#73#

94 8 0
                                    

Pov. Leo
Obudziłem sie wcześniej od Hope. Wstałam z łóżka po czym szybko sie ogarnąłem i zacząłem robić śniadanie.
Kiedy przygotowałem posiłek postawiłem go na tacy i zaniosłem do naszego pokoju. Postawiłem tacę na biurku po czym nachyliłem sie nad Hope i zacząłem całować ją po szyi, aby ją obudzić. Składałem co raz bardziej namiętne pocałunki jednak ona dalej sie nie budziła. W końcu przyssalem sie do jej skóry na obojczyku i zrobiłem jej malinke. Kiedy to zrobiłem Hope zaczęła sie śmiać a ja zrozumiałem.
- O ty potworku udawałaś tak?- zapytałem po czym zacząłem ją łaskotać.
- Słonko nie gniewaj sie chciałam zobaczyć co zrobisz. - powiedziała po czym pocałowała mnie w usta. Ja oczywiście ten pocałunek oddałem po czym zacząłem go pogłębiać. Hope wplotla swoje ręce w moje włosy delikatnie ciągnąć je za końcówki. Położyłem swoje ręce na jej brzuchu a po chwili znalazły sie pod jej koszulka błądząc po jej ciele. Położyłem sie obok niej zaś ona przewróciła mnie na plecy po czym sama usiadła na moim brzuchu cały czas całując moje usta. Po krótkiej chwili oderwała sie ode mnie i szeroko sie uśmiechnęła. Położyłem ręce na jej biodrach po to aby po chwili błądzić po jej plecach.
- Leo nie dzisiaj. - powiedziała kiedy moje ręce znalazły sie na jej zapięciu od stanika. - poczekajmy z tym aż wróci mi pamięć.
- Rozumiem. - odpowiedziałem po czym pocałowałam ją jeszcze raz. Usiadłem na łóżku zaś Hope podeszła do biurka i wzięła tacę z jedzeniem.

- Jak to wszystko smacznie wygląda. - powiedziała po czym z powrotem usiadła obok mnie.
Przygotowałem dla niej naleśniki z bitą śmietaną, truskawkami w czekoladzie i kawałkami bananów. Hope zaczęła zjadać posiłek a ja przyglądałem sie temu wszystkiemu ze szczęściem. Kiedy ona tak jadła ja zdałem sobie jakiego szczęścia dostarcza mi ta mała osóbka. Gdybym ją stracił sam nie dał bym sobie rady i po krótkim czasie najprawdopodobniej dołączył bym do niej.
- Coś mam na twarzy?- zapytała z uśmiechem kiedy zauważyła że jej sie przyglądam.
- Nie wszystko w porządku. - odparłem z jeszcze większym uśmiechem.
- Co dzisiaj robimy?- ponownie zapytała kończąc posiłek.
- Idź sie ubierz i ogarnij mam dla nas niespodziankę. - odpowiedziałem dając jej szybkiego buziaka po czym wyszedłem z pokoju. Zszedłem do salonu, wyciągnąłem telefon z kieszeni spodni po czym zadzwoniłem do Charliego.
- Cześć to jak dzisiejsze plany dalej aktualne?- zapytałem blondyna zaraz po tym jak odebrał telefon.
- Cześć, oczywiście tylko nie wiem jak z Alex'em, bo Lili ostatnio troszkę źle sie czuła a wiesz to są ostatnie miesiące i lepiej nie ryzykować.- odpowiedział.
- Dobra to zrobimy tak. Ty i Ada przyjdziecie do nas a ja w tym czasie zadzwonię do Alex'a i sie go dokładnie zapytam czy też jadą.
- No ok to ja ide po Ade i będziemy wychodzić a ty dzwoń do Alex'a. - odpowiedział po czym sie rozłączył. Wybrałem numer do brata mojego potworka i oczekiwałem aż odbierze.
-Halo? - usłyszałem po chwili w słuchawce głos chłopaka.
-Cześć to ja Leo. Jedziecie dzisiaj z nami czy Lili źle sie czuje i nie dacie rady?
- Cześć. Pojedziemy z wami wiesz jakaś rozrywka też nam sie należy. - odpowiedział a ja sie ucieszyłem, bo w końcu będziemy mogli spędzić czas wszyscy razem.
- W takim razie za pół godziny u nas w domu. - odparłem i nie czekając na odpowiedz rozlaczyłem sie i pobiegłem do pokoju Hope.
Dziewczyna leżała na łóżku i chyba spała.
-

Mój mały spioch. - powiedziałem cicho po czym dalem jej całusa w policzek i zabrałem sie za pakowanie potrzebnych rzeczy. Po 15 min torba była już spakowana.
Położyłem sie obok Hope, aby sobie trochę odpocząć jednak nie było mi dane zaznanie długiego relaksu, gdyż po kilku minutach usłyszałem krzyk z dołu. Oczywiście poznałem głos od razu, wiec zszedłem spokojnie po schodach a w korytarzu zauważyłem mojego przyjaciela z bliźniaczką mojej dziewczyny.
- Głupi jesteś Hope jeszcze śpi.- skarciłem przyjaciela.
- Przecież za 10 min wyjeżdżamy. - odparł blondyn.
- Ada mogła byś iść ją obudzić?- zapytałem dziewczyny a ta tylko pokiwała głową i udała się po schodach do góry.
- Czekamy jeszcze tylko na Alex'a i Lili i możemy jechać. - powiedziałem z uśmiechem na ustach. Planowaliśmy ten wyjazd odkąd Hope wybudziła sie ze śpiączki.
Po kilku minutach w domu pojawił sie także brat bliźniaczek wraz z żoną. Dziewczyna poszła od razu do sióstr zaś my spakowaliśmy wszystkie rzeczy do samochodu a kiedy wszystko było gotowe zawołaliśmy dziewczyny i mogliśmy ruszyć w drogę.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Jak widzicie żyje. Przepraszam, że rozdział tak późno ale opuściła mnie wena.

Miłość lekiem na wszystko |L.D|Where stories live. Discover now