#6#

262 13 0
                                    

Dzisiaj obudziłam się sama. Gdy spojrzałam na zegarek była 9am. Wstałam z łóżka, wybrałam ciuchy po czym poszłam do łazienki. Dzisiaj chciałam iść na spacer sama. Gdy byłam gotowa wyszłam z domu. Ubrana byłam w

Kierowałam się w stronę parku

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Kierowałam się w stronę parku. Usiadłam na ławce a na uszy założyłam słuchawki. W pewnym momencie zobaczyłam jak ktoś się do mnie dosiada. Była to brunetka o brązowych oczach. Ściągnęłam słuchawki i się przedstawiłam.
- Hej jestem Hope Black. - powiedziałam podając jej rękę.
- Cześć mam na imię Blanka. Czego słuchasz?
- Rapu.
- Posłuchaj tego. - wyciągnęła telefon z kieszeni i włączyła piosenkę. Gdy zaczęłam jej słuchać wydawało mi się, że znam skądś te głosy.
- Jaki to zespół? - zapytałam próbując samemu sobie przypomnieć.
- Bars and Melody. Chłopak, który śpiewa to Charlie Leneha a ten, który rapuje to....- nie dokończyła bo jej przerwałam.
- Leondre Devries. - powiedziałam z uśmiechem na twarzy.
- Skąd wiedziałaś? Ja jestem ich największą fanką.
- Chciałabyś ich spotkać albo chociaż jednego? - zapytałam wyjmują telefon i szukając kontaktu Leosia.
- Tak oczywiście.
Po tych słowach nacisnęłam zieloną słuchawkę.
Pierwszy sygnał, drugi sygnał..
Trzeciego niestety nie usłyszałam, bo zemdlałam.

Pov. Blanka
Hope zapytała się mnie czy chce poznać jednego chłopaka z BAM a ja oczywiście, że się zgodziłam. Ona wyciągnęła telefon i zaczęła do kogoś dzwonić. Niestety nie zdążyła zacząć rozmowy, ponieważ straciła przytomność. Wpadłam w panikę i nie wiedziałam co mam zrobić, bo pierwszy raz ktoś przy mnie zemdlał. Chwyciłam jej telefon i czekałam aż osoba z drugiej strony odbierze. W pewnym momencie usłyszałam znajomy mi głos dochodzący z telefonu.
- Tak księżniczko? - powiedział mój rozmówca.
- Nie wierzę Leondre Devries to naprawdę ty? - zapytałam na moment zapominając o Hope.
- Tak to ja, ale kim ty jesteś, gdzie jest Hope i dlaczego masz jej telefon? - odpowiedział a w jego głosie słyszałam zdenerwowanie.
- Jestem Blanka a Hope straciła przytomność w parku. Mógłbyś tu przyjść? - zapytałam a on się tylko rozłączył.
Po paru minutach, dosłownie paru, bo nie minęło chyba nawet 5, pojawił się Leo. Do jego przyjścia cały czas sprawdzałam czy dziewczyna ma puls i czy oddycha.
Leo do niej podbiegł a ja widziałam, że ma łzy w oczach. Kazał mi wziąć jej torebkę, telefon i iść za nim. On zaś sam wziął ją na ręce i poszliśmy szybko do niego do domu.

Pov. Leo
Gdy zadzwoniła do mnie Hope ucieszyłem się. Jednak kiedy zamiast jej głosu usłyszałem innej dziewczyny na początku byłem zły. Kiedy Blanka powiedziała mi dlaczego dzwoni z telefonu Hope przeraziłem się. Prosiłem ją, aby sama nie wychodziła bo dobrze wie, że często mdleje. Wyszedłem szybko z domu i pobiegłem jak najszybciej potrafiłem do parku. Na szczęście nie był on daleko mojego domu. Przez całą drogę prosiłem żeby jej się nic nie stało. Żeby to było kolejne zwykłe omdlenie. Chociaż wiem, że była u lekarza i że wyniki przyjdą dopiero za miesiąc, ale miałem jakieś dziwne przeczucia, że nie będą one dobre.
Dobiegłem do parku a gdy zobaczyłem Blankę klęczącą nad Hope łzy napłynęły mi do oczu. Kazałem jej wziąć rzeczy Hope i iść za mną a sam wziąłem dziewczynę na ręce.
Gdy byliśmy już u mnie w domu od razu skierowaliśmy się do mojego pokoju.
Położyłem Hope na łóżku powiedziałem Blance by chwilę przy niej posiedziała a sam poszedłem po ręcznik by zrobić jej okłady.
Obudziła się po dziesięciu minutach od przyniesienia jej do mnie do domu.

Pov. Hope
Obudziłam się znowu nie w swoim łóżku, ale tym razem lepiej mi znanym. Delikatnie z niego wstałam i próbowałam zrobić krok. Niestety moje nogi odmówiły posłuszeństwa i upadłam na podłogę w tym momencie do pokoju wszedł Leo z Blanką.
- Widzę, że całujesz się z moimi panelami, ale szczerze ci powiem, że moje usta są smaczniejsze. - powiedział przez śmiech podnosząc mnie z podłogi.
- Leo tak ci dziękuję, że jesteś-.  odpowiedziałam wtulając się w niego a całej tej sytuacji przyglądała się Blanka.
- To wy jesteście razem?- zapytała rozbawiona dziewczyna.
- Nie. Jesteśmy tylko przyjaciółmi. - powiedziałam cały czas patrząc się na Leo
- Nie wygląda mi przyjaźń. - zaczęła się z nas śmiać a Leo odstawił mnie na ziemię.
- Może byśmy zamówili pizzę, bo trochę zgłodniałam? - zapytałam o oni się zgodzili.

~Magia czasu~
Po zjedzonej pizzy Blanka jeszcze chwilę z nami posiedziała po czym musiała iść już do domu.
- Leo odprowadzisz mnie do domu? - zapytałam a on przecząco pokiwał głową.
- Nie, bo dzisiaj nie idziesz do domu.
- Ale ja muszę wracać, bo rodzice będą się martwić.
- Nie, bo jak byłaś nieprzytomna to ja zadzwoniłem do Ady i jej powiedziałem, że dzisiaj nie wracasz na noc do domu i że zostajesz u mnie.
Poszłam spać. Oczywiście Leo przygotował mi osobny pokój. Jako, że ja nie miałam żadnej piżamy brunet dał mi swoją bluzkę.
Położyłam się do łóżka a jako, że byłam zmęczona od razu odpłynęłam do krainy Morfeusza.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Tym razem trochę dłuższy. Mam również nadzieję że wam się spodoba.

Miłość lekiem na wszystko |L.D|Where stories live. Discover now