Mity i niewiedza - II wojna światowa. Część 1.

83 45 7
                                    

II wojna światowa to jeden z najbardziej burzliwych okresów w dziejach, który przekłada się na burzliwe dyskusje, także dziś. Wiele z tych dyskusji mogłoby nie zaistnieć, gdyby nie mity. Inne dyskusje mogłyby się toczyć, gdyby część wydarzeń była bardziej znana. Dlatego chciałbym poniżej przedstawić kilka mitów oraz kilka nieznanych faktów, które mogą poszerzyć perspektywę na temat najkrwawszego konfliktu w dziejach.

Kawaleria na czołgi

Jeden z najpopularniejszych mitów na temat wojny obronnej 1939 roku żyje do dziś i ma się całkiem dobrze. Nawet jeśli ktoś nie wie, o co dokładnie chodzi, to ten "fakt" zapewne obił się o uszy. Istnieją zdjęcia, a nawet filmy, ukazujące szarżę polskiej kawalerii na niemieckie czołgi podczas kampanii wrześniowej i nie jest to wiedza tajemna. Na YouTube są fragmenty owych filmów.

Mit zawdzięcza swój początek propagandzie goebbelsowkiej, w której ukazanie ataku kawalerii na oddziały pancerne potwierdzało przekaz wyższości Niemiec nad zacofanym narodem słowiańskim. Oddziały niemieckie niosły oświecenie, a wojenny absurd miał to potwierdzać. Ataki kawalerii były dzięki mediom i przekazom III Rzeszy rozpowszechnione na zachodzie.

Film Kampfgeschwader Lützow miał swoją premierę w 1941 roku i stanowił kolejny dowód w sprawie. Gdyby jednak przyjrzeć się temu niewątpliwemu dziełu kinematografii, zobaczymy rajdy niemieckich samochodów pancernych, które rozmachem z pewnością zainspirowały twórców "Szybkich i wściekłych", ujęcia z czołgów rodem z ery GoPro oraz kamerę w samym centrum ataków kawalerii. Warto obejrzeć.

Swoją cegiełkę w stworzeniu mitu miała również propaganda PRL, która wykorzystywała to "wydarzenie" jako pokazanie kontrastu pomiędzy wspaniałym państwem wolności ludowej, a zacofaną II Rzeczpospolitą. Żeby tego było mało, w 1959 roku premierę miał film Lotna w reżyserii Andrzeja Wandy. Lotna to imię konia polskiego ułana, który w pewnym momencie filmu razem ze swoim oddziałem... atakuje niemieckie czołgi.

Dla jasności, w Wojsku Polskim okresu kampanii wrześniowej istniała kawaleria. Czy walczyła z czołgami? Oczywiście, przy użyciu broni przeciwpancernej - karabinów Ur i lekkich dział przeciwpancernych Bofors wz.36. Czy kawaleria robiła szarże? Zdarzało jej się, czasem z sukcesami, kiedy wroga piechota była nieokopana. W opracowaniach i instruktażach dotyczących walki z okresu II RP nie znajdziemy nigdzie informacji na temat możliwości użycia ataków kawalerii przeciwko sile pancernej. Porucznik wojska polskiego, Zbigniew Załuski, stwierdził nawet, że "Najgłupszy nawet dowódca szwadronu nie zarządziłby szarży na czołgi.". W czasach PRL stał się postacią krytykującą powstały mit.

Oddziały konne gwarantowały szybki transport ludzi i sprzętu w czasach, kiedy oddziały zmotoryzowane nie były jeszcze tak rozpowszechnione. Najlepiej pokazuje to fakt, że kawaleria znajdowała się także w wojskach III Rzeszy - np. 1 Brygada Kawalerii, która została przeformowana na wojska pancerne dopiero w 1941 roku.

Zima zima zła

Stosunkowo łatwo można rozdzielić znawców drugiej wojny światowej od jej "znawców". Jeśli zapytamy tych drugich o powód przegranej (choć nazwałbym to nieosiągnięciem wszystkich celów strategicznych) Operacji Barbarossa i otrzymamy jedynie powód - zima - to nie tyle, co będzie to nieprawdziwe, co szalenie nieprecyzyjne.

Od początku:  Operacja o kryptonimie "Barbarossa" to plan ataku III Rzeszy na ZSRR, która rozpoczęła się rankiem 22 czerwca 1941r. Trzy niemieckie grupy armii zaatakowały na całej linii, od wybrzeża Bałtyku po wybrzeża Morza Czarnego. Armia niemiecka poczyniła ogromne postępy - grupa Armii Północ stanęła pod Leningradem, gGrupa Armii Południe - za Charków, natomiast Grupa Armii Środek stanęła pod Moskwą i była gotowa do ostatecznego ataku. Na przełomie września i października rozpoczęła się operacja "Tajfun" mająca na celu zajęcie Moskwy.

Pierwszym problemem dla operacji były jesienne deszcze, które paraliżowały ruchy obu armii, a kontynuacja niemieckiego ataku po zdobyciu możajskiej linii obrony nastąpiła dopiero 15 listopada, kiedy błotniste drogi zamarzły. Lecz atak nie nastąpił od razu - zwłoka Hitlera w sprawie natarcia Armii Pancernej gen. Guderiana spowodowała, że Armia Czerwona miała więcej czasu na przygotowanie wieloliniowej obrony.

Ostatecznie czołówki niemieckich oddziałów dotarły na mniej niż 30 km od murów Kremla na początku grudnia 1941 roku. Potem oddziały niemieckie zostały odepchnięte na 100 km od Moskwy w wyniku radzieckich kontrofensyw, braku odzieży zimowej i brakach zaopatrzeniowych. O tym, jak na zachodzie nie zdawano sobie sprawy z ciężkiej sytuacji wehrmachtu, pokazuje wysłanie przez niemieckich żołnierzy wagonu francuskiego wina dla braci walczących na wschodzie. Ładunek został odebrany jako bryły czerwonego lodu, w miejsce paliwa, amunicji i ciepłych butów.

Ciekawostką jest fakt, że oddziały radzieckie nie były dużo lepiej przygotowane na ekstremalną zimę 1941/42, kiedy temperatura osiągała nawet minus czterdzieści pięć stopni. Dopiero przybycie wyposażonych w sprzęt zimowy dywizji syberyjskich poprawiło możliwości obronne oddziałów radzieckich.

Pomimo odrzucenia niemieckich oddziałów, ZSRR nie zdołało zadać ciosów przechylających losy wojny na swoją korzyść. Niemcy, po przyjęciu pozycji obronnych, bronili się zaciekle przez zimę i wiosnę, zadając armiom radzieckim duże straty. Bronili się na tyle wytrwale, że latem 1942 roku armie niemieckie były gotowe do kolejnego potężnego uderzenia - operacji Fall Blau.

Chińska ofiara

Jeśli ktoś zapyta Europejczyka z czym kojarzy się okropieństwo II wojny światowej, to z pewnością wymieni obozy koncentracyjne i Holocaust. I trudno się dziwić, bo dotyczyło to często sąsiadów naszych dziadków i pradziadków, aczkolwiek warto pamiętać też o innych ofiarach tego strasznego konfliktu. Tak, aby nie skupiać się tylko na tym co "my".

Dla Chińczyków wojna rozpoczęła się wcześniej, bo w 1937 roku po incydencie na moście Marco Polo. Sprowokowana armia chińska zaatakowała Japończyków w okolicach Pekinu, co stało się powodem do rozpoczęcia II wojny japońsko-chińskiej. Początkowo faktycznie był to osobny konflikt, jednak potem przez polityczne uwarunkowania (Japonia po stronie państw Osi, japoński podbój Azji, wsparcie Aliantów dla Chin) została ona włączona jako element wojny światowej.

Wojna w Chinach charakteryzowała się olbrzymim okrucieństwem Japończyków względem ludności cywilnej, w liczbie ofiar (szacunkowo 20 mln ludzi w tym 16 mln cywilów), jak i w sposobach (brutalne morderstwa np. bagnetami, masowe egzekucje, "wyszukane" sposoby zabijania takie jak zakopywanie ludzi żywcem).

Najbardziej znanym ludobójstwem w Chinach tamtego okresu była masakra nankińska, gdzie w przeciągu sześciu tygodni zginęło około 250 tysięcy osób, a całość odbywała się na oczach zagranicznych dziennikarzy.

Japoński terror trwał przez osiem lat, a na domiar złego, do dzisiaj w Japonii temat ludobójstw najchętniej byłby pomijany, gdyby nie naciski Chin i Tajwanu i kilkukrotnie w historii (np. w 1955 roku) dochodziło do ostrych reakcji dyplomatycznych tychże państw, w reakcji na japońskie tuszowanie historii.

Nieznaną, a wartą wspomnienia, postacią tragedii w Nankinie jest funkcjonariusz NSDAP, John Rabe, który utworzył w mieście międzynarodowe strefy bezpieczeństwa. Było to możliwe dzięki temu, że Japonia pozostawała w sojuszu z III Rzeszą i armia japońska miała kategoryczny zakaz zbliżania się do niemieckich placówek dyplomatycznych. Szacuje się, że uratowano w ten sposób prawie 200 tysięcy chińczyków.

Powyższe mity i nieznane fakty to tylko kropla w morzu interesującej historii największego konfliktu w historii. Do wyjaśnienia pozostaje m.in. kwestia Stalingradu, rzekomego francuskiego tchórzostwa oraz japońskich prób bombardowania kontynentalnego USA. O tym jednak w kolejnych częściach.

Sagitt-JT

Z piórem lub na pierzu | Spartański Dwutygodnik [numery: 11-20]Where stories live. Discover now