#78#

90 9 0
                                    

Obudziłam się wtulona w mojego księcia a pierwsze co zobaczyłam to delikatny uśmiech na jego twarzy co oznaczało, że śni mu się coś miłego. Uśmiechnęłam sie na ten widok po czym sięgnęłam po telefon, aby sprawdzić godzinę. Była 12 co oznaczało, że za trzy godziny ruszamy w drogę powrotna do domu. Delikatnie wstałam z łóżka tak, aby nie obudzić Leondre w końcu namęczył się, aby zorganizować to wszystko. Wybrałam ubrania po czym udałam się do łazienki. Tam jak zwykle wzięłam szybki prysznic po czym wytarłam się ręcznikiem, ubrałam a następnie zrobiłam delikatny makijaż a włosy związałam w niedbałego koczka. Wyszłam z łazienki i zaczęłam pakować nasze walizki najciszej jak tylko potrafiłam. Niestety nie udało mi się nie obudzić chłopaka, bo po krótkiej chwili usłyszałam ciche pomruki.
-Cześć kochanie. - powiedział chłopak przecierając ręką oczy a ja uśmiechnęłam się na ten widok.
- Cześć skarbie jak się spało?- zapytałam siadając obok niego. Leo zaś wciągnął mnie na swoje kolana i pocałował.
- Przy tobie zawsze wyśmienicie. - odpowiedział na moje pytanie po czym kolejny raz mnie pocałował. - Która godzina?- zapytał przerywając pocałunek.
- Po 12. - odpowiedziałam i tym razem ja go pocałowałam.
- Hope dlaczego mnie nie obudziłaś przecież muszę się jeszcze ogarnąć i spakować.- zapytał szybko zrywając się z miejsca tak, że ja spadłam na ziemię. Zaczęłam się śmiać jak opętana. Leo szybko podszedł do mnie po czym pomógł mi wstać z podłogi.
- Wszystko w porządku?- zapytał zatroskanym głosem, ale zobaczył, że nie mogę wytrzymać ze śmiechu sam zaczął się śmiać.- Kiedyś doprowadzisz mnie do zawału wariatko. - dodał po czym przelotnie pocałował mnie w usta i udał się do łazienki. Ja w tym czasie dalej pakowałam nasze walizki. W pewnym momencie zadzwonił mój telefon, wiec wstałam z podłogi i podeszłam do szafki nocnej gdzie leżał aparat.
- Halo? - powiedziałam odbierając połączenie od mamy.
- Cześć córcia kiedy wracacie?-zapytała moja rodzicielka.
- Cześć mamo. Dzisiaj za niecałe dwie godziny będziemy wyjeżdżać.
- Dobrze my musimy z tatą wyjechać na parę dni. Haki* zostanie u Victori tam będzie mógł się bawić z Yukim.
- No dobrze dzisiaj jak przyjedziemy to go odbiorę. - powiedziałam ale tego chyba moja mama nie usłyszała bo się rozłączyła. Zaśmiałam się na ten gest po czym odłożyłam telefon na szafkę i wróciłam do swojego zajęcia.
- Z kim rozmawiałaś?- zapytał mój narzeczony wychodząc z łazienki.
- Z mamą. Powiedziała, że muszą wyjechać na kilka dni i że Hakie'go zostawią z twoją mamą. - odpowiedziałam nie przerywając czynności.
- Czyli dzisiaj go jeszcze odbierzemy?- zapytał po czym usiadł koło mnie i zaczął pomagać mi w pakowaniu.
- Jeśli nie przyjedziemy zbyt późno to tak. Ale możemy też iść po niego jutro i razem z Yukim iść na spacer. - odpowiedziałam pakując ostatnie rzeczy do walizki.
- Co teraz robimy?- zapytałam zapinając walizkę i siadając na łóżko.
- Mamy półtora godziny do wyjazdu. Spacer?- odpowiedział Leondre.
- Może być ale idziemy sami czy ze wszystkimi?
- Chce pobycie chwilę z toba sam.- odpowiedział i mnie pocałował.
- Dobrze to poczekaj tylko ubiorę kurtkę  i możemy iść.
Po tym jak wstałam z łóżka i ubrałam kurtkę wyszliśmy z pokoju. Poszliśmy powiedzieć jeszcze reszcie, że idziemy na spacer i wrócimy jakoś za godzinę. Weszliśmy do windy, aby po chwili znaleźć się na parterze. Kiedy wyszliśmy na dwór w nasze twarze uderzyło zimne powietrze.

~Magia czasu~
Po godzinie chodzenia ulicami Londynu wróciliśmy z powrotem do hotelu. Kiedy weszliśmy do windy zrobiło mi się bardzo słabo, więc oparłam się o ścianę, aby po chwili po niej się osunąć na podłogę. Leondre szybko wziął mnie na swoje ramiona i kiedy tylko winda zatrzymała się na odpowiednim pietrze pośpiesznym krokiem udał się do naszego pokoju. Położył mnie na łóżku po czym sam uklęknął obok niego i chwycił moją rękę.
- Skarbie wszystko dobrze? - zapytał całując moją dłoń.
- Tak. Na szczęście jeszcze kontaktuje. - powiedziałam przy czym słabo się uśmiechnęłam.
- Odpocznij chwile księżniczko. Mamy jeszcze pół godziny do wyjazdu wiec możesz się przespać a ja tutaj cały czas będę. - odpowiedział a następnie położył się obok mnie. Odwróciłam się twarzą do niego i próbowałam zasnąć. Udało mi się to po krótkiej chwili.

Pov. Leo
Hope zasnęła po chwili przytulona do mnie. Ja zaś leżałem i  czuwałem żeby nie stało się jej cos groźniejszego. Nawet nie zauważyłem kiedy minęło pół godziny i musieliśmy wyjeżdżać. Do naszego pokoju ktoś wszedł a ja delikatnie tak, aby nie obudzić mojej księżniczki spojrzałem kto to. Był to Charlie. Pokazałem przyjacielowi aby zachowywał się cicho.
- Stary musimy już jechać.- powiedział szeptem.
- Dobra. Mógłbyś wziąć te walizki a ja wezmę tego śpiocha na ręce i zaniosę ją do samochodu. - powiedziałem delikatnie wyswobadzając się z uścisku blondynki. Wziąłem ją na ręce po czym wyszliśmy na korytarz. Zjechaliśmy wszyscy razem na parter po czym ja wraz z Lili i Ada poszliśmy do samochodu a Charlie i Alex poszli nas wymeldować.  Oczywiście ja cały czas niosłem Hope na rękach. Kiedy już wszystko było załatwione mogliśmy ruszać w drogę. Ułożyłem moja księżniczkę na siedzeniu tak, aby było jej wygodnie, ale także tak, aby jej nie obudzić jednak przyznam, że tej małej osóbki  nawet wojna nie obudzi.  
Po kilku długich godzinach jazdy wróciliśmy do domu gdzie położyłem Hope, która przez całą drogę nie obudziła sie ani razu, na łóżku. Sam także położyłem się obok niej, aby po chwili zasnąć.  

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Haki* tak nazwałam huskiego Hope.

Miłość lekiem na wszystko |L.D|Where stories live. Discover now