Łobuz kocha najbardziej, czyli hybristofilia

120 53 0
                                    

Miłość rośnie wokół nas, miłość jest wszędzie – miłość to my. Najpiękniejsze uczucie, jakiego może doświadczyć człowiek, jest jednak w stanie stać się przeklęte i złamane. Powierzchownie miłe słowo, usłane w naszych myślach najczerwieńszymi różami, w historii potrafiło przyprawić o odruch wymiotny.

Jak to możliwe, że jedno z nas wybacza drugiemu zdradę, a z kolei drugie porzuca z chorobliwej zazdrości? To wszystko zależy oczywiście od człowieka – jego przekonań, nawyków, światopoglądu, wychowania, a nawet genów. Pałeczka zostaje jednak przekazana poza granicę dobrego smaku, kiedy w ramce w kształcie serca jest zdjęcie seryjnego mordercy czy gwałciciela.

To krótki wstęp do hybristofilii, czyli zaburzeń preferencji seksualnych do osób społecznie potępionych za występki karane, które zazwyczaj odbywają karę w więzieniu. Dzielimy ją pod względem nasilenia na bierną oraz agresywną. Ta pierwsza to przykładowo korespondencja miłosna ze skazanym, a druga przekłada się na bezpośredni kontakt i zaangażowanie w znajomość z owym przestępcą. Tego uchyłku ulegają częściej kobiety, szczególnie zranione w dzieciństwie/młodym wieku poprzez doświadczenia związane z gwałtem, rabunkiem czy przemocą. Jest to poniekąd paradoksalne i wręcz nieludzkie. Człowiek, który doświadczył krzywdy, powinien chcieć uciec i zapomnieć jak najszybciej o cierpieniu. Ludzie, u których objawia się wymieniona wcześniej parafilia, działają w sposób odwrotny. Tłumaczy się to chęcią dominacji w związku, pobudkami do szantażu, manipulacji oraz nadmierną zazdrością połączoną z chęcią opieki na wyłączność - więzień jest dobrym kandydatem do rozwinięcia znajomości na takich warunkach. Ponadto, naukowcy zauważają, że kobiety od zarania dziejów pragnęły agresywnego, dominującego samca. Dodać tu można także chęć sławy, zaistnienia w środkach masowego przekazu. Nieważne, jak trudno zrozumieć nam taki sposób działania – pierwszy lepszy przykład można wyciągnąć z popkultury. Profil psychologiczny Harley Quinn opiera się właśnie na hybristofili do Jokera, który jest sadystą, okrutnym mordercą. Ich miłość jest jednostronna, gdyż mężczyzna traktuje byłą doktor jak swoją zabawkę. Jako psychopata nie potrafi odczuwać emocji wyższych – pociąga jedynie swą charyzmą, kreatywnością, zdolnościami. Czuje się jak jedyny aktor na scenie, ale Quinn patrzy na niego jak na małego chłopca, którym chce się zaopiekować. To jedna z przełomowych momentów w ich relacji – kiedy chory psychicznie więzień opowiada o swej przeszłości i zatargiem z ojcem alkoholikiem, w dr Quinzel coś pęka. Odkrywa swoją życiową misję, zmieniając się, obracając swój świat o 180 stopni.

Można zarzucić, że powyższy przykład jest suchy, bierny – stworzony pod publikę, gdyż Ci bohaterowie są fikcyjni. To wymysł człowieka, który chciał zarobić grubą fortunę na swej pomysłowości. Ja oczywiście jestem przeciwniczką tego zdania, ale by „urzeczywistnić" problem hybristofilii, weźmy na cel Carole Ann Boone.

Same dane osobowe: Carole Ann Boone mogą nam za dużo nie mówić. Nie była to żadna śpiewaczka operowa, prestiżowa aktorka czy utalentowana tancerka. Za męża wzięła Teda Bundy'ego. Tutaj już większej ilości osób może zapalić się lampka. Nim przejdę do przeżyć i rozterek miłosnych samej kobiety, nakreślę historię naszego bohatera płci męskiej.

Theodore Robert Cowell urodził się w Burlington 24 listopada 1946 roku - jak głosiły pogłoski, być może był owocem kazirodczej miłości własnej matki oraz dziadka. By uniknąć takich plotek, Ted wychowywał się w przeświadczeniu, iż jego dziadkowie, to rodzice. Kiedy miał 4 lata przeprowadza się z mamą do Tacomy, w której to Eleanor Cowell poznaje Johnny'ego Culpeppera Bundy'ego.

Dzieciństwo chłopaka było ciężkie – skryty, samotny i nieśmiały chłopak, w późniejszym czasie dojrzewania, zmienił się jednak w młodego mężczyznę, który poddawał się fascynacji przemocą i brutalną pornografią. Z czasem doszło do pierwszych kryminalnych występków. Jednak to, co miało się wydarzyć w przyszłości, było prawdziwą zbrodnią.

Bundy na studiach zmienił się w pewnego siebie gościa, kobiety za nim szalały, a on postanowił to wykorzystać. Nie wiadomo, kiedy dokładnie zaczął zabijać i ile rzeczywiście kobiet zginęło z jego rąk. Do dziś potwierdzono 30 morderstw, jednak rzeczywista liczba oscyluje w okolicach setki.

Jak już wyżej wspomniałam, seryjny morderca wykorzystywał swój urok osobisty – prosił o pomoc z np. zaniesieniem rzeczy do samochodu pod przykrywką nogi czy ręki w gipsie. Kobiety łapały się na ten trik i ginęły najczęściej uderzone łomem czy uduszone. Zbrodnie były wykonywane na tle seksualnym, a sam zbrodniarz często dopuszczał się nekrofilii. Tylko pięć osób przeżyło jego atak. Kilkakrotnie był aresztowany, przez jego ucieczki – raz zbiegł przez okno więziennej biblioteki (w tym zresztą miała mu pomagać jego przyszła żona), a innym razem przez otwór w suficie własnej celi. Jako były student prawa w sądzie bronił się sam. Na jednym z procesów, dokładnie 9 lutego 1980 roku poślubił (pytając o rękę na sali rozpraw) wyżej wymienioną Carole Ann Boone. Zarzucano im, iż zrobili to „pod publikę". W tamtym czasie nad Bundym wisiał wyrok śmierci. Przekonywali jednak, iż zrobili to z czystej miłości, a w mediach wybuchła prawdziwa sensacja. Ted prócz swej żony miał wiele wielbicielek – dostawał nawet dwieście listów dziennie, często z nagimi fotografiami, a więc zjawisko hybristofilii w jego otoczeniu było powszechne. W dodatku na sali rozpraw często zjawiały się owe „fanki", które upodobniały się do jego ofiar. Przy sobie miały plakaty czy banery, z których mogliśmy dowiedzieć się o ich pewności o niewinności Teda Bundy'ego. Zresztą przed zawarciem małżeństwa, sama była jedną z takich "fanek".

Przed ślubem była w naprawdę złej sytuacji życiowej. Rozeszła się ze swoim mężem, miała na utrzymaniu syna. Urok osobisty Teda Bundy'ego onieśmielił ją od razu. Przecież jak taki miły i przystojny facet mógłby zrobić to, o czym trąbili na prawo i lewo? Bzdury. Carole przeniosła się, by być jak najbliżej męża. Udało im się spotykać w więziennej celi, a owocem tej miłości była ich córka: Rosa Bundy. Boone była przekonana do granic ludzkich możliwości, iż Bundy jest niewinny. Występowała przed kamerami oraz jako świadek na sali sądowej. Uważała, że Ted to typ nieśmiałego mężczyzny, który wyróżnia się na tle innych. Mimo tego nie zarzucajmy jej bycia normalną bądź bycia wolną od hybristofilii. Jej obiektem westchnień był T E D B U N D Y, osadzony, seryjny morderca i gwałciciel, do którego nieuchronnie zbliżało się krzesło elektryczne. Warto dodać, że w niektórych przypadkach chorzy na tę parafilię dążą do poślubienia oskarżonego, co miało miejsce w tej sytuacji (przypomnę jeszcze raz, iż Ann specjalnie przeniosła się bliżej swego mężczyzny). Rozwód, którego zażądała kilka lat przed egzekucją, był poprzedzony tym, iż zbrodniarz zaczął przyznawać się do zarzucanych mu czynów - Carole czuła się okłamywana, wręcz zdradzona. Ted obiecywał, iż powie rodzinom zamordowanych kobiet, gdzie ukrył ich ciała, za zniesienie kary śmierci (z j. angielskiego „times for bones"). Kiedy jego żona odeszła zrobił się bardziej wylewny wśród psychologów i adwokatów. Carole doznała pewnego rodzaju olśnienia - zdała sobie sprawa, z jakim człowieka żyła, być może przez ten policzek nawet przejrzała na oczy – przeszła załamanie nerwowe i zniknęła życia publicznego, zmieniając swoje dane osobowe.

W dniu śmierci Ted Bundy próbował dodzwonić się do swej ukochanej, jednak ta nie odebrała.

AleXa3847


Źródła:

https://pl.wikipedia.org/wiki/Hybristofilia

https://pl.wikipedia.org/wiki/Ted_Bundy

https://www.womenshealthmag.com/life/a27379040/ted-bundy-wife-carole-ann-boone/

Z piórem lub na pierzu | Spartański Dwutygodnik [numery: 11-20]Where stories live. Discover now