Fenomen Matrixa - jak prawda stała się towarem na sprzedaż

89 56 3
                                    

Matrix to nie tylko rewolucyjny film, ale też cała trylogia, uniwersum rozbudowane formie krótkometrażowych animacji pod tytułem Animatrix, świętujące w tym roku dwudziestolecie wydania komiksy, a także gry komputerowe Enter the Matrix, czy Matrix: Online. Czy ten ostatni należy do kanonu fabularnego całego świata stworzonego przez braci Wachowskich przekonamy się po premierze czwartej części filmowej sagi. No ale mniejsza o szczegóły, bo zapewne na samym początku przytoczyłem dość dużo informacji. Generalnie świat bijatyk kung-fu i okularów przeciwsłonecznych jest niesamowicie bogaty. Do tego stopnia, że teorii fanowskich na temat Matrixa powstało tyle, że sami twórcy chyba nie zdawali sobie sprawy jaki potencjał tkwi w ich dziele. Świat poszedł do przodu. Bracia Wachowscy w międzyczasie zmienili płeć. Film kręcił się wokół relacji romantycznej między białym, heteroseksualnym Neo i białą, heteroseksualną Trinity. Postacie drugoplanowe również miały na oku kogoś z płci przeciwnej tej samej rasy, a żeby było zabawniej, skośnooki Ghost wpadł nawet do bytu zwanego Friendzone, gdzie władowała go Trinity. Kanał Matrix Explained wysunął nawet stwierdzenie, że miłość jest źródłem siły bohaterów, dzięki którym mogą kopać wirtualne tyłki swoich wrogów. Bohater komiksu Goliath po tym, jak pomógł walczyć maszynom z wrogą rasą kosmitów atakujących Ziemię wrócił do sztucznego świata u boku swojej ukochanej.

I mimo tego wszystkiego, w komentarzach pod zapowiedziami kolejnej części Matrixa pojawiły się głosy, że film propaguje transseksualizm i LGBT. Jedynym momentem, kiedy czujne ucho mogło wychwycić nawiązanie do transseksualizmu było zwracanie się przez Agenta Smitha do Neo „Panie Anderson", co jest aluzją do zwracania się do osób trans po imieniu sprzed zmiany płci. Również jedna z postaci drugoplanowych z pierwszej cześci, Switch (Belinda MacClory) była płci męskiej w rzeczywistości, zaś po wejściu do Matrixa była kobietą. Aha, zapomniałbym – powiedziała może z trzy słowa i wystąpiła może łącznie piętnaście minut na ekranie. Taka to propaganda. Osobiście jestem ciekaw jak będzie wyglądać otoczka wokół Matrix: Ressurections, ale mam dziwne przeczucie, że największym problemem części odbiorców jeżeli chodzi o fabułę filmu będzie płeć Lany Wachowskiej.

Nie będzie jednak problemu ze słynną czerwoną pigułką, którą Morfeusz zaproponował Neo , aby ten wydostał się z Matrixa i ujrzał „pustynię rzeczywistości" w internetowej filozofii Red Pill, będącym „odpowiedzią" na feminizm. (niezależnie, czy ten broni interesów mężczyzn, czy też nie). W tym wypadku transseksualizm, genderyzm, czy prawa mniejszości seksualnych schodzą na drugi plan, pomimo ich rzekomego związku z panującym współcześnie uciskiem białch, heteroseksualnych mężczyzn. Tutaj uciskany chłopiec będzie po prostu udawał, że nie może wyrwać, związać się emocjonalnie z kobietą, bądź spotykać się ze swoimi dziećmi, ponieważ żeńska połowa populacji ma mózg z plasteliny, którą akurat ugniatają wszechobecne lewaki. Jednak Wachowscy, czy Keanu Reeves nie są jednymi z nich. Jeżeli wystarczająco długo będzie się trzymało palce w uszach i krzyczało „Na na na na", to faktycznie nie będą.

Nie mam ani poczucia misji dziejowej bronić interesów żadnej mniejszości. Każdy na tym świecie musi radzić sobie sam. Jedyne co mnie drażni to to, że fascynujący świat stawiający tyle pytań, dający takie pole do interpretacji jest sprowadzany do kwestii posiadania przyrodzenia. Drażni mnie, że symboliką filmu posługują się ludzie, którzy nie zadają sobie nawet minimum wysiłku intelektualnego, aby te symbole zrozumieć. Wyciągają je z kontekstu, jakby były jakimś ubraniem z przeceny upchanym w sklepowym koszu. Podoba im się, to sobie wezmą. Nie podoba, to wyrzucą. I w tym jest mój problem. Traktowanie własności intelektualnej jak szmaty. To może spotkać kiedyś również mnie. Heteroseksualnego, białego faceta.

Warto wspomnieć o teoriach spiskowych i tym, jak one również potrafią czerpać z uniwesum Matrixa pełnymi garściami, niestety również z subtelnością klientów odzieżowych dyskontów. David Icke, promotor teorii spiskowej NWO w różnych krążących po sieci memach jest na nich często przedstawiany jako Morfeusz. South Park swego czasu dość bezlitośnie rozprawił się z tym wizerunkiem, kiedy ludzie przebrani za głównych bohaterów Matrixa próbowali udowodnić, że World Trade Center było robotą amerykanów. Teoria spiskowa w czasach Covidowych została już zapomniana, ale swego czasu David, Icke również był wyznawcą spisku o zamachu w Smoleńsku. Nie tak dawno również Elon Musk mówił o tym, że prawodpodobnie żyjemy w symulacji komputerowej. Amerykański, technokratyczny establishment forsował dość mocno tą teorię, zwłaszcza że na pozór w porównaniu ze zamachem w Smoleńsku, ta teoria to niemal kawior przy bułkach z biedronki. Popularności tej teorii nie umniejszyło nawet to, że teoretycy fizyczni z Oxfordu uznali ją za niemożliwą, co pokazuje jak mało przy teoriach naukowych mają niestety do powiedzenia naukowcy. Nie zaszkodziło to również youtuberom takim jak Michał Chludziński nawoływać przed kamerą to uzbierania armii osób chorych psychicznie do stworzenia armii, która obali symulowany świat, w którym żyjemy. Ilu z nich mogło mieć udział w niedawnych podpaleniach punktu szczepień w Zamościu, tego zapewne nie wie nawet policja.

Z piórem lub na pierzu | Spartański Dwutygodnik [numery: 11-20]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz