#3#

280 10 0
                                    

Pov. Leo
Jechałem spokojnie na desce aż tu nagle widzę jak upada jakaś dziewczyna. Szybko do niej podbiegam i zaczynam do niej mówić. Gdy widzę, że dalej jest nie przytomna uderzam ją delikatnie w policzek, ale to nie pomaga. Biorę ją na swoje ramiona i postanawiam zanieść do siebie do domu. 
Gdy byliśmy już w środku zaniosłem ją do swojego pokoju i położyłem na łóżku. Kiedy tak leżała chwilę się jej przyglądałem. Dopiero teraz zauważyłem jej piękne delikatne rysy twarzy. Jest naprawdę ładną dziewczyną. Musiałem zejść na chwilę na dół by się napić. Gdy wróciłem siedziała na łóżku. Widać po niej było, że jest przestraszona.
- Jak się czujesz? - zapytałem.
- Dobrze ale gdzie ja jestem? Kim ty jesteś? I co się stało? - zapytała a ja słyszałem w jej głosie strach.
- Jestem Leondre Devries, ale wolę Leo, ty zemdlałaś w skateparku a ja nie chcąc cię tam zostawiać zabrałem cię do siebie.
- Dziękuję, ale ja już muszę iść. - powiedziała i zaczęła wstawać z łóżka a ja zdałem sobie sprawę, że nawet nie znam jej imienia.
- Hej zaczekaj nie wypuszczę cię tak chociaż powiedz jak masz na imię.
- Przepraszam nazywam się Hope Black i przeprowadziłam się tu z Londynu - powiedziała i się lekko zarumieniła.
- A więc Hope dałabyś mi swój numer telefonu? - zapytałem przy czym szeroko się do niej uśmiechnąłem. Ona odwzajemniła to po czym wymieniliśmy się numerami. Ja zapisałem jej kontakt jako "Księżniczka".
Wstała z łóżka po czym zaczęła kierować się do drzwi wyjściowych. Zorientowałem się dopiero kiedy trzymając w jednej ręce swoją deskę otwierała drzwi. Złapałem ją szybko za nadgarstek i odwróciłem w swoją stronę.
-Chyba nie myślisz, że cię samą wypuszczę? - powiedziałem patrząc się w jej głębokie niebieskie oczy.
- Leo, ale ja sobie dam radę. Dziękuję, że mi pomogłeś, ale ja nie chce się narzucać, wiec już pójdę. - gdy to mówiła z pod jej nosa zaczęła wyciekać bordowo-czerwona ciecz. Kiedy ją poczuła przeciągnęła po niej ręką a następnie straciła przytomność. Wziąłem szybko dziewczynę na ramiona i zaniosłem z powrotem do mojego pokoju.
Położyłem ją na łóżku i zacząłem tamować krwotok. Kiedy krew przestała się sączyć poszedłem po ręcznik aby zrobić jej okład.
Gdy już siedziałem koło niej i robiłem okłady ona się obudziła. Spojrzała się na mnie swoimi dużymi oczami uśmiechnęła się i powiedziała:
- Dziękuję.
- Za co? - odpowiedziałem uśmiechając się do niej.
- Za to, że nawet mnie nie znasz a się mną opiekujesz.
- Drobiazg księżniczko.
- która godzina - zapytała
- 6 pm.
- Naprawdę muszę już iść do domu. - zerwała się z łóżka i zaczęła iść do wyjścia.
- Dobrze, ale pod jednym warunkiem.
- Jakim?
- Pod warunkiem, że pójdziesz jak najszybciej do lekarza a potem powiesz mi co ci jest.
- Zgoda. - powiedziała. - Do zobaczenia Leo i miło mi było ciebie poznać.
- Zaraz ale dokąd ty się wybierasz sama?
- Jak to gdzie do domu.
- No to ja cie idę odprowadzić. - powiedziałem i złapałem ją za rękę.
- Ale....- próbowała coś powiedzieć lecz ja jej przerwałem.
- Nie ma żadnego ale idę z tobą i koniec.
Szliśmy chwilę w ciszy, ale nie takiej, która jest niezręczna lecz takiej, która jest przyjemna a my nie musimy nic mówić.
Doszliśmy do jej domu a okazało się, że mieszka tylko dwie ulice dalej ode mnie. Na pożegnanie przytuliłem ją po czym ona weszła do środka a ja udałem się w drogę powrotną.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Dzisiaj trochę dłuższy. Mam nadzieję że wam się spodoba.

Miłość lekiem na wszystko |L.D|Where stories live. Discover now