Twarz Archiego jest widocznie obita, z nosa skapuje krew, a jego warga jest rozcięta. Włosy ma zlepione od potu i ogólnie jesy jakiś taki... poszarpany.
- Co Ci się stało? - z trudem łapię powietrze.
- Um... Ja.... Spadłem z motoru... - jąka się, a ja mam ochotę zatrzasnąć mu drzwi przed nosem.
- Próbujesz oszukać mnie czy siebie? - krzyżuję ręce pod piersiami i mierzę go zawiedzionym spojrzeniem. - Nie chcę być nie miła, ale co tu w ogóle robisz?
- Ja... Myślałem, że może mógłbym przekimać tutaj jedną noc...
Tutaj? Noc? Czuję się niekomfortowo. Stoję przed nim w samym ręczniku, on chce zostać na noc i jeszcze próbuje mnie okłamać.
- Poczekaj, pójdę się przebrać - mruczę i wpuszczam go do środka. Żałuję tej decyzji, ale miałabym wyrzuty sumienia gdybym mu nie pomogła. - Usiądź w kuchni i nie ruszaj się nigdzie.
Szybkim krokiem pokonuję odległość do łazienki, gdzie przebieram się w zbyt duży T-shirt Zayna i legginsy. Rozczesuje wilgotne włosy i splatam w warkocz. Ubieram jeszcze swoje kapcie i wracam do Archiego. Siedzi, podpierając twarz na dłoniach, opartych o stół. Wygląda okropnie.
Podchodzę do apteczki schowanej w kuchni i wyjmuję z niej odpowiednie preparaty. Niepewnie przybliżam się do chłopaka i staję między jego nogami. Nawet nie patrzy mi w oczy.
Na wacik nalewam wodę utlenioną i powoli przykładam do zadrapań na jego twarzy. Syczy z bólu i ściska moje uda. Zanim zdążę jakkolwiek zareagować, słyszę za sobą głos Zayna.
- Co tu się, kurwa, dzieje? - warczy, odciągając mnie od Stewarta.
Justin stoi na progu pokoju i przygląda się z widocznym zaciekawieniem blondynowi.
- Gdzie Hannah? - pyta, kiedy widzi, że na niego patrzę.
- W swoim pokoju, nie wiem czy nie śpi.
- Pójdę sprawdzić.
Odchodzi, a ja zostaję sama z dwoma chłopakami, którzy znaczyli lub nawet znaczą do mnie bardzo dużo. Zayn mierzy Archiego takim spojrzeniem, że sama zaczynam się bać. Trzyma mnie ciasno przy swoim boku, a Archie uśmiecha się kpiąco w jego stronę.
- Tess pomagała mi oczyścić rany, jakbyś nie zauważył - puszcza mu oczko. Okej, to było dziwne.
- I to dlatego nie mogłeś powstrzymać rąk przed dotknięciem jej? - głos Zayna przepełniony jest samym jadem. - Jesteś żałosny, Stewart.
- I kto to mówi, Malik. Zależy mi na niej tak samo, jak Tobie. Powiedziałbym, że bardziej.
Zayn momentalnie rzuca się na niego i z całej siły przywala mu w twarz. Archie jednak nie reaguje, siedzi na miejscu, wycierając o rękaw stużkę krwi, która wydobywa się z nosa.
- Słońce, na twoim miejscu poważnie zastanowiłbym się nad powrotem do takiego człowieka - Archie odzywa się spokojnym głosem. - Nie zdziwiłbym się, gdyby kolejny raz zostawiłby Cię dla innej, albo uderzył. Koleś ma problemy z panowaniem nad sobą - krzywi się.
- Ja? - prycha Malik. Jest tak wkurzony... - Powiedz może lepiej, co kurwa odpierdoliłeś, że Tess jest w niebezpieczeństwie!
Archie spina się i z trudem podnosi. Podchodzi do mnie, wymijając Zayna i chwyta mnie za ramię.
- Nie wierz mu, Tess. On chce nas skłócić - chce mnie przytulić, ale Zayn przyciąga mnie do siebie. Z nim czuję się pewniej.
- Archie... - mówię powoli. - Słyszałam twoją rozmowę telefoniczną. Nie jestem taką idiotką. Powiedz mi, co się dzieje...
Jestem tak zdesperowana, żeby dowiedzieć się, co grozi mi i bliskim, a zarazem wcale nie chcę tego wiedzieć. Im mniej się wie, tym lepiej się śpi, prawda?
- Możemy porozmawiać na osobności? - patrzy na mnie błagalnym wzrokiem.
Już mam się zgodzić, ale Zayn uniemożliwia mi jakikolwiek ruch.
- Będziesz mówił przy mnie - syczy. - Stary, nie rozumiesz, że ona może być w niebezpieczeństwie?!
Archie spogląda na swoje poranione knykcie i znów wraca wzrokiem na mnie.
- Chcesz przy nim rozmawiać? - pyta, nie przerywając kontaktu wzrokowego. Kiwam twierdząco głową, a chłopak znów siada. - Były wyścigi... Raz do roku są organizowane nagrody własnego pomysłu dla zwycięzcy. To znaczy, że zwycięzca może zażyczyć sobie czegokolwiek, a przegrany jest zobowiązany mu to dać. Startują w tym najlepsi i muszę przyznać, że zdziwiłem się, że się tam nie pojawiłeś - zwraca się do Zayna. - Mniejsza o to. Byłem przekonany, że wygram, więc nie stresowałem się. Tess, doskonale wiemy, że ja nie przegrywam.
- Ale przegrałeś, prawda? - mocniej wtulam się w bok bruneta. - Przegrałeś mnie?
- Przed startem dostajemy napoje. Nie mam pojęcia, co było w moim, ale odleciałem. To cud, że w ogóle udało mi się dojechać na metę... Nie chciałem wpakować Cię w to całe bagno, słońce. Nie nienawidź mnie...
- Jak ma Cię nie nienawidzić, skoro przegrałeś ją na jebanych wyścigach?! - sylwetka mulata napina się, a ja mam ochotę się rozpłakać. To zbyt dużo, jak na mnie.
- Nie nienawidzę Cię, Archie - mówię szeptem, ale wiem, że słyszy. - Jestem po prostu zła, że nie używasz mózgu.
- Wyjdź stąd - syczy Zayn.
- Nie - kręcę głową. - On nie ma gdzie nocować - wyjaśniam.
Kiedyś przejadę się na swoim zachowaniu. Jestem zbyt ufna i doskonale zdaje sobie z tego sprawę.
- No chyba nie myślisz, że tu zostanie?!
- Zostanie...
Zayn puszcza mnie z objęć i podchodzi do drzwi wyjściowych. Z trudem przełykam ślinę, widząc jak zdenerwowany jest.
- Albo on, albo ja, skarbie.
___________
Kogo wybierze Tess?
Archie aby na pewno jest taki zły? A może to Zayn jest tym czarnym charakterem?
![](https://img.wattpad.com/cover/78472841-288-k412424.jpg)
KAMU SEDANG MEMBACA
The Darker Side I, II, III || Z.M
Fiksi PenggemarNie każdy jest tym, za kogo się podaje. Każdy ma swoją drugą twarz, której nie chce ujawniać. Ale co jeśli ciemniejsza strona człowieka musi wyjść na jaw, aby chronić najbliższych? ~~~~~ OSIĄGNIĘCIA: #10 miejsce w FanFiction! / 07/08/2017 #3 miej...