Wędrówka po mezoamerykańskiej dziczy

103 63 8
                                    

Klejnot Apokalipsy to przygodowa historia _-antagonistka-_, opowiadająca o perypetiach Emilii Demol — niezadowolonej z życia bibliotekarki, która pewnego dnia wybiera się w wymarzoną podróż do Meksyku, jednak wskutek nieszczęśliwego wypadku, zamiast w ojczyźnie sombrero i tacos, ląduje w dżungli.

Klejnot Apokalipsy to przygodowa historia _-antagonistka-_, opowiadająca o perypetiach Emilii Demol — niezadowolonej z życia bibliotekarki, która pewnego dnia wybiera się w wymarzoną podróż do Meksyku, jednak wskutek nieszczęśliwego wypadku, zamia...

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Dotychczas pojawiło się sześć rozdziałów Klejnotu, co daje już pewną reprezentatywną próbkę umiejętności autorki. Aktualizacje pojawiają się regularnie. A więc do dzieła!

Zacznijmy od opisu. „Setki lat temu Majowie przepowiedzieli koniec świata. Przypadł on na rok dwa tysiące dwunasty, ale trzy osoby mogły uratować ludzkość od apokalipsy [...]". Wprowadzenie do opowieści od razu przykuło moją uwagę, bo tematyka cywilizacji mezoamerykańskich od zawsze była bliska mojemu sercu, a motyw tajemnicy związanej z przeżyciem w trudnych warunkach i odkrywanie tamtejszej dzikiej przyrody bardzo mi się spodobały, choć na przełomie pierwszych sześciu rozdziałów elementy „fantastyczne" jeszcze się nie pojawiły.

Opowieść rozpoczyna się standardową introdukcją do codziennego życia głównej bohaterki — widzimy Emilię w pracy, jej podejście do pełnionych obowiązków, poznajemy koleżanki oraz dowiadujemy się o planowanej wyprawie. Kolejne rozdziały zabierają nas w podróż — pojawia się zatem lotnisko i sam lot.

Właściwa akcja startuje, gdy Emilię budzą krople wody skapujące z gigantycznego liścia, co w warunkach komfortowego przelotu nie powinno się zdarzyć. Bohaterka poświęca chwilę na przestudiowanie swojej sytuacji, po czym uświadamia sobie, że przeżyła katastrofę lotniczą i — poobijana, przestraszona i ledwie przytomna — znalazła się w samym środku dzikiej dżungli.

Kolejne części prezentują przeprawę przez las deszczowy — protagonistka skupia się przede wszystkim na znalezieniu czegoś do jedzenia oraz poszukiwaniu jakiejkolwiek cywilizacji, co udaje jej się dość sprawnie, bo Emilia trafia do porzuconego obozu, gdzie oprócz prowiantu, znajduje tajemniczą księgę, której treści nie rozumie. Zabiera przedmiot ze sobą i zaznajamia się z puszczą. Ostatni opublikowany rozdział wskazuje, że bohaterka wpada na trop innych wędrowców i zamierza nim podążyć.

Na razie wydarzenia opisane w opowieści nie wywarły na mnie wrażenia WOW, zapewne ze względu na to, że w akcji brała udział tylko Emilia, a co za tym idzie, brakowało konfliktu i dialogu, który napędziłby akcję.

O ile motyw survivalu w dżungli skradł moje serce, tak w Klejnocie brakowało mi konkretów. Emilia przemierza las, jakoś zdobywa pożywienie, jakoś potrafi rozpalić ognisko, ale nigdzie nie pojawia się rzeczowy opis, JAK bohaterka właściwie to robi. Skąd wie, który owoc zjeść? Te trzy rozdziały o samotnej wędrówce wypadły trochę płasko, bo właściwie nic się w nich nie dzieje, a wszelkie przeszkody, które stają na drodze protagonistki, są rozwiązywane praktycznie „od ręki".

Myślę, że brak prawdziwego konfliktu wynika z faktu, że Emilia prawie cały czas jest sama. Uważam, że opowieść dużo by zyskała, gdyby dziewczyna spotkała na swojej drodze choćby złośliwą małpę czy głupkowatego jaguara, podążającego za nią krok w krok.

Mimo tego, że na początku poznajemy koleżanki głównej bohaterki, te postaci nie mają żadnego wpływu na dalszą fabułę — na razie stanowią jedynie tło dla tego, co przydarzyło się Emilii. Na wattpadzie autorka przygotowała karty postaci, dlatego sądzę, że niebawem w treści pojawią się nowe imiona, a akcja nabierze rozpędu.

Przejdźmy do Emilii — dziewczyna jest naszą protagonistką i widzimy jej zmagania z nieprzyjaznym lasem. Tak naprawdę nie wiemy o niej zbyt wiele, a jej reakcje na warunki, w których się znalazła, wydają mi się miejscami sprzeczne — w jednym akapicie Emilia zachwyca się egzotyczną przyrodą, w drugim dopada ją histeria związana z beznadzieją sytuacji, w jakiej się znalazła. Mogę tylko zgadywać, jak ja zachowałabym się w takich okolicznościach, ale ta huśtawka nastrojów nie przypadła mi do gustu.

Brakuje mi wyraźnego celu umotywowanego cechami osobowości Emilii. Na razie dziewczyna niczym się nie wyróżnia, a jej kolejne działania wynikają z przypadku. Myślę, że warto dopracować nieco jej charakter, który uzasadniałby wszystko, co jej się przydarza i sposób, w jaki sobie z tym radzi.

Myślę, że autorka ma szansę dopracować swój unikalny styl. W rozdziałach, które miałam okazję przeczytać, przewijały się krótkie, pojedyncze zdania, a te, które były złożone, zostały podzielone przecinkiem, co bardzo wybijało mnie z rytmu akcji.

O ile dobór słownictwa jest dość poprawny, o tyle brakuje mi specjalistycznego języka charakterystycznego dla okoliczności, w jakich znalazła się bohaterka. Na przełomie tych sześciu rozdziałów ani razu nie pojawiła się nazwa żadnego tropikalnego gatunku czy to zwierzęcia, czy rośliny, a przecież wszystkie te informacje można znaleźć w Wikipedii. Oczywiście nie mam na myśli zasypywania czytelników wiedzą godną zawodowego botanika, ale sądzę, że dwa–trzy smaczki na rozdział, pozwoliłyby skuteczniej zatopić się w wykreowanym świecie.

Uważam, że problemem pierwszych rozdziałów jest brak dialogów, co wynika z samej konwencji, dlatego proponuję, by autorka rozważyła dodanie jakiegoś rozmówcy, nawet jeśli tylko w formie głosu w głowie Emilii.

Klejnot Apokalipsy czyta się dość przyjemnie i mam nadzieję, że ten stan rzeczy jeszcze się poprawi, gdy światło dzienne ujrzą kolejne rozdziały, a do akcji wkroczą nowi bohaterowie, którzy nieco ożywią zmagania Emilii i wprowadzą do fabuły konkretny konflikt.

Uważam, że autorka ma duży potencjał, o czym świadczy choćby podjęcie się trudnego zadania, jakim jest umieszczenie akcji w kompletnie nieznanym świecie i postawieniu, już od pierwszych stron, głównej bohaterki w śmiertelnym niebezpieczeństwie. Sądzę, że odrobina researchu poprawi odbiór początkowych rozdziałów i skutecznie przekona czytelników do dalszej lektury.

Czekam na kolejne fragmenty i liczę na to, że obietnica złożona w pierwszej linijce opisu, zostanie niebawem spełniona, zabierając mnie w świat tajemniczej kultury Majów. Cieszę się, że mam przyjemność współpracować z autorką przy redakcji i korekcie, dlatego mogę poznać kolejne przygody Emilii, gdy są jeszcze gorące, prosto z pieca!

Każdemu, kto lubi motyw survivalu w dziczy, polecam Klejnot, a sama wyczekuję dalszych części.

nataliawajs

Z piórem lub na pierzu | Spartański Dwutygodnik [numery: 11-20]Where stories live. Discover now