8. Buzi na dobranoc.

4.7K 296 95
                                    

Rozwścieczony Zayn, to coś, co nie zdarzało się zbyt często. Najgorsze w tym wszystkim było to, że patrząc na niego, czułam, jak schodzi ze mnie cała złość. Miłość do niego zaczynała mnie niszczyć.

- Odsuń się od niej - warczy, kiedy Archie staje przede mną.

- Po co tu przyszedłeś? - odpycham Archiego w bok i staję z Malikiem oko w oko.

- Masz urodziny - speszył się. - Chciałem Ci coś dać.

Czuję, jakby ktoś mocno uderzył mnie w twarz. I w serce. Zayn pogrywa ze mną, wiedząc, jak bardzo się wkręciłam.

- Ostatnio chciałeś mi coś odebrać - prycham.

Spogląda na mnie z pytającym wyrazem twarzy. No tak, nic nie rozumie.

- Życie, kretynie - wyjaśniam, a on spuszcza głowę. Czyżby zapomniał o wypadku, który spowodował? - Gdzie straciłeś swojego pustaka?

- Miała coś do załatwienia. Możemy pobyć na chwilkę sami?

Nie, Zayn. Nie możemy, bo kolejny raz dam Ci się omotać i będę cierpieć jeszcze bardziej niż teraz.

- W porządku - mentalnie uderzam głową o ścianę. Alkohol w moich żyłach wcale mi nie pomaga.

Zayn chwyta moją dłoń, której nawet nie zamierzam wyrywać. Jest ciepła i duża, a trzyma mnie tak delikatnie, że się rozpływam.

Muszę wytrzeźwieć.

Docieramy do mojego pokoju. Uświadamiam sobie, jak bardzo jest mi zimno. Jeśli zaraz nie ubiorę czegoś ciepłego - będę chora.

- Mógłbyś coś dla mnie zrobić? - zmęczona siadam na łóżku. Kiedy przytakuje, kontynuuję. - Wyjmiesz z szafy jakąś bluzę?

Chłopak bez żadnego namysłu zdejmuje swoją i podaje mi ją. Siada obok, zupełnie nie przejmując się tym, że tego nie chcę. Moje ciało reaguje jak zwykle - drżę. A on jest cholernie usatysfakcjonowany tym, jak na mnie działa.

Ubieram jego czarną, wkładaną przez głowę bluzę i czuję się lepiej. Jego perfumy sprawiają, że lekko się uśmiecham. Tęskniłam za tym.

- Jesteś na mnie zła? - pyta w końcu.

- Bardziej bym powiedziała, że zraniona - bełkoczę. - I zazdrosna.

Gryzę się w język odrobinę zbyt późno. Głupi alkohol.

- O Julliet? - marszczy czoło.

- O Trumpa - kładę się na łóżku, a on siada do mnie przodem.

Przewraca oczami i naciąga kołdrę na moje ciało.

- Niepotrzebnie. Nie spotykam się z prezydentem.

Zdrową dłonią uderzam się w czoło. Jaki on jest, cholera, głupi. A to ja jestem pijana.

- Jestem zmęczona - głośno ziewam. - Dasz mi buzi na dobranoc?

Spod przymrużonych powiek widzę, jak waha się nad tym, co powinien zrobić. Chcę go po prostu pocałować, bo nie wiem, czy kiedykolwiek będę miała okazję. Alkohol jest świetnym wytłumaczeniem.

W końcu pochyla się nade mną i muska moje usta tak delikatnie, że rozpływam się kolejny raz tego wieczoru. Podnoszę się do siadu i przuciągam go bliżej siebie. Chcę zapamiętać smak jego ust nawet po tym, jak już wytrzeźwieję. Pogłębia pocałunek, a mi robi się coraz cieplej. Nigdy nie sądziłam, że tak bardzo można potrzebować bliskości osoby, którą się kocha.  Odsuwam się od niego z głośnym mlaśnięciem, a on opiera czoło o moje. Ciężko dyszymy, patrząc sobie w oczy.

The Darker Side I, II, III || Z.MWhere stories live. Discover now