18."Zależy mi na niej (...)"

4.1K 269 48
                                    

Twarz Archiego jest widocznie obita, z nosa skapuje krew, a jego warga jest rozcięta. Włosy ma zlepione od potu i ogólnie jesy jakiś taki... poszarpany.

- Co Ci się stało? - z trudem łapię powietrze.

- Um... Ja.... Spadłem z motoru... - jąka się, a ja mam ochotę zatrzasnąć mu drzwi przed nosem.

- Próbujesz oszukać mnie czy siebie? - krzyżuję ręce pod piersiami i mierzę go zawiedzionym spojrzeniem. - Nie chcę być nie miła, ale co tu w ogóle robisz?

- Ja... Myślałem, że może mógłbym przekimać tutaj jedną noc...

Tutaj? Noc? Czuję się niekomfortowo. Stoję przed nim w samym ręczniku, on chce zostać na noc i jeszcze próbuje mnie okłamać.

- Poczekaj, pójdę się przebrać - mruczę i wpuszczam go do środka. Żałuję tej decyzji, ale miałabym wyrzuty sumienia gdybym mu nie pomogła. - Usiądź w kuchni i nie ruszaj się nigdzie.

Szybkim krokiem pokonuję odległość do łazienki, gdzie przebieram się w zbyt duży T-shirt Zayna i legginsy. Rozczesuje wilgotne włosy i splatam w warkocz. Ubieram jeszcze swoje kapcie i wracam do Archiego. Siedzi, podpierając twarz na dłoniach, opartych o stół. Wygląda okropnie.

Podchodzę do apteczki schowanej w kuchni i wyjmuję z niej odpowiednie preparaty. Niepewnie przybliżam się do chłopaka i staję między jego nogami. Nawet nie patrzy mi w oczy.

Na wacik nalewam wodę utlenioną i powoli przykładam do zadrapań na jego twarzy. Syczy z bólu i ściska moje uda. Zanim zdążę jakkolwiek zareagować, słyszę za sobą głos Zayna.

- Co tu się, kurwa, dzieje? - warczy, odciągając mnie od Stewarta.

Justin stoi na progu pokoju i przygląda się z widocznym zaciekawieniem blondynowi.

- Gdzie Hannah? - pyta, kiedy widzi, że na niego patrzę.

- W swoim pokoju, nie wiem czy nie śpi.

- Pójdę sprawdzić.

Odchodzi, a ja zostaję sama z dwoma chłopakami, którzy znaczyli lub nawet znaczą do mnie bardzo dużo. Zayn mierzy Archiego takim spojrzeniem, że sama zaczynam się bać. Trzyma mnie ciasno przy swoim boku, a Archie uśmiecha się kpiąco w jego stronę.

- Tess pomagała mi oczyścić rany, jakbyś nie zauważył - puszcza mu oczko. Okej, to było dziwne.

- I to dlatego nie mogłeś powstrzymać rąk przed dotknięciem jej? - głos Zayna przepełniony jest samym jadem. - Jesteś żałosny, Stewart.

- I kto to mówi, Malik. Zależy mi na niej tak samo, jak Tobie. Powiedziałbym, że bardziej.

Zayn momentalnie rzuca się na niego i z całej siły przywala mu w twarz. Archie jednak nie reaguje, siedzi na miejscu, wycierając o rękaw stużkę krwi, która wydobywa się z nosa.

- Słońce, na twoim miejscu poważnie zastanowiłbym się nad powrotem do takiego człowieka - Archie odzywa się spokojnym głosem. - Nie zdziwiłbym się, gdyby kolejny raz zostawiłby Cię dla innej, albo uderzył. Koleś ma problemy z panowaniem nad sobą - krzywi się.

- Ja? - prycha Malik. Jest tak wkurzony... - Powiedz może lepiej, co kurwa odpierdoliłeś, że Tess jest w niebezpieczeństwie!

Archie spina się i z trudem podnosi. Podchodzi do mnie, wymijając Zayna i chwyta mnie za ramię.

- Nie wierz mu, Tess. On chce nas skłócić - chce mnie przytulić, ale Zayn przyciąga mnie do siebie. Z nim czuję się pewniej.

- Archie... - mówię powoli. - Słyszałam twoją rozmowę telefoniczną. Nie jestem taką idiotką. Powiedz mi, co się dzieje...

Jestem tak zdesperowana, żeby dowiedzieć się, co grozi mi i bliskim, a zarazem wcale nie chcę tego wiedzieć. Im mniej się wie, tym lepiej się śpi, prawda?

- Możemy porozmawiać na osobności? - patrzy na mnie błagalnym wzrokiem.

Już mam się zgodzić, ale Zayn uniemożliwia mi jakikolwiek ruch.

- Będziesz mówił przy mnie - syczy. - Stary, nie rozumiesz, że ona może być w niebezpieczeństwie?!

Archie spogląda na swoje poranione knykcie i znów wraca wzrokiem na mnie.

- Chcesz przy nim rozmawiać? - pyta, nie przerywając kontaktu wzrokowego. Kiwam twierdząco głową, a chłopak znów siada. - Były wyścigi... Raz do roku są organizowane nagrody własnego pomysłu dla zwycięzcy. To znaczy, że zwycięzca może zażyczyć sobie czegokolwiek, a przegrany jest zobowiązany mu to dać. Startują w tym najlepsi i muszę przyznać, że zdziwiłem się, że się tam nie pojawiłeś - zwraca się do Zayna. - Mniejsza o to. Byłem przekonany, że wygram, więc nie stresowałem się. Tess, doskonale wiemy, że ja nie przegrywam.

- Ale przegrałeś, prawda? - mocniej wtulam się w bok bruneta. - Przegrałeś mnie?

- Przed startem dostajemy napoje. Nie mam pojęcia, co było w moim, ale odleciałem. To cud, że w ogóle udało mi się dojechać na metę... Nie chciałem wpakować Cię w to całe bagno, słońce. Nie nienawidź mnie...

- Jak ma Cię nie nienawidzić, skoro przegrałeś ją na jebanych wyścigach?! - sylwetka mulata napina się, a ja mam ochotę się rozpłakać. To zbyt dużo, jak na mnie.

- Nie nienawidzę Cię, Archie - mówię szeptem, ale wiem, że słyszy. - Jestem po prostu zła, że nie używasz mózgu.

- Wyjdź stąd - syczy Zayn.

- Nie - kręcę głową. - On nie ma gdzie nocować - wyjaśniam.

Kiedyś przejadę się na swoim zachowaniu. Jestem zbyt ufna i doskonale zdaje sobie z tego sprawę.

- No chyba nie myślisz, że tu zostanie?!

- Zostanie...

Zayn puszcza mnie z objęć i podchodzi do drzwi wyjściowych. Z trudem przełykam ślinę, widząc jak zdenerwowany jest.

- Albo on, albo ja, skarbie.

___________

Kogo wybierze Tess?

Archie aby na pewno jest taki zły? A może to Zayn jest tym czarnym charakterem?

The Darker Side I, II, III || Z.MTempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang