#59#

97 8 3
                                    

Pov. Leo
Pobili mnie, bo myśleli, że siniaki jakie ma Hope to ja je jej zrobiłem. Ale przecież ja nie zrobił bym czegoś takiego swojej księżniczce. Kiedy ona odczuwa ból to i ja. Zaczęła tłumaczyć Charliemu co się wydarzyło a ja poszedłem ochłonąć.
- Leo proszę uwierz mi ja nie mam z tym nic wspólnego. - powiedziała i chwyciła mnie za rękę. Wyszarpnąłem ją tylko i poszedłem dalej. Nie myślałem wtedy racjonalnie. Z moich oczu leciały łzy. Źle się z tym czułem jak potraktowała Hope. W końcu to moja księżniczka. Odwróciłem się do niej i szedłem teraz ja w jej kierunku. Płakała i to bardzo. Z jej nosa zaczęła lecieć krew. Zacząłem biec w jej kierunku, bo wiedziałem co to oznaczało. Dobiegłem w ostatnim momencie kiedy Hope opadała na ziemię. Wziąłem ja na swoje ramiona i szedłem z nią do domu. Mi nic nie było po tej bójce jedynie tylko lekko rozcięta warga nic poza tym. Kiedy doszedłem do domu od razu udałem się do naszego pokoju. Położyłem ją na łóżku po czym zatamowałem krwotok i zacząłem robić okłady. Kiedy jej oddech się unormował położyłem się obok czekając aż się obudzi. Nie minęło długo a tak się stało.
- Leo nie jesteś na mnie zły?- zapytała od razu po obudzeniu.
- Księżniczko ja na ciebie zły nigdy nie byłem i nie będę. Po prostu zabolało mnie to, że ktoś mógł pomyśleć, że bije swoją kruszynkę.- odpowiedziałem a w jej oczach zauważyłam ulgę.
- Tak się cieszę.- powiedziała i rzuciła mi się na szyję.
- Idziemy do lekarza.- odpowiedziałem oddając uścisk.
- Co?- zapytała zdezorientowana
- Idziemy do lekarza. Dzisiaj, teraz.- powiedziałem po czym wstałam i pociągnąłem ja za rękę za sobą. Ubraliśmy buty i wyszliśmy z domu.
- Leo chce wrócić do naszej rozmowy.- powiedział kiedy szliśmy przez park.
- Jakiej?
- Tej ze szpitala - dodała.
- No dobrze. Usiądźmy.- wskazałem na ławkę po czym na niej usiedliśmy
- Chcę abyś po mojej śmierci nie cierpiał i ułożył sobie życie.- powiedziała patrząc w moje oczy.
- Hope co się stanie jak przestaniesz oddychać, jeść albo pić?- zapytałem
- Umrę.
- No własnie a ty jesteś dla mnie tymi trzema rzeczami. Nie ułożę sobie życia bez ciebie, bo to nie będzie możliwe.
- Widzę, że cię nie przekonam?
- Nie.- odpowiedziałem stanowczo.- A teraz chodźmy do tego lekarza.
Poszliśmy dalej. Po paru minutach byliśmy już na miejscu.
- Dzień dobry. - przywitał się z nami lekarz kiedy weszliśmy do gabinetu.- Co cie do nas sprowadza?
- To. - powiedziała moja królewna i pokazał lekarzowi siniaki. Doktor dokładnie je obejrzał.
- Cóż są one kolejnym objawem pani choroby.
- Czy to jest groźne?- zapytałem
- Nie, dostanie pani tabletki które powinny zmniejszyć ich widoczność jednak nie znikną one całkiem.- odpowiedział lekarz.
- Dziękujemy.- odpowiedział Hope po czym wyszliśmy z gabinetu.
- Idziemy na lody?- zapytałem.
- Tak, ale ja jeszcze muszę coś załatwić.- odpowiedziała po czym wyciągnęła telefon i do kogoś napisała.
- Do kogo piszesz?
- Do Naomi i Blanki.
- Po co?
- Bo to one wiedziały o tych siniakach i to one powiedziały chłopakom, że mnie bijesz, bo pytały się o to.
Poszliśmy na lody gdzie czekały już na nas dziewczyny.
- Bardzo wam dziękuję, że przez was pobili Leosia. Siniaki były kolejnym objawem mojej choroby a wy mi nie uwierzyłyście.
- Hope my przepraszamy chciałyśmy dla ciebie dobrze.
- To trzeba było mi uwierzyć a nie nasyłać na mojego chłopaka innych by go pobili.- powiedziała po czym chwyciła mnie za rękę i odeszliśmy .
- Wybaczysz im?- zapytałem.
- Tak w końcu to nasze przyjaciółki i martwiły się o mnie.- odpowiedziała.
Wróciliśmy do domu gdzie walczyliśmy film a po chwili zasnęliśmy.

Miłość lekiem na wszystko |L.D|Where stories live. Discover now