O polskim czytelnictwie

82 50 12
                                    

Poziom czytelnictwa w Polsce określany jest przeważnie negatywnymi epitetami. Czytamy za mało, niechętnie, czasami wyłącznie z przymusu. To niknące zainteresowanie literaturą wielu prostolinijnie zarzuca przemysłowi filmowemu, telewizji lub internetowi. Coraz częściej uważa się, że książka jest formą mniej angażującą, przy której trudno o koncentrację. Osobiście odnoszę jednak wrażenie, iż problem sięga znacznie głębiej. Wszak okazji do obcowania z tekstem jest naturalnie więcej, niż przy omawianiu Trylogii Sienkiewicza. Współczesne rozwiązania techniczne także są w stanie wyjść naprzeciw oczekiwaniom odbiorców. Od czego więc bierze początek owa góra lodowa?

Przede wszystkim należałoby rozgraniczyć poszczególne grupy czytelnicze. Z innych przyczyn książek nie czytają dzieci w wieku szkolnym, młodzież starsza, osoby w średnim wieku czy seniorzy. Raport Biblioteki Narodowej z 2020 roku podkreśla, iż różnice wynikają nie tylko z daty urodzenia. Inaczej statystyki mają się w przypadku płci, ponieważ kobiety przeważnie czytają więcej niż mężczyźni. Wyższy procent osób czytających odnotowano także w dużych miastach. Większe prawdopodobieństwo kontaktu z książką u dziecka występuje w rodzinach, w których od literatury nie stronią jego rodzice. Co ciekawe, w im lepszej sytuacji materialnej znajdował się badany, tym jego zainteresowanie książkami okazywało się większe. Godzi się to z wykresem na stronie dwunastej* sugerującym, że najchętniej książki kupujemy.

Dzieci i młodzież ucząca się są jedną z najliczniejszych grup czytelników. Musimy tu jednak podkreślić, iż na tę statystykę wpływają przede wszystkim lektury obowiązkowe. Dla znacznej części tej grupy jest to jedyna literatura, po jaką sięgają. Natomiast w skrajnych przypadkach młodzi ograniczają się do podręczników szkolnych. Poruszający jest fakt, iż co czwarty uczeń nie czyta nawet pozycji wymaganych przez oświatę, w tym podręczników. Część z nas pewnie sugerowałaby, że przyczyną tego stanu rzeczy jest duch czasu i czytanie odbywa się w formie elektronicznej. Nic bardziej mylnego. Okazuje się, że zaledwie 5% badanych deklaruje czytanie ze smartfona, czytnika lub komputera. Przy okazji można by się zastanowić, czy Wattpad został w tym ujęty oraz czy definicja książki obejmuje każdy utwór na Wattpadzie.

Podywagujmy jednak o tym, dlaczego przygoda z czytaniem książek dla wielu kończy się na lekturze szkolnej. Oczywiście nie trzeba się głęboko zastanawiać, by dojść do wniosku, iż to właśnie na ten moment przypada nabieranie odrazy do literatury. Kanon lektur okazuje się niedzisiejszy dla współczesnych pokoleń. Perypetie Dzieci z Bullerbyn, Tego obcego czy Ani z Zielonego Wzgórza w niczym nie przypominają dzieciom rzeczywistości, w której się wychowują. A skoro nie mogą utożsamić się z bohaterami, nie przeżywają emocji kluczowych dla pozytywnego zapamiętania tego doświadczenia. Następnym problemem jest niedostosowanie języka tekstu do poziomu edukacyjnego dzieci. Już w klasie siódmej niektórzy uczniowie mierzą się z Panem Tadeuszem, który nie tylko zawiera archaizmy, ale ze względu na sam gatunek oraz tło historyczne, stwarza problemy z interpretacją.

Zwróćmy także uwagę na samo zaopatrzenie w woluminy. Domowe biblioteczki coraz częściej przechodzą do historii. Minimaliści są wręcz zdania, że nie powinniśmy posiadać dużych kolekcji. Zatem dzieci nieposiadające własnych książek nierzadko zwracają się do bibliotek szkolnych. Tam jednak spotykają się ze starymi, niemodnymi i nieatrakcyjnymi dla ich grupy wiekowej książkami. Przypomnijmy sobie, ile w naszej szkole znajdowało się egzemplarzy z gatunków: fantasy, romans lub kryminał, a to właśnie te, według raportu, czytujemy najchętniej. Jeżeli mieliście ich pod dostatkiem, śmiem nazwać was szczęściarzami. Sama jednak opierając się na swoich doświadczeniach, spytam: na czym polega promowanie czytelnictwa w bibliotece posiadającej tylko książki czytane niechętnie?

Jeżeli biblioteki nie są zaopatrzone tak, aby spełnić oczekiwania czytelników, następnym miejscem, do którego udadzą się niezrażeni, będzie księgarnia lub każde inne miejsce sprzedające książki, choćby przeciętny supermarket. Tutaj mierzymy się jednak z problemem cen. Za bestseller w cienkiej okładce możemy zapłacić nawet do pięćdziesięciu złotych (cena będzie także zależała od ilości stron). Za książkę w grubej oprawie zapłacimy z reguły więcej niż za jej poprzedniczkę. Po jednej wizycie w księgarni można zatem skutecznie odchudzić swój portfel. Stąd część kupujących decyduje się na książki w mniejszych formatach. Jeszcze inni korzystają z okazji, dokonując zakupu drogą elektroniczną. Tańsze wydania, zwłaszcza kultowych powieści, kupuje się także przy okazji akcji wydawnictw prasowych. Wówczas cena za tę samą książkę odczuwalnie maleje. Następną, a zarazem najprostszą metodą zaoszczędzenia na tego typu zakupach jest korzystanie z wszelkiego rodzaju promocji oferowanych przez księgarnie.

Wątpliwości wśród nabywców książek powinien zatem wzbudzić projekt ustawy przygotowany przez Polską Izbę Książki z dnia 12.04.2021 r. Projekt zakłada ustalenie jednakowej ceny książki przez okres dwunastu miesięcy od daty jej wydania. W konsekwencji oznacza to, że**:
– cena książki nie będzie niższa w okresie przedsprzedaży (praktyka stosowana w ramach promocji przez wydawnictwa);
– cena książki nie będzie mogła być obniżana przez księgarzy w ramach promocji tytułu w tym okresie (ewentualny rabat może wynieść zaledwie 5% ceny);
– ta sama książka nie będzie mogła być sprzedawana przez wydawców czasopism w cenie niższej niż 80% odgórnie ustalonej ceny zapisanej w rejestrze;
– cena egzemplarza na targach książki nie osiągnie rabatu większego niż 15%.

Podstawą do wprowadzenia ustawy w życie mają być m.in. dbałość o różnorodność tytułów i propagowanie właściwych postaw czytelniczych. Czy częściowe ograniczenie promocji książki w kluczowym dla niej okresie, czyli w pierwszych miesiącach od pojawienia się na rynku, daje jej szansę na satysfakcjonujący zarobek? Czy takowej pozycji trudniej będzie dotrzeć do czytelnika? Czy pandemia koronawirusa okaże się następną wypadkową w tym procesie? Wrócimy do czasów, gdy ponad połowa społeczeństwa czytała czy się zniechęcimy? Te scenariusze także będą musieli przewidzieć rządzący. Naszą domeną zaś zostanie ich obserwacja i komentarz.

Ukulturalniona


* Raport Biblioteki Narodowej o polskim czytelnictwie w 2020 r. dostępny jest pod linkiem:
https://www.bn.org.pl/download/document/1621420376.pdf

** Projekt ustawy zakłada wyjątki, o których można dowiedzieć się więcej, czytając oryginalny projekt ustawy, udostępniony pod linkiem:

http://www.pik.org.pl/files/300/Ustawa%20o%20ochronie%20rynku%20ksi%C4%85%C5%BCki_2021_12.04.2021.(projekt%201)%20(2).pdf

Z piórem lub na pierzu | Spartański Dwutygodnik [numery: 11-20]Where stories live. Discover now