4. "Zniszczyłem ich."

4.2K 308 20
                                    

W pokoju panuje dziwna atmosfera. Z jednej strony cieszę się, że wrócił, z drugiej wręcz przeciwnie. Nie wiem jak z nim rozmawiać, jak się przy nim zachowywać. Siedzi naprzeciwko mnie i rozmawia ze swoimi przyjaciółmi. Jego wzrok jednak przez całą rozmowę spoczywa na mnie.

- Chodź do pokoju Justina, napijemy się czegoś - szepcze Hannah.

Patrzę na nią niepewnie. Czy to dobry pomysł się upić, kiedy w pobliżu jest Zayn?

- Jedna lampka wina - dźga mnie w bok i wstaje.

Robię to co ona i kierujemy się do wyjścia z salonu.

- Gdzie idziecie? - Zayn marszczy czoło.

- No właśnie, Zayn wrócił, a wy wychodzicie? - wtrąca Luke.

Patrzę na Hannah, ona na mnie i wybuchamy śmiechem. Nikt prócz nas nie rozumie naszego zachowania.

- Zayn wrócił, a na trzeźwo tego nie przyjmiemy. Sorry chłopcy, ale nie każdy był przygotowany na wielki powrót króla - prycha moja przyjaciółka.

- Tess, możemy porozmawiać? - Zayn wstaje i rusza w moim kierunku.

Im bliżej jest, tym niepewniej się czuję. Hannah chwyta mnie za ramię i odwraca przodem do siebie.

- Chcesz z nim pogadać, czy idziemy pić?

- Pogadam z nim - decyduję. - Wypijemy później, okej?

Dziewczyna potakuje i wraca na kolana swojego chłopaka. Zayn zaś kiwa głową w stronę schodów, mówiąc tym samym, żebym poszła do jego pokoju. Nie kłócę się, nie buntuję i nie opieram. Idę tuż przed nim na samą górę, kiedy to Chris wychodzi ze swojego pokoju.

- Kurwa, co ja ćpałem? - łapie się za głowę, patrząc na Malika. - Tess, wracam spać - kręci głową. - Mam jakieś koszmary.

Znika w swoim pokoju, a ja z ledwością powstrzymuję parsknięcie śmiechem. Wchodzę do pokoju Zayna i staję przy oknie, opierając się o parapet.

- Zmieniłaś się - stwierdza, zamykając za sobą drzwi. - Wydoroślałaś.

- Po tylu latach to chyba normalne - mój ton głosu jest oschły, choć wcale tego nie chcę. - Też wydoroślałeś.

- Przepraszam, że odszedłem - wolnym krokiem przybliża się do mnie. - To był jedyny sposób...

- Jedyny sposób na co?

Moje serce bije szybciej ze względu na jego bliskość.

- Na zapewnienie Ci bezpieczeństwa.

- Powiedz mi - zaczynam bawić się palcami. - Co mi było po bezpieczeństwie, skoro jedyna osoba, przy której czułam się bezpieczna  odeszła?

Spuszcza głowę w dół i zatapia wzrok w swoich butach. Och, mi też byłoby głupio.

- Zniszczyłem ich...

Marszczę czoło. Jego wypowiedzi są tak niezrozumiałe, że zaczynam się zastanawiać, czy to w ogóle rozmowa.

- Węże - wyjaśnia. - Nigdy więcej Ci nie zaszkodzą. Ani Tobie, ani nikomu innemu.

- Co? Jak to możliwe? Ty sam kontra cały gang?

- Nie, nie, nie - kręci głową. - Przez rok szukałem ludzi, którzy chcieli ich zniszczyć tak jak ja. Kiedy to mi się udało, przez kolejne dwa lata pozbywaliśmy się ich. Aż nie został nikt. Zero zagrożenia życia osoby, którą kocham.

Wzdrygam się. Mówi w czasie teraźniejszym, czy tylko mi się wydaje?

- Dlaczego wróciłeś? - pytanie pada z moich ust niespodziewanie. Nie sądziłam, że wypowiem je na głos.

- To chyba oczywiste - przygryza wargę i przenosi wzrok na moje oczy. - Wróciłem, żeby Cię odzyskać.

Jego palce muskają mój policzek, a ja nieświadomie wstrzymuję oddech. Jego dotyk działa na mnie jak narkotyk. Jestem zachłanna i chcę więcej.

- Skąd wiesz, że sobie kogoś nie znalazłam?

- Wiem wszystko, skarbie. Wiem, że Archie chce Cię dla siebie i że podobasz się wielu mężczyznom. Wiem jednak, że "Tylko Zayn może Cię całować i dotykać" - cytuje.

Biorę głęboki wdech.

- To byłeś Ty. To z Tobą wczoraj tańczyłam...

Urywki wspomnień wczorajszej nocy pojawiają się w mojej głowie. Jak mogłam tego nie pamiętać? Jak mogłam go nie poznać?

- Chłopaki Cię pilnowali podczas mojej nieobecności - odgarnia kosmyk moich włosów za ucho.

- Nathan też? - unoszę brew.

- Nie... On nic nie widział, ale zakładam, że pilnował Cię z własnej woli.

- Jesteś okropny - kręcę głową. - Myślałam, że byliście blisko...

- Łączy Was coś? - zmienia temat.

- Tak - przytakuję.

Łączy nas mocna więź zwana powszechnie przyjaźnią.

Szczęka Malika zaciska się, a ciało spina. Jego oczy stają się choćby ciemniejsze i bardziej... mroczne?

- Czujesz coś do niego?

Och, źle mnie odbiera.

- Wróciłeś, żeby znowu mnie zostawić?

Skoro on może zmieniać temat, ja także.

- Nie - rozluźnia się. - Nigdy nie przestałem Cię kochać, kochanie.

- Mogłeś dać mi pieprzony znak, że żyjesz, cokolwiek - zaciskam powieki. - A dałeś mi jedynie trzy lata spędzone na próbowaniu zapełnienia pustki po sercu, które zdeptałeś.

- Tess...

- Było już tak dobrze... Wspólne wakacje, obiecałeś, że będą cudowne... Zdajesz sobie sprawę z tego, jak bardzo mnie zraniłeś?

Dziwię się sobie, że nie krzyczę. Mówię spokojnym, opanowanym głosem i widzę, że to działa. Zayn czuje wyrzuty sumienia.

- Trzy lata próbowałam się pozbierać. Znaleźć sposób, żeby się z Tobą skontaktować. Próbowałam też o Tobie zapomnieć i zacząć żyć od nowa, ale uniemożliwiłeś mi to. Zawsze byłeś pierwszą myślą po przebudzeniu i przed pójściem spać. Pani Sara pomagała mi się pozbierać, ale to ni nie dawało. Żadna terapia, żaden człowiek.

- Kochanie...

- Przestań - kręcę głową i czuję, jak po moim policzku spływa łza. - Nie możesz tak po prostu wrócić i myśleć, że wszystko będzie jak dawniej. Zraniłeś mnie, Nathana, Hannah i nawet nie zdajesz sobie z tego sprawy.

Co nie zmienia faktu, że wciąż Cię kocham.

______________

The Darker Side I, II, III || Z.MWhere stories live. Discover now