#79#

92 9 0
                                    

Tydzień później

Pov. Hope
Przez ten cały tydzień nic ciekawego się nie działo. No może oprócz tego że Lili leży w szpitalu, bo zaczął bardzo boleć ją brzuch i teraz jest na obserwacji a Bars and Melody nagrali nową piosenkę.
Aktualnie siedziałam i oglądałam jakieś durne seriale w telewizji. Czekałam właśnie na Leosia, który miał wrócić ze studia gdzie zalatwiał jakieś sprawy związane z piosenką. Miał być 20 min temu jednak wciąż go nie było. Zaczynałam co raz bardziej się denerwować. W pewnym momencie zadzwonił telefon a ja pewna, że dzwoni Leondre szybko odebrałam telefon.
-Halo - odebrałam połączenie.
- Hope przyjedź szybko do szpitala. Mieliśmy wypadek a Leondre zabrało pogotowie - powiedział Charlie a ja upuściłam telefon. Szybko podniosłam telefon i wybrałam numer do mojej mamy
- Mamo przyjedź po mnie i zawieź mnie to szpitala. - powiedziałam drżącym głosem do rodzicielki zaraz po tym jak odebrała połączenie.
- Hope już jadę spokojnie.- powiedziała moja mama po czym się rozłączyła. Po kilku minutach była już pod domem. Cała zapłakana wysiadłam do samochodu i kazałam jej jak najszybciej jechać do szpitala. Po nie całych 10 minutach byliśmy juz na miejscu. Zanim mama zdążyła całkowicie zatrzymać samochód ja z niego wybiegłam i pobiegłam do recepcji.
- Leondre Devries! - krzyknęłam do pielęgniarki.
- Sala 46. - odpowiedziała błyskawicznie chyba przez to, że widziała w jakim jestem stanie. Pobiegłam pod wskazaną sale i stanęłam przy szybie. Zobaczyłam mojego chłopaka, który leżał na łóżku a obok niego stał lekarz i coś mu tłumaczył. Widząc tą scenę trochę się uspokoiłam.
- Charlie co się stało?- zapytałam przyjaciela, który siedział na krzesełkach na przeciwko sali.
- Jechaliśmy samochodem i rozmawialiśmy. Nagle od strony Leo uderzył w nas samochód. Mi się nic nie stało jednak Leondre zabrało pogotowie. Jak się okazało kierowca tamtego samochodu był naćpany. - powiedział chłopak. Dało się zauważyć, że był roztrzęsiony tym co się zdażyło. Z boku niego siedziała moja siostra, która próbowała go uspokoić, ponieważ chłopak się cały trząsł. Były też pani Victoria i Tili. Czekaliśmy na to co powie nam lekarz. Po chwili wyszedł z sali i podszedł do mamy Leondre.
- Pani jest matką Leondre?- zapytał zwracając się do pani Victorii.
- Tak. Proszę powiedzieć co dzieje się z moim synem - odpowiedziała.
- Leondre ma lekkie wstrząśnienie mózgu i skręconą kostkę u prawej nogi. To są te z poważniejszych urazów. Reszta to siniaki i zadrapania.- powiedział a nam wszystkim ułożyło.- Miał bardzo dużo szczęścia, bo mogło skończyć się to w gorszy sposób. - dodał po czym odszedł.
- Panie doktorze można go odwiedzić?- zapytałam doganiając lekarza.
- Oczywiście tylko pojedynczo, aby go nie przemęczać. - odpowiedział i się uśmiechnął.
Wróciłam do reszty i powiedziałam, że można go odwiedzać. Zaproponowałam aby pierwsza weszła pani Victoria jednak ona się nie zgodziła i powiedziała, że to ja mam iść najpierw. Podziękowałam kobiecie po czym weszłam do sali.
- Leo jak się czujesz?- zapytałam zaraz po tym jak usiadłam na krzesełku obok jego łóżka i chwyciłam go za dłoń.
- Juz lepiej. - odpowiedział słabym głosem. - Dzisiaj jak przywieźli mnie do szpitala jedyne o czym myślałem to to żeby tobie się coś nie stało. - dodał. Wstałam z krzesełka po czym podeszłym bliżej łóżka i pocałowałam mojego chłopaka w czoło.
- Wiesz kiedy będziesz mógł wyjść?- zapytałam siadając z powrotem na miejsce.
- Prawdopodobnie jutro ale to jeszcze nie jest pewne. - odpowiedział na moje pytanie.
Porozmawialiśmy jeszcze chwile po czym pożegnałam się z chłopakiem i wyszłam z sali aby dać innym możliwość porozmawiania z nim.
Kiedy następną osoba weszła do sali ja zaczęłam szukać łazienki, aby chociaż trochę ogarnąć swoją twarz. Idąc korytarzami wpadłam na jakąś pielęgniarkę przez co ona upuściła tacę z jakimiś lekami.
- Bardzo panią przepraszam. - powiedziałam i zaczęłam zbierać rozsypane rzeczy.
- Hope?- zapytała pielęgniarka a ja podniosłam na nią wzrok.
- Rose?- zapytałam bardziej przyglądając się dziewczynie.
- Znowu spotykamy się w szpitalu. - powiedziała dziewczyna prostując się. - Co cie tym razem tu sprowadza?
- Leondre miał wypadek. - powiedziałam podając jej pozostałe lekarstwa.
- O matko! - krzyknęła dziewczyna łapiąc moja dłoń na, której znajdował się pierścionek - Oświadczył ci się.- pisnęła - Opowiadaj. - dodała po czym usiadła na krzesełkach.
- Tak oświadczył mi się tydzień temu podczas rejsu po Tamizie - odpowiedziałam z uśmiechem na twarzy.
-Gratulacje dziewczyno czekam na zaproszenie na ślub.- powiedziała przy czym przytuliła mnie. - Niestety ja już muszę iść, ale może kiedyś spotkamy się na jakąś kawę czy cos? - zapytała.
- Oczywiście. - przytuliłam dziewczynę na pożegnanie.
Znowu zaczęłam błądzić po korytarzach w poszukiwaniu łazienki. Po krótkiej chwili udało mi się ja znaleźć. Przemyłam twarz zimna woda po czym wytarłam ją ręcznikiem papierowym i udałam się z powrotem pod sale mojego chłopaka. Nawet nie zauważyłam kiedy zrobiło się tak późno i wszyscy zaczęli wracać do domu. Próbowali mnie także namówić abym jechała jednak się nie zgodziłam. Usiadłam na plastikowych krzesełkach i patrzyłam na Leondre. W pewnym momencie z sali wyszedł lekarz a ja zapytałam czy mogę do niego wejść. Lekarz kiwnął głową a ja weszłam do środka. Usiadłam koło łóżka i patrzyłam na spokojnie śpiącego bruneta. Oparłam głowę o łóżko i sama po chwili zasnęłam trzymając mojego chłopaka za rękę.

Miłość lekiem na wszystko |L.D|Where stories live. Discover now