Prowadzenie wojen w książce i opisy bitew

187 62 21
                                    

Pisząc książkę, w której zawiera się motyw konfliktu zbrojnego, ważne jest, aby opisać go w prawidłowy sposób, to znaczy tak, aby ten konflikt wydał się czytelnikowi realny. Kolejną istotną kwestią jest opisywanie bitew, w których dwie armię lub więcej walczą o to, kto ma rację. W tym poradniku wyjaśnię Wam, jak to wszystko ogarnąć. Jako że ten temat to mój "konik", postaram się go wyczerpać w pełni. Przygotujcie się więc na dość długi tekst.

Wypowiedzenie wojny

Każdy konflikt jest poprzedzony deklaracją o wypowiedzeniu wojny. Nie musi być to formalne przyjście posłów od jednego władcy do drugiego i wręczenie mu listu, w którym jeden z rządzących oficjalnie mówi, że „wpadnie z wizytą zbrojną". Jest to jedna z form deklaracji, stosowana przeważnie w kręgach, gdzie panuje cywilizacja na dość wysokim poziomie (lub w kulturach, które mają to w zwyczaju).


Inną formą wypowiedzenia wojny jest bezpośredni atak armii jednego państwa na drugie. Nie mam tu na myśli walnej bitwy, tylko napaść zbrojną na jakąś wieś, miasto, zamek czy posterunek wojskowy drugiego narodu. Ogólnie o ataku z zaskoczenia opowiem w dalszej części, kiedy będę opisywał prowadzenie bitwy.


Trzecią opcją na wywołanie konfliktu jest upokorzenie lub zabicie wysłanników z jednego państwa, przy czym nie muszą to być konkretnie wysłannicy dyplomatyczni. Mogą to również być np. handlarze. Jest to dość "barbarzyński" sposób, jednak nie należy go wiązać tylko i wyłącznie z mało cywilizowanymi ludami. W historii naszego świata takie zagranie zostało "zastosowane" przez władcę Chorezmu i książąt ruskich w XIII w., co skończyło się dla Bliskiego Wschodu i wschodniej Europy wizytą Mongołów.

Przygotowania do wojny

Do każdej wojny trzeba się przygotować. W zależności od tego, w jakim okresie dzieją się wydarzenia z Waszych książek, okres przygotowań będzie się różnił. Aż tak szczegółowo zagłębiać się w to nie będę. Opiszę natomiast czynności, które muszą zostać wykonane w ramach przygotowania do konfliktu zbrojnego:

Amunicja

Aby wojsko mogło skutecznie walczyć z wrogiem, musi być uzbrojone. W tym celu armia powinna zgromadzić broń; mam tutaj na myśli broń, która szybko się zużywa, czyli strzały do łuków, bełty do kusz, kule do armat i strzelb czy oszczepy. Rzeczy te należy zgromadzić przed wyruszeniem na wojnę, a to dlatego, że na terenie wroga ciężko odzyskać te elementy. Jeszcze ciężej je wyprodukować w takiej ilości, aby mogły przesądzić o wyniku starcia. Uzbrojenie wojownika/żołnierza opiszę w następnym numerze.

Prowiant

Napoleon Bonaparte powiedział kiedyś, że „żołnierze maszerują na swoich żołądkach". Jest w tym sporo racji, gdyż głodna czy spragniona armia nie będzie w stanie skutecznie walczyć z wrogiem i zostanie, krótko mówiąc, zmasakrowana. Właśnie dlatego należy zebrać odpowiednie zapasy wody i żywności przed wyruszeniem na kampanię. Należy jednak pamiętać, aby nie zebrać nie wiadomo ilu ton jedzenia czy litrów napojów. Gromadzenie ogromnych zasobów jedzenia i wody spowalnia maszerującą armię i wydłuża wędrującą kolumnę, przez co jest ona bardziej narażona na atak.

Najważniejsze jest, aby te zapasy wystarczyły do czasu przekroczenia granicy. Dlaczego akurat do tego momentu? Z prostego powodu: armia plądrująca teren swojego państwa, osłabia siebie. Chodzi mi tutaj o to, że gdy wojsko zacznie wydzierać biednym chłopom ostatnie okruszki chleba, to poszkodowani mogą chwycić za broń i powstać przeciwko ciemiężcy, a że jest to armia, która ma w domyśle ich chronić, to nie ma w tej chwili znaczenia. Sprawa ma się trochę inaczej, jeśli armia zacznie plądrować osady wroga. Wtedy chłopi powstaną przeciwko swojemu władcy, bo ten nie jest w stanie ich ochronić (oczywiście, zbuntują się, o ile nie zginą podczas bycia okradanymi, co w dawnych czasach było dość często spotykane).

Z piórem lub na pierzu | Spartański Dwutygodnik [numery: 11-20]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz