11. Zakład.

4.6K 288 26
                                    

Jeszcze raz zachęcam do przeczytania prologu i pierwszego rozdziału mojej nowej książki "Hold On"! :)

Siedzimy przy stole, spożywając wykwintne posiłki.  Moje serce nadal się nie uspokoiło od pocałunku z Zaynem, który był pełen uczuć, emocji i namiętności. Tak cholernie mi tego brakowało...

- Kochanie, wina? - Zayn muska palcami moją dłoń. Przechodzą mnie dreszcze, jak zawsze zresztą w jego pobliżu. Jeszcze fakt, że użył tak pieszczotliwego określenia, wywołuje u mnie eksplozje motyli w brzuchu.

- Chcesz mnie upić? - rozbawiona unoszę brew. - Nie upijesz mnie winem, Malik.

Chłopak robi minę zbitego psa, przez co parskam śmiechem, a oburzone spojrzenia gości lądują na mnie. Momentalnie robię się cała czerwona i spuszczam wzrok na swoje dłonie. Zayn szturcha mnie po chwili w ramię, świadczy to o tym, że nikt już nie patrzy.

- Chcesz się założyć, że upiję Cię jedną lampką? - oblizuje wargę. Jest pewny siebie.

- Umowa stoi, jak Ci się nie uda, kupisz mi największą pizzę w kształcie serca.

- A jeśli ja wygram, spędzisz ze mną całą noc - uśmiecha się chytrze.

- Masz dziwne zachcianki - kręcę rozbawiona głową. - Ale w porządku. I tak wygram.

Jestem zbyt pewna siebie, a  to nie wróży nic dobrego. Zayn nalewa mi wina, a ja muszę to jedynie wypić i się nie upić. Kiedy biorę pierwszy łyk, od razu żałuję zakładu. Wino jest bardzo, ale to bardzo mocne i jestem niemal pewna, że już po trzech małych łykach, będę wstawiona. Kiedy udaje mi się wypić wszystko, co do ostatniej kropelki, myślę, że wcale nie jest tak źle i Zayn nic nie zauważy.

- Zatańczmy - mówi z chytrym uśmiechem, choć nie jestem pewna, co on dokładnie ma oznaczać. - Chyba, że jesteś już pijana.

- Nie jestem pijania - oburzam się i pośpiesznie wstaję. - Idziesz, czy będziesz się obijał?

Zayn wstaje i rusza na parkiet. Ledwo co wstaję, a moje nogi całe się trzęsą. Cholera jasna. Powolutku, małymi kroczkami idę za nim, a kiedy niemal upadam, zostaję złapana w czyjeś ramiona. Jestem zdziwiona, jak Zayn tak szybko pojawił się obok mnie, ale kiedy unoszę głowę, przede mną stoi jakiś chłopak.

- Nic Ci nie jest? - pyta, uśmiechając się lekko. Ma czarne włosy tak jak Zayn i niebieskie, ładne oczy. - Thomas jestem.

- Tess - uśmiecham się. - Dzięki Tobie nie - bełkoczę. - Przepraszam, chyba upiłam się winem, aż wstyd.

- Wierz mi, że każdy kto napije się tego wina, jest wstawiony już po pierwszym łyku - pomaga mi stanąć prosto. - Muszę przyznać, że Zayn przyprowadził tutaj najpiękniejszą partnerkę.

Rumienię się. To naprawdę miłe, że ktoś uważa mnie za atrakcyjną.

- Dziękuję - mówię cicho. - A ty jesteś jego...?

- Kuzynem - obok nas pojawia się Zayn. - Co tu z nim robisz?

Patrzę błagalnie na Thomasa, prosząc w myślach, żeby nie powiedział, że prawie upadłam przez to, że jestem pijana. Chłopak chyba rozumie to spojrzenie i mnie kryje. Bogu dzięki.

- Chciałem się przedstawić - mówi spokojnie. - Chyba mnie nie pobijesz, co?

- Skoro już się przedstawiłeś, to zjeżdżaj - gromi go spojrzeniem i chwyta moją dłoń. - Nie chcesz chyba problemów.

Thomas unosi dłonie w geście poddania i oddala się. Zrezygnowana idę za Zaynem.

- Czemu go tak potraktowałeś? - pytam z wyrzutem.

- Jestem zazdrosny - mówi tak spokojnie, że jestem zaskoczona.

- Nie jesteśmy razem - marszczę się. - Chyba... - dodaję ciszej.

- Jesteś pijana - komentuje ze śmiechem, kiedy niemal nie upadam w jego ramionach. Chwyta mnie mocniej i trzyma bliżej siebie. - Jest szansa, że wrócimy do tego, co było? Do związku?

- Co z Julliet? Skąd mam mieć pewność, że znów do niej nie polecisz? - opieram głowę o jego klatkę. - Nie chcę już cierpieć, Zayn.

- Nie polecę do niej, przysięgam. Zrozumiałem, że...

- Że? - unoszę głowę tak, żeby móc spojrzeć mu w oczy.

- Że Cię kocham. Tak w stu procentach - muska nosem mój policzek, a ja mimowolnie się uśmiecham.

Czuję, jakbyśmy przeżywali wszystko od nowa. Każdy dotyk. Każde słowo. Jakby nie istniało nic złego.

- Ja... - chcę mu powiedzieć, że też go kocham, że jest dla ważny, ale nie. Muszę szybko napić się zimnej wody. - Pójdziesz ze mną do stołu? Muszę się czegoś napić, bo jest mi słabo.

- Jasne - uśmiecha się, ale nie widzę w tym radości. Jest smutny.

Obejmuje mnie ręką w talii i pomaga utrzymać równowagę. Jest tak przekochany, że mam ochotę go całować. Najpierw jednak, muszę wytrzeźwieć.

Podaje mi szklankę z wodą, którą opróżniam bardzo szybko. Siedzimy przez co najmniej pół godziny, czekając, aż trochę wytrzeźwieję. Zayn podtrzymuje rozmowę i prawi mi mnóstwo komplementów. Czuję się dobrze w jego towarzystwie. Jest szarmancki, zabawny i romantyczny, a z takim wcieleniem Zayna nie miałam okazji jeszcze przebywać.

- Która godzina? - zakrywam sobie usta, bo chce mi się ziewać. - Jestem zmęczona..

- Za trzy minuty wybije północ. Potem możemy jechać do mnie.

- Do Ciebie? - unoszę brew. - Po co.

- Wygrałem zakład, kochanie - puszcza mi oczko, na co wywracam oczami.

Dupek dobrze to sobie obmyślił.

- Zayn, Tess chodźcie na zewnątrz. Będzie pokaz sztucznych ogni - wyjaśnia Wal, ciągnąc nas za sobą.

Na zewnątrz jest już chłodno, a ja nie mam żadnej kurtki. Nie chcąc zmarznąć, przytulam się do boku Zayna, a on jest wyraźnie usatysfakcjonowany moim czynem. Zdejmuje marynarkę i zarzuca mi ją na ramiona. Na niebie rozbłyskują pierwsze fajerwerki, a my stoimy wtuleni w siebie. Zayn pochyla się nade mną i czule całuje w usta. Jest to tak subtelny pocałunek, że czuję go całą sobą.

Po pokazie żegnamy się z rodziną Zayna, która nie była taka zła i ruszamy w stronę limuzyny. Kierowca już na nas czeka.

- Dokąd jedziemy? - pyta.

- Do mnie - mówi Zayn i kolejny raz wpija się w moje usta.

__________

The Darker Side I, II, III || Z.MWhere stories live. Discover now