13. Pocałunek.

6.6K 350 84
                                    

Zależy mi na Tobie

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Zależy mi na Tobie.
Zależy mi na Tobie.
Zależy mi na Tobie.
Zależy mi na Tobie. 
Zależy mi na Tobie.

Słowa te odbijają się echem po mojej głowie. Nie wiem co mu odpowiedzieć, więc po prostu stoję jak kołek. Nawet nie mrugam. Stoję i patrzę na niego, z lekko rozchylonymi ustami.

- Nic nie powiesz? - przeczesuje dłonią włosy.

- Nie wiem co odpowiedzieć, Zayn. Nie znasz mnie przecież - mruczę cicho.

- Dlatego chcę Cię poznać. Imponujesz mi od pierwszego spotkania.

Imponuję mu? Niby czym? Przecież nawet nie wysilam się, żeby być dla niego miłą. Od początku byłam do niego raczej oschła, bo wiedziałam, jak znajomości z takimi ludźmi się kończą. Prześpi się ze mną i zapomni o moim istnieniu.

- I nie, nie chodzi mi tylko o seks, jeśli o tym teraz myślisz.

Zaczynam nerwowo kaszleć. Czuję się tak, jakby wtargnął w mój umysł i poznał na wylot.

- Muszę iść do mieszkania, mam... dużo nauki - wykręcam się od dalszej rozmowy.

Mulat przewraca oczami, czym trochę mnie denerwuje, ale sama też tak robię, dlatego też odpuszczam.

- Więc do zobaczenia, Thereso - pochyla się nade mną i patrzy mi prosto w oczy.

Moje serce zaczyna bić coraz szybciej. Nie wiem kiedy jego ręce przyciągają moje ciało do jego. Jego usta łączą się z moimi. Są miękkie i słodkie. Odwzajemniam pocałunek. W głębi duszy wiem, że chcę tego. Chcę być tak blisko Zayna. Podoba mi się ta bliskość.

- Przyjadę po Ciebie rano - mówi z cwanym uśmiechem, kiedy  odsuwamy się od siebie.

- Mhm - udaje mi się wykrztusić, po czym oboje ruszamy w swoją stronę.

***

Jest może kilkanaście minut po północy, a ja leżę na łóżku, przytłoczona myślami. Skończyłam wszystkie zadania i prace na przyszły tydzień. Weekend mam wolny, więc mogę jechać do rodziny w odwiedziny. Zamierzam poprosić Chrisa o to, żeby mi towarzyszył. Jeszcze tylko jutro, a raczej dzisiaj i upragniony weekend.

Powinnam spać, bo rano czekają mnie zajęcia, pakowanie do domu i inne pierdoły, ale nie mogę zasnąć przez pewnego aroganckiego, uroczego dupka. 

Nie ważne, że obie te cechy w ogóle się nie łączą. On jest... skomplikowany.

Odwracam poduszkę na drugą, zimniejszą stronę i nawet nie wiem jak, ale jest mi tak wygodnie, że zasypiam.

Budzę się trzy sekundy przed budzikiem i nienawidzę tego uczucia. Mogłam spać jeszcze cholerne trzy sekundy.

No nic, myślę, po czym wstaję z łóżka. Mimo tej koszmarnej, zbyt wczesnej pobudki, mam dobry humor.

"Zobaczysz dziś Zayna" szepcze głos z tyłu mojej głowy. Nadal czuję jego miękkie usta na moich i widzę jego uśmiech. Robi mi się ciepło.

Mogłabym się z nim przyjaźnić.

Zwlekam trochę z wyborem stroju, ale w końcu zabieram ze sobą do łazienki bordową spodniczkę i czarny T-shirt. Do tego czarne rajstopy, żebym nie zmarzła aż tak bardzo.

Jestem w pełni gotowa po trzydziestu minutach. Zrobiłam nawet pełny makijaż, chcąc wyglądać dobrze. W kuchni witam się z Hannah, która siedzi trochę przygaszona z pustym wzrokiem w telefonie. Nie pytam, co się stało, bo wiem, że pewne rzeczy lepiej zostawić na wieczór.

Wieczorami ludzie są bardziej otwarci i szczerzy.

Po szybkim śniadaniu dostaję sms-a od Zayna, z wiadomością, że czeka już na zewnątrz. Narzucam na ramiona czarną ramoneskę, a na nogi wkładam bordowe creepersy.

Żegnam się ze współlokatorką i wychodzę. Świeci słońce, ptaki śpiewają, a jakiś kretyn robi okropny hałas swoim motocyklem. Jeździ w tę i z powrotem jak nawiedzony.

Szukam wzrokiem samochodu lub chociaż samego Zayna, ale nic nie widzę. Jestem zdenerwowana. Wystawił mnie, czy robi sobie jakieś żarty?

Zirytowana idę przed siebie w stronę szkoły. Ledwo wychodzę z terenu akademiku, a drogę zagradza mi motocyklista. Przekleństwa aż cisną mi się na język, ale kiedy mężczyzna ściąga kask, mam ochotę się rozpłakać.

- Żartujesz, prawda?

- Dlaczego? - unosi brew.

Chcę go uderzyć.

- Nie wsiądę na to, Malik.

- Nie przesadzaj, Gomez - przewraca oczami.

- Jedź już, marnujesz czas. Przejdę się - zaplatam ręce pod piersiami.

- Skarbie, nie rób scen - schodzi z motocyklu i ustawia na stopkę. Jakkolwiek to się nazywa.

- Zayn - zaczynam, ale przerywa mi.

- Nie ''Zayn'', tylko wsiadaj. Nie zabiję nas przecież...

Cofam się o krok w tył, chcąc uświadomić mu, że nie wsiądę na to.

- Skarbie, czego się boisz? - podchodzi i chwyta moją dłoń, splatając ze swoją. - Nie skrzywdzę Cię, przysięgam.

- Nie chcę, Zayn - szepczę.

- Powiedz mi dlaczego, a odpuszczę.

Zaciskam wolną dłoń w pięść i staram się opanować oddech. Wolę zginąć na tym motocyklu niż mu o tym powiedzieć.

- Więc jedźmy.

Patrzy na mnie z niedowierzeniem.
Sama sobie nie ufam.
Nie mówi jednak nic, wiedząc, że jedno złe słowo i wrócimy do punktu wyjścia.

Pomaga mi wejść na swoją bestię, a ja nawet nie wiem skąd ją ma. Nie mówił nic wcześniej.

Kiedy siada przede mną nie mam pojęcia co zrobić z rękami. Tak dawno tego nie robiłam...

- Obejmij mnie tak obiema rękami - chwyta wolną dłonią moją rękę i kładzie ją na swoim torsie. Jest ciepły, wręcz gorący. - Ale najpierw załóż kask.

Wykonuję jego polecenie, po czym ruszamy. Nie bawi się w bycie dobrym i od początku przybieramy ogromną prędkość. Zamykam oczy, chcąc się uspokoić. Moje serce bije kilkakrotnie szybciej niż zwykle.

Wreszcie docieramy na miejsce. Mimo, że były to krótkie minuty, dla mnie była to wieczność. Bez niczyjej pomocy zeskakuję z bestii i otrzepuję spódnicę. Zupełnie zapomniałam, że mam ją na sobie.

- Starałem się jechać wolniej niż zwykle, dla Ciebie.

Pomaga mi odpiąć kask, a ja mierzę go wzrokiem.
Wolniej niż zwykle.
Zabawny człowiek.

- Co tak na mnie patrzysz? - mrużę oczy, widząc jego czujny wzrok na mojej osobie.

Malik wybucha tak głośnym śmiechem, że aż robi mi się gorąco.

- Po co Ci tyle tapety na twarzy? - pyta, nadal się śmiejąc.

Czuję, jak robi mi się gorąco. Myślałam, że wyglądam dobrze.
Może wyglądam na twardą, ale mam fioła na punkcie opinii innych o moim wyglądzie. Zaczyna robić mi się słabo, a nogi prowadzą mnie do toalety. Wręcz biegnę i potykam się o własne nogi.

Słyszę wołanie Zayna, ale nie obchodzi mnie to.

Muszę się ukryć.

______

Co u was, skarby? Jak przygotowania do świąt, ostatnie dni w szkole?

Czekam na komentarze i głosy odnośnie rozdziału.

Kocham Was i życzę udanego tygodnia!



The Darker Side I, II, III || Z.MWhere stories live. Discover now