20. Atak.

5.4K 316 7
                                    

Głos ugrzęznął mi w gardle. Czy on naprawdę ma czelność dzwonić do mnie... po tym wszystkim?

- Jesteś tam?

- Mhm.

- Posłuchaj, wiem, że mnie nienawidzisz... Ale chodzi o Chrisa, a jestem świadom tego, że tylko ty możesz mu pomóc.

- Co się stało? - zaczynam się niepokoić.

- Wrócił do bractwa kompletnie schlany i bredzi coś o potrąceniu, o tym, że na Ciebie nie zasługuje... Odbiło mu całkiem i nie chce powiedzieć dlaczego. Nie mam z nim dobrego kontaktu, chłopakom też nic nie wyjaśnił, więc liczymy na Ciebie...

- Zaraz będę - rozłączam się.

Szybko wstaję z łóżka i ubieram buty oraz kurtkę. Mam gdzieś, czy pada lub jak wyglądam. Teraz liczy się tylko mój najlepszy przyjaciel.

Biegnę całą drogę, aż nie mogę złapać oddechu. Wbiegam do bractwa bez zbędnego pukania i zdyszana opieram się o ścianę. Ktoś, kogo imienia nawet nie znam pojawia się obok ze szklanką wody. Wypijam wszystko i kieruję się do salonu, skąd słyszę hałas.

- Chris - szepczę, podchodząc do skulonego w kącie chłopaka.

- Nawaliłem po całości, tracę ją... - mówi sam do siebie, nie będąc świadomym mojej obecności.

- Hej, spójrz na mnie - chwytam jego twarz i unoszę w swoją stronę.

Jest gorzej niż myślałam. Jego wzrok jest na tyle nieobecny, że nawet nie wiem od czego zacząć.

- Próbowaliśmy wszystkiego, Tess - Malik kuca obok mnie.

- Zamknij się - syczę, nawet na niego nie patrząc. - Dajcie nam wolną przestrzeń.

Chłopcy posłusznie cofią się do tyłu, tylko pieprzony Malik nie potrafi współpracować.

Odwracam się w stronę członków bractwa i wyparuję kogoś znajomego.

- Harry, mógłbyś? - kiwam głową w stronę mulata.

Kiwa głową i ciągnie za sobą przyjaciela.

Kiedy mam już wystarczająco swobody, pocieram troskliwie ramię Dallasa.

- Słyszysz mnie?

Brak odpowiedzi.

Przenoszę dłoń na jego twarz i delikatnie gładzę jego policzek.

- Hej, spójrz na mnie...

Przez chwilę jest brak reakcji, ale w końcu spogląda na mnie pustym wzrokiem.

Już to przechodziliście, Tess. Dasz radę...

- Tess, co tu robisz? - pyta, nie zmieniając wyrazu twarzy.

Nadal jest niczego nie świadomy.

- Jestem tu dla Ciebie, Chris.

- Zabiłem ją - zaciska powieki. - Zabiłem moje oczko w głowie - po pokoju roznosi się głośny szloch.

Wiem, że wszyscy na to patrzą, nic nie rozumiejąc.

- Nie zabiłeś nikogo, głupku - ocieram palcem pojedyńcze łzy na jego twarzy. - Nie jesteś złym człowiekiem...

- Ale ona...

- Csii - przerywam mu. - Ja wszystko wiem, kochanie... To nie twoja wina, nie myśl, że jest inaczej...

- Przytul mnie, proszę - mówi, próbując się uspokoić.

Prostuje nogi, pozwalając mi tym samym na nich usiąść. Obejmuję go mocno ramionami, chcąc odebrać z jego głowy wszystkie problemy. Chris nie jest złym człowiekiem i nigdy nim nie był.

- Spokojnie, Chris... Przebrnięmy przez to razem, okej?

- Mhm - szepcze do mojego ucha, przyciągając mnie bliżej do siebie. - Obiecaj, że Ty mnie nie zostawisz...

- Obiecuję, Chris. Obiecuję...

***

- Jak Ci się to udało? - pyta Niall, siedzący obok mnie.

Chris zasnął w swoim pokoju, a ja nie mogę stąd wyjść, dopóki Hannah nie przyjdzie po mnie z Justinem.

Wszyscy patrzą na mnie, wyczekując odpowiedzi na trapiące ich pytanie.

- Jak mi się to udało? Sama nie wiem - mówię szczerze. - Każdy potrzebuje bliskości drugiej osoby. Chrisowi pomogła chyba moja obecność i mój dotyk...

- Jak to możliwe, że Tobie udało się to w kilka minut, a nam nie, choć próbowaliśmy z godzinę? - odzywa się Malik.

- Jestem z nim bardzo blisko. Wiecie, mamy taką silną więź, więc może właśnie to wpłynęło na jego stan...

- Dziękujemy - Harry podchodzi do mnie i całuje przelotnie w policzek. - Bez Ciebie nie dalibyśmy rady...

Uśmiecham się lekko na komplementy dobiegające do mnie z każdej strony. Najważniejsze jednak jest to, że z Chrisem jest lepiej.

Słyszę dzwonek do drzwi, więc idę się ubrać. Zanim wychodzę, odwracam się jeszcze do nich.

- Mam prośbę... Nie wspominajcie mu nigdy o tym, co się dziś działo, w porządku? Traktujcie go normalnie...

- Okej - odpowiadają zgodnie.

Posyłam im jeszcze wdzięczny uśmiech i wychodzę.

***

Siedzę w pokoju Hannah z dziewczyną i Justinem. Myliłam się co do chłopaka, bo jest w porządku.

Rozmawiamy o błahostkach, porzucając nieprzyjemne tematy. Pijemy drinki, śmiejemy się. Jest po prostu dobrze.

Okazuje się, że jest już późno, więc żegnam się z nimi i idę do łazienki.

Biorę długi prysznic. Gorąca woda pali moją skórę, ale jestem do tego przyzwyczajona. Wcieram w ciało balsamy, masełka i inne pachnidła, rozkoszując się ich zapachem. Włosy myję równie wolno. Każdy zasługuje na odprężenie po ciężkim dniu. Kiedy wychodzę z kabiny, zajmuję się doprowadzeniem twarzy do lepszego stanu. Oczyszczanie, nawilżanie, maści. Jest lepiej niż rano.

Ubieram swój przyduży T-shirt i spodenki, a na nogi wsuwam kapcie-króliczki. Chodzę w nich tylko nocą, żeby nikt nie uznał mnie za dziwną.
W pokoju rozczesuję wilgotne włosy i splatam je w luźny warkocz.

Zasypiam z myślą, że teraz będzie tylko lepiej.

__________

The Darker Side I, II, III || Z.MWhere stories live. Discover now