Władza, poezja i seks, czyli życie Fryderyka Wielkiego

111 63 3
                                    

Pewnego chłodnego, styczniowego poranka, na świat przyszedł chłopiec. Nie było to jednak zwyczajne dziecię, a pruski królewicz, który przekształcił przeciętne państewko w europejską potęgę, budzącą szacunek takich dygnitarzy osiemnastowiecznej Europy jak dumny Ludwik Burbon czy sama caryca Katarzyna. Nikogo nie dziwi więc fakt, iż przeszedł on do historii, a jego postać do dziś ukazywana jest w literaturze i szeroko pojętej sztuce. Warto jednak spojrzeć na jego postać z nieco innej perspektywy, bo prócz zamiłowania do władzy i dominacji, wykazywał także niepohamowany pociąg do przystojnych dworzan i żołnierzy, a tych na liberalnym oświeconym dworze nigdy nie brakowało. Przed wami intrygujący obraz pełen homoseksualnych romansów, czyli życie imperatora Prus Fryderyka Wielkiego.

Młody kronprinz był rozmiłowany w muzyce, filozofii i sztukach pięknych, a od szermierki wolał pisanie romantycznych wierszy. Nie pragnął rządzić i wojować, a wieść żywot mitologicznego Hiacynta. To niezwykle irytowało jego ojca, również Fryderyka, któremu nie w smak były artystyczne ciągoty następcy swojego tronu. Mężczyzna starał się oduczyć swojego syna - jak twierdził - niewieścich rozrywek. Wychowanie królewskich dzieci pojmował bowiem jako przysposabianie ich do późniejszej służby państwu i dokonywał go ,,po wojskowemu''. Wymagał od swej dziatwy bezwzględnego posłuszeństwa, a jakikolwiek sprzeciw karał z najwyższą surowością. Spowodowało to powstanie nieprzyjaznych relacji między ojcem a synem, które utrzymały się aż do śmierci starszego z Fryderyków.

Pierwsza miłość w życiu młodego artysty pojawiła się w 1728 r., kiedy przeżył on przelotny romans z królewskim paziem Peterem Christophem Keithem. Szesnastoletni książę po raz pierwszy miał się wówczas zakochać z wzajemnością, co potwierdzają jego listy do siostry Wilhelminy, którą darzył ogromnym zaufaniem. O względy atrakcyjnego pazia zabiegał nie tylko Fryderyk, bowiem jego brat Heinrich również miał mieć nieokiełznaną chrapkę na pałacowego sługusa. Płomień młodzieńczej miłości prędko ugasił jednak ojciec książąt, odprawiając służącego.

Następna miłość Fryderyka miała nadejść dopiero dwa lata później, gdy wdał się on w romans z porucznikiem armii pruskiej Hansem Hermannem von Katte. W apogeum konfliktu z ojcem książę Fryderyk postanowił uciec z kraju wraz z dwoma kochankami - paziem i porucznikiem. Ach, przystojny królewicz, młody porucznik i ponętny paź to naprawdę ciekawy trójkącik. Możemy się jedynie domyślać, jakich czynów dokonywali panowie pod osłoną nocy, aczkolwiek podejrzewam, że takiego trójkąta nie powstydziłby się nawet szanujący się libertyn.

Ku rozczarowaniu naszego młodocianego lowelasa ucieczka się nie powiodła, a zbiec zdołał jedynie Peter. Kochankowie, zamiast nad Tamizę, trafili nad Odrę, a nasz osiemnastoletni książę uszedł z życiem wyłącznie dzięki łasce swojego ojca. Nie poszczęściło się jednak Hansowi, który kilka dni później trafił pod młot. Władca Prus zmusił swojego syna do uczestnictwa w dramatycznej egzekucji, co było dlań naprawdę traumatycznym doznaniem. Królewicz stracił bowiem przytomność, a po ocknięciu się nie był już tym samym frywolnym paniczykiem.

Fryderyk zrozumiał, że musi tymczasowo podporządkować się woli ojca, by w przyszłości sięgnąć po pełną wolność, zarówno swoją, jak i swoich kochanków. W 1733 r. poślubił więc austriacką księżniczkę Elżbietę Krystynę, ukazując chwilową uległość wobec ojca, który wciąż pragnął, by jego potomek zainteresował się płcią piękną. Małżeństwo syna nigdy nie zostało jednak skonsumowane, a w późniejszych latach Elżbieta stała się na jego dworze personą niepożądaną. Warto jednak wspomnieć, że królowi Fryderykowi udało się za to wpoić synowi zamiłowanie do oręża i walki zbrojnej, co ten udowodnił tuż po śmierci rodziciela, kiedy najechał Śląsk, pozbawiwszy Austrię kontroli nad tą najbardziej rozwiniętą gospodarczo prowincją Czech. To chyba jedyna korzyść, jaka wynikła z tego spartańskiego wychowania.

W 1740r. Fryderyk Wilhelm zmarł, co oznaczało dla księcia wyzwolenie się spod jego wpływu oraz zdobycie wymarzonej korony. Chcąc odizolować się od żony, król nakazał budowę letniej rezydencji w Sanssouci, będącej swoistą opoką dla wielu artystów oraz filozofów oświeceniowej Europy.

Aby wejść do tego rokokowego pałacyku, należało uprzednio przejść przez okazałe schody, rozciągnięte wzdłuż zachwycającego ogrodu z fontanną. Wnętrza budynku zdobione były niezwykle obficie, a całość, choć efektowna, nie przypominała francuskiego wersalu, którym zwykli inspirować się ówcześni architekci. Król Fryderyk brzydził się bowiem dworskim życiem na wzór rezydencji Króla Słońce, a fundamentem jego poglądów, idei oraz sformułowań filozoficznych były własne doznania i różnorodne doświadczenia życiowe.

Pozostawił on po sobie całą masę pism, wierszy, utworów filozoficznych, muzycznych oraz literackich, czym ujawnił swój ogromny kunszt artystyczny. W Sanssouci utrzymywał wielu utalentowanych poetów, myślicieli, męskich faworytów oraz wirtuozów, jak np. Voltaire, Johann Sebastian Bach czy Francesco Algarotti. Ten ostatni przez blisko dekadę odgrywał rolę kochanka Fryderyka, którego niezmiernie pociągał jego szarmancki, wymowny sposób bycia oraz oszałamiająca uroda.

Z kolei Voltaire towarzyszył królowi niemal każdego dnia i szybko stał się jego najbliższym przyjacielem. Francuski filozof poznał prywatne oblicze swojego protektora i miał naprawdę wiele okazji, by przyjrzeć się zakamarkom dworskiego życia. W swoich pamiętnikach bezwzględnie ujawnił, z jakim luzem pruski król podchodził do moralności seksualnej.

U schyłku życia król nie grzeszył czystością, gdyż dał sobie absolutny spokój z higieną, zmianą odzieży, czy jakąkolwiek dbałością o wygląd zewnętrzny. Był zapuszczony jak kloszard i rozciągał się za nim charakterystyczny smrodek, a w kraju niepieszczotliwie nazywano go ,,starym Frycem''. Mimo tego niechlujstwa wciąż, poza oczywistym fetorem, ciągnęło się za nim wielu młodych mężczyzn, którzy chętnie pasożytowali na jego pieniądzach i wpływach.

17 sierpnia 1786r. król Fryderyk zmarł, a jego prochy pochowano tuż przy jego ukochanych chartach, będącymi wspaniałymi towarzyszami życia dla wielkiego monarchy.

Fryderyk Hohenzollern bez wątpienia zasłużył na swój dumny przydomek. Mężczyzna znacznie powiększył terytorium swojej ojczyzny oraz wprowadził szereg rewolucyjnych reform, które nakierowały całą Europę ku nowoczesności. Zniósł karę za homoseksualizm zarówno wśród żołnierzy, jak i w społeczeństwie, zaprowadził ustawową tolerancję religijną oraz objął ochroną mniejszości, które wreszcie mogły cieszyć się równością i swobodami. Można nawet stwierdzić, iż swą tolerancyjną postawą położył naprawdę solidne fundamenty pod miasto, które dziś uznawane jest za najbardziej tolerancyjne na całym starym kontynencie - Berlin.

Wielki król przeszedł zatem do historii pod swoim przydomkiem nie z powodu obyczajowych skandali, lecz dzięki nowatorskim reformom, które uczyniły go pierwszym oświeceniowym władcą Europy.

kubusbubus-

Z piórem lub na pierzu | Spartański Dwutygodnik [numery: 11-20]Where stories live. Discover now