Temat rozrywkowy - materiały wybuchowe

Zacznij od początku
                                    

Inicjacja

Pod tym pojęciem kryje się czynność lub zespół czynności, które prowadza do skutecznego odpalenia głównego ładunku. Dlaczego głównego? Bo bardzo często ładunki wybuchowe nie są jednolite i wymagają materiału pośredniego, nazywanego busterem [ang. booster], który wytworzy nam odpowiednią temperaturę i falę uderzeniową zdolną do zapłonu materiału głównego. Nie każdy materiał ich wymaga i nie zawsze jest to konieczne. Jeśli robota jest niewielka, a do tego ma być wykonana szybko, to większości busterów można z powodzeniem użyć jako ładunku głównego.

Samo odpalenie odbywa się za pomocą detonatora. I tu zwykle dochodzi do pewnej konfuzji – gdy próbujemy wytłumaczyć oglądaczowi, że takie mały, ołówkowaty dynks, z dwoma [lub jednym] kabelkami wystającymi z końcówki, który wtykamy w MW to właśnie detonator, to nam nie uwierzy.

Przecież sam żem widział we filmie, że detonator to je tako małe pudełko ze czerwonym przyciskiem, co migo! – zakrzyknie święcie oburzony.

Nie. To pudełeczko, to zapalarka. A na rzeczonej znajduje się wyzwalacz detonatora [jednego lub całego stada, gdy strzelamy kilka ładunków na raz], czyli właśnie ten migający przycisk. Kiedyś jakiś tłumacz zrobił babola w liście dialogowej do filmu i teraz mamy takie dary losu. Pewnie to był ten sam specjalista, co przetłumaczył Terminator jako Elektroniczny Morderca.

No dopszsz... mamy ładunek wybuchowy, wetknięty weń detonator, a końcówki jego przewodów podłączone do zapalarki. Można robić bum? Można. Ale tylko wtedy, gdy akcja dzieje się w czasach współczesnych, a nasz bohater ma dostęp do odpowiedniej technologii. Jeśli nie, to musimy trochę pogłówkować.

Zechce, czy nie zechce?

Pierwsze kontrolowane wybuchy przeprowadzano za pomocą czarnego prochu, który jak wiemy, został wynaleziony około dziesiątego stulecia naszej ery w Chinach. Ale już wcześniej stosowano różnego rodzaju materiały pirotechniczne, jak na przykład ogień grecki znany w starożytności, czy też mieszaniny zapalające na bazie nafty i olejów organicznych. Jeśli chcemy opisać taki przypadek, to nie musimy się zbytnio wysilać. Ot: przyłożył pochodnię lub iskrę skrzesał i je... wybuchło. Na cóż drążyć?

No właśnie drążono i to dużo, bo warto. Zarówno czarny proch, jak i środki zapalające były często używane przy oblężeniach zamków i fortyfikacji. Specjalnie wyszkoleni minerzy drążyli pod nimi korytarze, w których podkładali miny. Żeby efekt był bardziej spektakularny, to korytarze na czas prac minerskich umacniano drewnianymi belkami, które stabilizowały całą konstrukcję i nie pozwalały na to, żeby fortyfikacje na powierzchni osiadły zbyt wcześnie lub zbyt łagodnie. W odpowiednim momencie odpalano ładunki wybuchowe lub mieszaninę zapalającą, czym unicestwiano podpory i doprowadzano do zawalenia się fortyfikacji.

Ale oprócz wybuchów kontrolowanych miały miejsce te bardziej niespodziewane. Okazało się na przykład, że produkcja żywności obarczona jest sporym ryzykiem. Pył zbożowy i mąka, jeśli mają odpowiednio niską wilgotność oraz unoszą się w powietrzu, to tworzą bardzo silny materiał wybuchowy. Wiele wiatraków młynowy zniknęło z powierzchni ziemi za sprawą nieostrożnych młynarczyków, którzy lubili sobie zakurzyć fajeczkę w kącie. I jak tu nie wierzyć w to, że palenie zabija? To samo tyczy się pyłu cukrowego, skrobi, pyłu drzewnego lub węglowego. Ten ostatni nadal zbiera swoje krwawe żniwo, a najtragiczniejszy wypadek z jego udziałem miał miejsce w 1906r. we francuskiej kopalni Courrières, gdzie tysiąc dziewięćdziesięciu dziewięciu górników straciło życie w pojedynczej eksplozji.

Jeżeli jesteśmy przy górnictwie, to nie sposób pominąć gazów wybuchowych. Najsłynniejszym jest oczywiście metan, który w stężeniach objętościowych powyżej 5% może eksplodować od pojedynczej iskry. Podobnie zachowają się np. aceton, amoniak, benzen, etan, butan, propan, wodór oraz opary paliw.

To benzyna nie wybucha?

W stanie ciekłym – nie. I cały misterny plan w pis... A już mieliśmy w głowie piękną scenę: pościg samochodowy, nasz bohater wychyla się z okna wiernego swojego mustanga i pakuje celny strzał ze jeszcze wierniejszego swojego glocka prosto w klapkę wlewu paliwa auta badgajów. I co? I nic. Nawet bezpośrednie trafienie w bak nie gwarantuje zapłonu oparów, nie mówiąc już o samym wybuchu. Tak, samochody w czasie wypadków stają w płomieniach, a czasami nawet dochodzi do eksplozji zbiorników paliwa, ale mechanizm jest inny. Najpierw ogień, który podgrzewa zbiornik, wzrost ciśnienia, rozszczelnienie i gwałtowny wyrzut cząsteczek paliwa na zewnątrz i dopiero zapłon.

No chyba, że mamy auto z LPG. Wtedy rzeczywiście wystarczy małe draśnięcie zbiornika, potem iskra z instalacji elektrycznej i już mamy kulę ognia. Sprężone gazy palne są naprawdę niebezpieczne i właśnie dlatego nie wpuszcza się takich pojazdów do parkingów podziemnych.

Za to wybuch ciężarówki napędzanej olejem napędowym? No, tu się trzeba naprawdę postarać. Widziałem kilka pożarów pojazdów zasilanych takim paliwem i nawet strażacy nie mieli problemów z ich gaszeniem. Do płonących aut z LPG zwykle nawet nie podchodzą.

Bum!

Jak realistycznie opisać wybuch? Trzeba pamiętać o trzech podstawowych wrażeniach, które docierają do obserwatora lub nieszczęsnej ofiary rzeczonego:

– hałas – wybuchy są głośne. BARDZO głośne. Detonacja granatu w pomieszczeniu zamkniętym zupełnie ogłuszy wszystkich w pobliżu. Uszkodzenie bębenków może być krótkotrwałe i bohaterowie dość długo będą słyszeć tylko piiiiiisk wwiercający się w uszy lub ogłuchną permanentnie i trzeba ich będzie nauczyć języka migowego, jeśli planujemy mieć jeszcze jakiekolwiek dialogi w tekście.

– ciepło – tutaj trzeba uważać, bo nie zawsze jest bardzo mocno odczuwalne. Generalna zasada: jeśli wybuchło coś, co w normalnych warunkach się pali [gaz, benzyna, pył, czarny proch], to rzeczywiście mamy ognisty podmuch. Przy materiałach kruszących, jak saletra amonowa czy dynamit płomienia prawie nie widać.

– fala uderzeniowa – to główny czynnik niszczący, który towarzyszy wybuchom. To właśnie on odpowiada za rozrzucenie odłamków, skruszenie murów, trzęsienie ziemi i wyrwanie drzew z korzeniami. Ale samo nadciśnienie też może być zabójcze dla organizmów żywych. Pamiętacie zamierzchłe czasy sprzed pandemii, kiedy można było chodzić do dyskotek? Starsi pewnie pamiętajo... W każdym razie – jak się wchodziło na salę, to flaki aż podskakiwały od tłustych basów, nie? Tak działa nadciśnienie fali dźwiękowej. Teraz wyobraźcie sobie to samo, ale pomnożone przez tysiąc. Fala uderzeniowa przeniesiona przez powietrze jest w stanie rozerwać organy wewnętrzne, spowodować rozległe krwotoki, uszkodzić płuca i mózg, nawet jeśli osoba, która miała wątpliwą przyjemność przebywać w strefie jej działania nie została rozgnieciona podmuchem o najbliższą ścianę.

W środowisku wodnym to zjawisko występuje szczególnie wyraźnie. Po każdej eksplozji podwodnej na powierzchnię wypływają wszystkie żyjątka, które znajdowały się wtedy w strefie rażenia. Tak, łowienie ryb za pomocą granatów jest jak najbardziej realistyczne.

I tym optymistycznym akcentem pozwolę sobie skończyć ten poradnik. Serdecznie zapraszam do dyskusji w komentarzach, chętnie i pokrętnie wytłumaczę się ze wszystkich skrótów myślowych, które zawarłem w tekście.

Propozycje do następnego odcinka:

Ikoniczne modele broni palnej w popkulturze.

Co może pójść nie tak, czyli wypadki i awarie broni palnej.

MordercaBezSerca01

Z piórem lub na pierzu | Spartański Dwutygodnik [numery: 11-20]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz