#40#

130 8 0
                                    

Pov. Leo
Nie mogłem spać. Historia jaką opowiedziała mi Hope strasznie mną wstrząsnęła. Obserwowałem tylko jak moja księżniczka śpi i rozmyślałem jak można być takim potworem.
Głaskałem ją po plecach a ta zaczęła się rzucać. Przestałem, bo pomyślałem, że to przez to. Błagałem żeby się obudziła  a z moich oczu płynęły  już niepohamowanie  łzy. Otworzyła oczy a ja się ucieszyłem. Usiadła na łóżku i rozejrzała się po pokoju po czym zaczęła jeszcze głośniej płakać.
- Nie płacz potworku to był tylko sen, nic ci nie grozi. Jestem tutaj nie musisz się bać.- zacząłem ja pocieszać. Przyciągnąłem ją do siebie i mocno przytuliłem. Ona wtuliła się we mnie jeszcze bardziej i zaniosła się większym płaczem.
- Ciii. Już dobrze. Nic ci się nie stanie.- zacząłem ją uspokajać. Tuliłem ją najmocniej jak potrafiłem przy czym głaskałem ją po głowie. To zawsze na nią działało. Uspokajała się za zwyczaj po kilku minutach jednak nie w tym przypadku. Siedzieliśmy chyba tak z pół godziny i kiedy zapowiadało się, że powoli się uspokaja po chwili znowu zaczynała płakać jeszcze głośniej. W końcu położyłem ją na łóżku i przytuliłem do siebie. Długo nie mogła zasnąć jednak w pewnym momencie była chyba tak zmęczona płaczem, że zasnęła.
Ja jednak tej nocy nie zmrużyłem oka, ponieważ pilnowałem cały czas mojej księżniczki.

~Magia czasu~
Leżałem tak z Hope chyba do 9am. Kiedy ona smacznie spała ja delikatnie wyślizgnąłem się z łóżka po czym poszedłem do łazienki żeby się ogarnąć. Kiedy byłem gotowy wyciągnąłem telefon i zadzwoniłem do Ady.
- Hej masz może numer telefonu Matta?- zapytałem od razu.
- Hej. Gdzieś jeszcze powinien być w domu. Ale zaraz. Skąd wiesz o Macie? Hope ci powiedziała tak?
- Opowiem ci wszystko później tylko powiedz mi gdzie jest ten numer?
- Daj nam chwilę zaraz będziemy.- odpowiedziała a ja się rozłączyłem.
Zszedłem na dół i zrobiłem sobie szybkie śniadanie. Podczas jedzenia posiłku przyjechała para blondasków.
- Leo co się stało?- krzyknął Charlie już u samego progu.
- Ciii Hope śpi. Ma do was prośbę. Moglibyście zająć się nią puki nie wrócę. Tylko dajcie mi ten numer
- Zajmiemy się Hope. - odpowiedziała Ada po czym cicho poszła na górę do swojego pokoju szukać numeru telefonu Matta.
- Leo co się znowu dzieje?- zapytał Charlie a ja sam nie wiedziałem czy Hope chciałaby, aby on o tym wiedział.
- Nie wiem na razie czy mogę ci o tym powiedzieć.- odpowiedziałem a w oczach Charliego widziałem, że to rozumie. Po chwili wróciła Ada z mała karteczką.
- Proszę to jest jego numer, ale nie wiem czy jest aktualny.- powiedziała podając mi papierek.
- Dzięki.
- Leo odpowiedz mi tylko na jedno pytanie.  Czy on wrócił?
- Tak. - pokiwałem głową po czym wyciągnąłem telefon.
"Dzisiaj w parku o 11am" napisałem na podany numer SMS'a i czekałem na odpowiedź jednocześnie modląc się o to by numer był aktywny. Okazał się być dobrym.
Kiedy była 10.30am ubrałam buty i wyszedłem z domu. Po 15 minutach byłem już na miejscu. Nie musiałem jednak długo czekać, bo on także przyszedł wcześniej.
- To z tobą miałem się spotkać? - zapytał.
- Tak. Zostaw mnie i Hope w spokoju. Nie wystarczy ci to co zrobiłeś jej dwa lata temu?
- Hahaha o to chodzi. Nie nie wystarczy. A ty kim jesteś? Pewnie jej nowym chłoptasiem. I co dała ci już? Mi nie chciała wiec wziąłem ją siła. Muszę przyznać, że była całkiem dobra jak na swój pierwszy raz.- powiedział z chamskim uśmieszkiem. Nie wytrzymałem rzuciłem się na niego z pięściami. Niestety on był silniejszy. Zaczął mnie kopać. Kilka razy trafił w głowę jednak musiałem być silny i nie zemdlałem. Jednak kiedy wyciągnął nóż i mnie dźgną nie wytrzymałem i straciłem przytomność.

Miłość lekiem na wszystko |L.D|Where stories live. Discover now