#69#

102 9 0
                                    

Pov. Leo
Kłóciłem się z Blanką kiedy ona mnie pocałowała. Stałem zszokowany. Kiedy się ode mnie oderwała zaczęła się śmiać. Nie wiedziałem o co chodzi jednak kiedy usłyszałem pisk opon po czym huk i krzyk domyśliłem się co się stało.
Pobiegłem na miejsce wypadku. To co tam zobaczyłem złamało mi serce. Hope leżała na ulicy obok niej stał samochód, który ją potrącił. Podbiegłem do niej i przy niej uklęknąłem. Kierowca samochodu zadzwonił już po pogotowie.
- Hope nie rób tego nie zamykaj oczu. - powiedziałem a po moich policzkach zaczęły płynąć łzy.
Po paru minutach przyjechała karetka.
- Mogę z wami jechać? - zapytałem kiedy chcieli już odjeżdżać.
- Kim dla niej jesteś?- odpowiedział pytaniem na pytanie jeden z ratowników.
- Chłopakiem. - odpowiedziałem zaś on kiwnął twierdząco głową. Wsiadłem do karetki po czym chwyciłam moją mała księżniczkę za rękę. Była nieprzytomna, ale oddychała.
Po chwili dojechaliśmy do szpitala. Kiedy Hope zniknęła za drzwiami sali do której nie chcieli mnie wpuścić zadzwoniłem do jej rodziców Ady i Alex'a. Po jakimś czasie wszyscy dojechali na miejsce. Rodzice Hope od razu poszli do lekarza dowiedzieć się o jej stanie zdrowia. Ja jednak zadzwoniłem do Blanki.
- Mogłabyś przyjechać do szpitala? - zapytałem spokojnie jednak w środku rozsadzała mnie złość. Przez nią Hope moja kochana mała księżniczka leży w szpitalu. Znowu a tylko dla tego, że ona powiedziała Hope, że się do nie dobieram a później kazała Naomi przyprowadzić ją do parku gdzie ona sama mnie pocałowała na oczach mojej księżniczki. Czułem się winny za ten wypadek jednak większą ode mnie winę ponosiła Blanka. Kiedy czekałem na dziewczynę odpowiedziałem wszystko Adzie i Charliemu oraz Alex'owi, który przyjechał sam, aby nie martwic Lili, która jest w zaawansowanej ciąży. Uwierzyli mi. Po chwili przyszli rodzice i przekazali nam smutną wiadomość. Hope była nie przytomna. Miała obudzić się po dwóch dniach jednak prawdopodobieństwo było takie, że straci pamięć na jakiś czas. Załamałem się tą wieścią jednak pocieszające było to, że na pewno ją odzyska.
Do szpitala przybyła także Blanka z Naomi. Chwyciłem dziewczynę za ramię i przycisnąłem do szyby przez, którą było widać Hope leżącą na szpitalnym łóżku.
- Widzisz co zrobiłaś? - zapytałem zaciskając mocniej rękę na jej ramieniu. - Nie pamiętasz już jak siedziałem przez miesiąc w szpitalu czekając na to aż się obudzi ze śpiączki? Jak przychodziliście wszyscy żeby ją odwiedzić albo mnie zmusić do wyjścia stąd? Teraz znowu tu jest, ale tym razem przez ciebie. - krzyknąłem a z oczu znowu zaczęły lecieć mi łzy.
- Leo odpuść. To nic nie da, że się na niej wyżyjesz.- powiedział Charlie łapiąc mnie za rękę, którą trzymałem dziewczynę.
- Nie Charlie, nie odpuszczę. To przez nią Hope tu jest znowu. To ona mnie pocałowała na jej oczach tylko dlatego, że stwierdziła iż przy jej boku będzie mi lepiej. - krzyknąłem jeszcze głośniej a w oczach dziewczyny zobaczyłem łzy.
- Ja...- chciała coś powiedzieć jednak jej nie pozwoliłem.
- Co? Nie chciałaś tego? Nie myślałaś, że to się tak skończy? Czy może nie wiedziałaś co robisz, bo dałaś się ponieść emocją? Daruj sobie swoje przeprosiny to nic nie zmieni. Nie wybaczę ci a na pewno nie na razie. Nie wiem jak Hope ona ma miękkie serce jednak wątpię w to, że można o czymś takim zapomnieć. - powiedziałem ocierając łzy z moich policzków. Puściłem ramię dziewczyny i się od niej odsunąłem. - A ty Naomi? Zawiodłem się na tobie. Znaliśmy się tak długo. Myślałem, że chcesz mojego szczęścia a ty przyczyniłaś się do tego.- zwróciłem się do drugiej z dziewczyn po czym pokazałem ręką na moją księżniczkę. - Wyjdźcie stąd. Nie chce was tu widzieć. - dodałem.
Widziałem smutek w oczach dziewczyn jednak nie zważałem na to uwagi. Odwróciłem głowę w drugą stronę ponieważ nie mogłem na nie patrzeć.
Nie wracałem dzisiaj do domu.
Usiadłem na krześle po czym przymknąłem zmęczona od płaczu oczy a po chwili zasnąłem.

Miłość lekiem na wszystko |L.D|Där berättelser lever. Upptäck nu