#62#

97 7 3
                                    

....Leo, który trzymał w rękach dwa kubki. Szybko odstawił je na biurko po czym do mnie podszedł. Zszokowana całą sytuacją przestałam płakać i zaczęłam ślepo się w niego wpatrywać.
- Naprawdę myślałaś, że cię zostawię. Mam ostatnio gorszy humor to prawda, ale nigdy przenigdy bym nie zostawił swojej księżniczki. Kocham cię Hope. Kocham każdy twój uśmiech każde twoje spojrzenie. Każda niedoskonałość i doskonałość. Każdą wadę i zaletę. Każdy twój humorek. Nie mogę żyć bez ciebie. A to co się ostatnio działo proszę zapomnijmy o tym.- powiedział i mnie przytulił. Wpadłam w jego ramiona i znowu zaczęłam płakać.
- Leo powiedz mi gdzie byłeś te wszystkie wieczory kiedy wychodziłeś?
- Chodziłem po parku patrząc w niebo i przypominając sobie każdą chwile spędzona z tobą. W szkole dalej nie mogą zrozumieć, że ja ci nic nie robię, bo nie wiedzą o twojej chorobie do tego stopnia żeby wiedzieć jakie ona ma obawy. Musiałem to wszystko jakoś odreagować. Do tego doszły problemy mojej mamy z ojcem, który się znowu pojawił. - odpowiedział i spojrzał w moje oczy.- Chce abyś dzisiaj ze mną gdzieś poszła.- dodał. Wziął mnie na ramiona po czym położył na łóżku. Sam po chwili usadowił się obok mnie.
- Leo dalej czegoś nie rozumiem.
- Czego potworku?
- Dlaczego byłeś dla mnie taki oschły jeśli wiedziałeś, że mnie to boli?
- Nie chciałem przysparzać ci kolejnych kłopotów. Ale kiedy dzisiaj zaczęłaś płakać i zadałaś mi parę ważnych pytań zrozumiałem w końcu, że ta moja obojętność niszczy nasz związek. Nie chciałem żebyś cierpiała. Wybacz mi proszę.
- Leo, ale właśnie przez tą obojętność cierpiałam. Ty chciałeś dla mnie jak najlepiej jednak ja to odebrałam w inny sposób, ale oczywiście, że ci wybaczam. Jesteś moim światełkiem w tunelu. To dla ciebie staram się walczyć z chorobą jednak takie sytuacje mnie dobijają i powodują, że nie mam siły na tą ciężka walkę. Proszę bądźmy szczerzy. Choćby ta prawda była najgorszą rzeczą jaka kiedykolwiek miała się wydarzyć to nie ukrywajmy jej. Wybaczyłam ci zaraz jak cię tu zobaczyłam. Myślałam na początku że mnie zostawiłeś, że już mnie nie kochasz, a przez moją głowę przebiegła jedna malutka myśl, że mnie nigdy nie kochałeś.- powiedziałam i tym razem zobaczyłam w jego oczach łzy.
- Jak mogłaś tak pomyśleć. Miesiąc czasu siedziałem jak na szpilkach w szpitalu aż ty otworzysz oczy. Pobiłem się z Zack'em, bo cie obraził. Nie nie jadłem mało co piłem zawaliłem szkołę a ty mówisz, że cie nigdy nie kochałem. - powiedział a z jego oczu zaczęły płynąć łzy.- Może to ty mnie nigdy nie kochałaś?- dodał po czym wstał z łóżka i chciał już wychodzić jednak ja szybko pobiegłam za nim i chwyciłam to za rękę.
- Leo to nie tak. Ja cię kocham od samego początku. Wmawiałam sobie przy pierwszych spotkaniach, że cie nie kocham ponieważ nie chciałam być zraniona drugi raz. Kocham cie i zawsze cie będę kochać. Chciałabym wyjść za ciebie za mąż i mieć z tobą dzieci. Niestety los chciał abym odeszła szybciej niż przewidywałam. Boję się. Tak cholernie się boję. Nie chce umierać. Chcę żyć z tobą wychowywać nasze dzieci. Zamieszkać koło Ady i Alex'a. Wspólnie wyjeżdżać na wakacje. Później opiekować się naszymi wnukami. Jako starzy ludzie kupilibyśmy domek nad jeziorem i zabieralibyśmy tam nasze wnuki. Później kiedy przyszła by już pora umarli byśmy spokojnie. Jednak nie taki plan dla mnie wymyślono. Potrzebna jestem chyba tam na górze bardziej niż tutaj jednak ja nie chcę odchodzić nie chcę cie zostawiać. - znowu zaczęłam płakać a on razem ze mną. Przyciągnął mnie do siebie i przytulił. Staliśmy razem w siebie wtuleni i płakaliśmy.
- Hope uwierz mi, że ja odejdę razem z tobą. Nie będę miał tu dla kogo żyć.- odpowiedział po chwili. - A teraz ubieraj kurtkę i idziemy.
Wyszliśmy z domu i udaliśmy się do....

Miłość lekiem na wszystko |L.D|Место, где живут истории. Откройте их для себя