#24#

207 12 0
                                    

Obudziliśmy się o 9am. W sumie to zostaliśmy obudzeni przez Charliego i Adę, którzy oblali nas wodą. Po wydarciu się na nich wzięłam ubrania i poszłam do łazienki jako,a że dzisiaj jedziemy w dalszą trasę to ubrałam coś luźniejszego. Padło na

Gdy się już ogarnęliśmy postanowiliśmy, że na śniadanie pójdziemy do Starbucks'a

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Gdy się już ogarnęliśmy postanowiliśmy, że na śniadanie pójdziemy do Starbucks'a.
Leo zamówił dla nas wszystkich to samo czyli gorącą czekoladę i torcik czekoladowy.
Podczas jedzenia zrobiliśmy dużo snapów i się wygłupialiśmy. W pewnym momencie Leo ubrudził sobie usta od czekolady, więc ja wpadłam na pomysł, że go pocałuje tym samym zlizując mu ją z ust. Jak wymyśliłam tak zrobiłam. Leoś oddał od razu pocałunek a nasza para blondasków zaczęła się śmiać.
- Emm Hope mogłaś wziąć chusteczkę albo poczekać aż wyjdziemy. - powiedział Charlie a ja się tylko zaśmiałam. Ada spojrzała się na mnie porozumiewawczo a ja wiedziałam, że czeka mnie dzisiaj poważna rozmowa z moją siostrą, która chce powiedzieć mi coś ważnego.
Po pysznym śniadaniu wróciliśmy z powrotem do hotelu i zaczęliśmy się pakować.
Gdy wszyscy byliśmy już gotowi była już 2pm więc weszliśmy do busa, który już na nas czekał i ruszyliśmy w drogę.
Niestety nie pamiętam połowy niej bo po kilku minutach pobytu tam zemdlałam.

Pov. Leo
Hope znowu zemdlała a ja można powiedzieć, że tak jakby się przyzwyczaiłem. Wziąłem ją na swoje ręce i zaniosłem do naszego łóżka. Położyłem ją wygodnie a następnie sam zrobiłem jej okłady. Kiedy jej oddech się unormował dałem jej buziaka w policzek a sam poszedłem do reszty.
- Gdzie Hope?- zapytała Ada a ja porozumiewawczo spojrzałem na nich.
- Znowu? Leo nie przejmuj się na pewno nic jej nie będzie. - dodał mój przyjaciel a mi zaczęły płynąć łzy.
- Nie możecie tego zrozumieć, że ja już tak nie potrafię. Ciągle słyszę będzie dobrze na pewno nic jej nie jest. To z przemęczenia, ale niestety przemęczeni ludzie mdleją raz może dwa, ale nie 10. Ona nie chce iść do lekarza a nawet jeśli była to nie chce mi nic powiedzieć. Nie umiem być przy niej i nie mogąc jej pomóc. Ja chyba po prosty nie jestem jeszcze gotowy na to wszystko. - dodałem nie mogąc już pohamować łez. Ada tylko lekko wskazała głową w stronę wejścia a ja odwróciłem w tą stronę wzrok. Ujrzałem Hope, która płakała. Odwróciła się w pewnym momencie i wyszła wybiegłem za nią
- Hope przepraszam ja...ja nie chciałem. - zacząłem płakać jeszcze bardziej. - Tak strasznie cię kocham, ale nie potrafię sobie poradzić z tą sytuacją.
- Leo sądzę, że nie powinniśmy być razem bynajmniej na razie.- powiedziała a mnie zamurowało. Właśnie straciłem swój cały świat.

Pov. Hope
To co usłyszałam zabolało mnie i to bardzo. Nie myślałam, że Leo ze mną tak ciężko. Chyba musimy od siebie trochę odpocząć. Na szczęście jutro ruszamy już w drogę powrotną, więc nie będzie mi tak ciężko. Dzisiaj i jutro prześpię się na kanapie chociaż i tak pewnie nie zasnę.

~Magia czasu~
Następnego dnia wcale się do siebie nie odzywaliśmy a byliśmy już jakieś 10 kilometrów od domu i wyglądało na to, że nie będziemy ze sobą rozmawiać.
Gdy podjechaliśmy pod nasz dom ja z Adą wysiadłam a oni pojechali do siebie. Zostawiłam walizkę w pokoju i nie witając się z nikim poszłam do siebie. Po chwili zjawiła się moja siostra z koperta w reku. Podała mi ją i już chciała wychodzić lecz ja ją zatrzymałam i poprosiłam aby została. Była to koperta z wynikami o których zapomniałam. Szybko ją otworzyłam a to co z nich wyczytałam zrodziło mi krew w żyłach. A mianowicie powodem moich omdleń był rak. Zaczęłam płakać a moja siostra razem ze mną. W pewnym momencie wyszła, ale za chwilę wróciła usiadła koło mnie i zaczęła pocieszać.

Pov. Leo
Wróciliśmy z trasy a całą drogę powrotną ja z Hope się do siebie nie odzywaliśmy. Ciężko mi było, ale próbowałem uszanować jej wybór.
Kiedy wróciliśmy do domu poszedłem się rozpakować jednak po chwili zadzwoniła Ada.
- Leo mógłbyś tu przyjść do Hope.
- Oczywiście, ale czy ona tego chce?
- Nawet jeśli tego nie powiedziała to i tak cię potrzebuje a zwłaszcza w tej sytuacji. - powiedziała i zaniosła się jeszcze większym płaczem
- Daj mi dwie minuty. - powiedziałem i wybiegłem z domu.
Po nie całych dwóch minutach byłem już pod domem mojej księżniczki. Nie pukając wszedłem do środka i od razu udałem się do pokoju Hope. Gdy otworzyłem drzwi zobaczyłem zapłakane bliźniaczki siedzące na łóżku a Hope do tego trzymała w rękach jakaś kartkę. Gdy mnie zobaczyła zerwała się z miejsca. Myślałem, że ona mnie wyrzuci z pokoju, ale takiej reakcji się nie spodziewałem. Przytuliła mnie mocno nawet bardzo mocno i zaczęła jeszcze bardziej płakać.
- Co się stało potworku?
- Leo proszę nie zostawiaj mnie. Bądźmy znowu razem. Nie chcę cie stracić. Błagam pomóż mi.
- Jesteśmy razem i zawsze byliśmy. Nie zostawię cie nigdy i zawsze ci pomogę. Tylko powiedz co się stało.- odpowiedziałem i pogłębiłem uścisk.
Podeszła do mnie druga z bliźniaczek i podała kartkę. Okazało się, że to wyniki badań Hope które wskazywały na to, że ma ona raka. Usiadłem zszokowany na łóżko po czym na swoje kolana prowadziłem Hope i ja przytuliłem.
- Hope pójdziemy jutro do lekarza i wszystko się wyjaśni.
Dziewczyna tylko pokiwała głową i znowu się zaniosła płaczem. Ada wyszła z pokoju i chyba zadzwoniła po Charliego.
Położyłem Hope na łóżku po czym sam sie obok niej ułożyłem i ją do siebie przytuliłem. Wiedziałem, że i tak nie zaśnie, bo i ja też nie zmrużę oka przez tą noc, ale chciałem jej dodać chodź trochę otuchy.

Pov. Ady
Wyszłam z pokoju i zadzwoniłam do Charliego, bo chciałam, aby był teraz ze mną. Kiedy przyszedł wszystko mu odpowiedziałam.
- Musimy im pomóc. - powiedział mój chłopak cały czas próbując mnie uspokoić.
Położyliśmy się do łóżka a on mnie przytulił a po chwili zasnęłam.

Miłość lekiem na wszystko |L.D|On viuen les histories. Descobreix ara