, idę do Chrisa. Szatyn akurat skończył zakładać buty.

- Tess - szczerzy się i podchodzi do mnie. Zamyka mnie w uścisku i całuje w czubek głowy. - Jak samopoczucie?

- Świetnie - przyznaję szczerze. - Naprawdę czuję się pełna energii. A jak twoje?

- Trochę gorzej niż twoje, ale nie jest źle - odsuwa się ode mnie. - Z Zaynem w porządku?

Energicznie przytakuję. Śmieje się.

- Mówiłem.

- Wiem - przewracam oczami. - Nie wiesz jak będą wyglądać te treningi?

- Na początku będziecie pracowały z Hannah nad kondycją. Ja i chłopaki mamy już to z głowy, więc będziemy ćwiczyli ciosy i obronę. Kiedy wasza kondycja się polepszy dołączycie do nas. Każdy z nas będzie uczył Was czegoś innego - oznajmia. - Ja jestem od nauki samoobrony, Zayn i Justin udoskonalą wasze ciosy, Luke i Nathan są odpowiedzialni za porządne, naprawdę ciężkie rozgrzewki, Harry, Louis nauczą Was obsługiwać broń.

Pozostaję bez słowa. To naprawdę dużo do przetrawienia.

- Wiem, wydaje się to niewykonalne, ale wiara w siebie czyni cuda, Tess. Musisz w siebie uwierzyć. Ty i Hannah.

- Co z Wami?

- My będziemy doskonalić to, co już potrafimy.

- Nigdy nie mówiłeś mi, że potrafisz to wszystko...

- Słońce, tak samo jak Ty, Zayn czy ktokolwiek inny mam swoją ciemniejszą stronę. Naszym jedynym zadaniem jest przetrwanie.

***

Gromadzimy się w sali, którą mogę śmiało nazwać siłownią. Zayn i Nathan wchodzą do środka jako ostatni. Idą ramię w ramię i wydają się jacyś... szczęśliwsi. Przypuszczam, że naprawdę się pogodzili.

- Zaczniemy od rozgrzewki. Wszystkie maszyny są dla Was dostępne - zaczyna Nathan, podchodząc do mnie. - Ja jestem odpowiedzialny za Tess, Luke za Hannah.

- To będzie naprawdę trudne, ale damy radę. Dzisiaj trening będzie trwał tylko pięć godzin.

Szczęka niemal nie opada mi aż do ziemi. Pięć godzin? Przecież ja nie wytrzymam nawet godziny.

- Chodź, zaczniemy od bieżni - Nathan ciągnie mnie za sobą.

On zajmuje jedną maszynę, ja drugą. Ustawia mi coś w mojej, po czym zaczynamy. Po dwudziestu minutach moje nogi zaczynają słabnąć. Pot spływa strumieniami po moim czole i uświadamiam sobie, że przede mną dużo pracy.

- Jak z Zaynem? - zagaduję, zwalniając.

- Chodź, napijesz się czegoś.

Idziemy po zimną wodę, która idealnie orzeźwia mój organizm.

- Pogodziliśmy się - mówi spokojnie. - Częściowo, ale jednak.

- Częściowo?

- Teraz to nie będzie to samo co kiedyś - wzdycha. - Jego zachowanie mnie zabolało, traktowałem go jak brata.

- Mam nadzieję, że uda wam się wrócić do dawnej relacji.

- Też mam taką nadzieję. Zrobimy teraz pięćdziesiąt przysiadów - informuje mnie, a ja cisnę w niego piorunami z oczu. - No dalej Tess, nie wymiękaj.

Ma rację, nie mogę się poddać. Zaczynam robić przysiady i choć kosztuje mnie to dużo wysiłku - daję radę.

- Czuję się jak dumny ojciec - Nathan teatralnie chwyta się za serce. Dźgam go w brzuch, na co on tylko wybucha śmiechem. - Teraz poćwiczymy z tym - podaje mi ciężarki.

Wykonujemy serię ćwiczeń, po których nie czuję żadnej części ciała. Jestem wykończona, a minęły dopiero dwie godziny. W dodatku nie całe.

- Jesteś rozgrzana, teraz przejmie Cię Malik - ściąga koszulkę i wyciera nią sobie twarz. Nigdy nie zauważyłam jak bardzo umięśniony jest. Może nie tak jak Zayn, ale jednak.

Idę do mulata, który właśnie wali w worek treningowy. Widząc mnie przestaje i skanuje mnie dokładnie wzrokiem.

- Wykończona?

- Daję radę - wzruszam ramionami.

Kiwa głową na znak, że rozumie i podaje mi rękawice bokserskie. Pomaga mi je założyć.

- Dzisiaj, z racji, że to twój pierwszy raz masz rękawice. Potem będziemy próbować bez nich.

Uświadamiam sobie, że nigdy mu nie powiedziałam, że trenowałam boks. Może było to kilka lat temu, ale zapamiętałam podstawy. Postanawiam go uświadomić, więc zdejmuję rękawice.

- Co robisz? - marszczy brwi, wyraźnie zaskoczony.

- Spróbujmy bez nich.

_______

Co u Was? Jak rozdział?

The Darker Side I, II, III || Z.MOnde histórias criam vida. Descubra agora