15. Burza.

6.6K 357 77
                                    

Przeglądam spokojnie twittera na telefonie Zayna. On zaś jest skupiony na jezdni i nie rozmawiamy zbyt wiele. Może to i lepiej, jednak brakuje mi towarzystwa.

- Mogę pooglądać sobie zdjęcia z twojej galerii? - pytam.

Chłopak odwraca się w moją stronę i niepewnie przytakuje. Wchodzę w galerię zanim miałby się rozmyślić. Przeglądam każde zdjęcie po kolei. Jest tam mnóstwo zdjęć jego siostry. Uśmiecham się pod nosem, kiedy na ekranie pojawia się zdjęcie go i jego siostry. Niósł ją na ramionach i oboje byli szczęśliwi.

Albo przynajmniej na takich wyglądali.

Dalej były zdjęcia jego i chłopaków z bractwa. Przypuszczam, że ich więź mimo wszystko jest bardzo silna.

- Tak właściwie, jak długo znasz się z chłopcami? - zerkam w jego stronę.

Tym razem nie odwraca się w moim kierunku, ale odpowiada.

- Od czterech lat. Wyprzedzając twoje kolejne pytanie, poznaliśmy się na jednej z... imprez - przygryza wargę.

Mrużę oczy, kiedy uświadamiam sobie, że zawahał się nad miejscem poznania, ale odpuszczam. Na pewno musiał sobie po prostu przypomnieć.

- To pewnie fajnie mieć takich prawdziwych kumpli, co? - zdejmuję buty i siadam po turecku.

Pieprzę twoje auto, Zayn. Ważne, że mi jest cholernie wygodnie.

- Tak, to dobre uczucie, skarbie. - Zerka na mnie. - Nie za wygodnie Ci? - unosi brew.

- Jest idealnie - szturcham go palcem w żebra.

- Ale jesteś świadoma, że jesteśmy już pod domem twoich rodziców i musisz zdjąć nogi z siedzenia?

- Oh nie! - wzdycham teatralnie. - I co teraz?

- Nie wiem, ja na twoim miejscu popadł bym w depresję, bez jaj.

Wybucham niepohamowanym śmiechem, czym zarażam także swojego towarzysza.

- Z czego tak właściwie się smiejemy? - pyta.

- Nie wiem - próbuję się opanować. - Dobra, chodź za mną.

Wychodzę z samochodu, wyjmuję torbę z tylnego siedzenia i cierpliwie czekam na Malika. On jednak jakby chciał się buntować, siedzi za kierownicą i myśli, że pozwolę mu odjechać.

- No dalej, Malik. Nie wygłupiaj się, wejdź na herbatkę - otwieram drzwi ze strony kierowch.

Brązowooki spogląda na mnie nie pewnie, ale ulega, kiedy łapię go za dłoń i ciagnę za sobą. Na szczęście nie protestował, bo musiałabym się nieźle namęczyć.

Otwieram drzwi własnym kluczem i wchodzimy do środka. Nic się nie zmieniło. Nadal czuję tę rodzinną atmosferę i ciepło. Gdy tylko zdjęliśmy buty, w progu pojawiła się moja mama.

- Thereso! - zamyka mnie w mocnym uścisku. - Jak dobrze Cię widzieć, moje dziecko.

Napawam się jej matczyną czułością, tak długo, aż odchrząka.

- A ten młodzieniec to...?

- Zayn, mój...

Nie dane jest mi dokończyć bo matka od razu snuje swoje domysły.

- To z nim byłaś ostatnio na randce? Jesteście parą? Moja dziewczynka ma chłopaka? Jak długo się spotykacie?

- Mamo...

- Zayn - inicjatywę przejmuje mulat.

- Ruth.

Podchodzi do mojej mamy i szarmancko całuje jej dłoń. Kobieta jest wręcz zachwycona i obcałowuje jego policzki. Daj kobiecie palec, a weźmie całą rękę.

The Darker Side I, II, III || Z.MOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz