26*

1K 110 12
                                    

Pani doktor odstawiła telefon na bok, teraz biorąc do ręki wyniki badań, które musiała zabrać do domu, by poraz kolejny je przeanalizować. Zaczęła porządkować salę, która już w sumie była miejscem, w którym przesiadywała o wiele częściej niż w pokoju lekarskim, ciesząc się, że za chwilę będzie mogła na spokojnie wrócić do domu i odpocząć od panującego w szpitalu zgiełku i natłoku obowiązków. Ściągnęła swój lekarski identyfikator, chowając go do swojej dużej, czerwonej torby i zastępując go niebieską apaszką, która ozdobiła jej bladą szyję. Z wieszaka ściągnęła swój płaszcz, a lekarski kitel położyła w jednej z szaf z napisem — miejsce na stroje. Włożywszy jedną rękę do rękawa, usłyszała pukanie do drzwi. Odwróciła głowę w tamtą stronę, zauważając, że do sali wszedł młody chłopak, którego często widywała w szpitalu.
— A kogo do mnie przywiało? - skomentowała, widząc, że spokojny wyraz twarzy nastolatka został zastąpiony lekkim uśmiechem. — Miło cię widzieć, Axel. Co cię do mnie sprowadza? - Blaze od razu wyciągnął do przodu rękę, w której trzymał jakąś białą kopertę.
— Mogłaby pani przekazać to Ereinie? - spytał dość pewnie, nie zwracając uwagi na to, że kobieta przenikliwym wzrokiem przyglądała się jego dłoni, w której najprawdopodobniej trzymał list.
— Przekażę - powiedziała od razu. — A powiesz mi, co takiego tam jest?
— Byłem Ereinie winny przysługę. Ona będzie wiedziała, o co chodzi - skwitował, obserwując, jak kobieta chowa kopertę do swojej torby. Chociaż nie było tego po niej widać, była bardzo zaciekawiona całą sprawą, próbując wywnioskować, o co takiego jej córka mogła prosić syna pana Blaze'a. Liczyła gdzieś w środku na to, że w domu wszystkiego się dowie.
— Axel, mów na nią Errie - wypowiedziała, stojąc już przy drzwiach. Ona bardzo lubiła młodego gimnazjalistę, który za każdym razem zaskakiwał ją swoją zaradnością, jak i dobrym wychowaniem, dlatego chciała też, by on i jej córka w niedalekiej przyszłości zostali przyjaciółmi, a by do tego doszło, trzeba było zacząć od małych kroków.
— Lepiej nie - zaśmiał się krótko, czym zadziwił panią doktor. — Ostatnim razem, gdy tak do niej powiedziałem, była bardzo niezadowolona - wyszedł przed brunetką, rzucając na koniec ciche — Do widzenia.

Lekarka po niedługim czasie wróciła do domu, zajmując się swoimi obowiązkami.
— Pomóc ci? - po jakimś czasie na dół zeszła jej najstarsza córka, która usiadła na stole, zakładając nogę na nogę, a dłonie kładąc na kolanach. Zaraz jednak poczuła dłoń matki, która ostrożnie zepchnęła ją.
— Ile razy już ci mówiłam, że masz nie siadać na stole? - usłyszała krótki śmiech dziewczyny, podając jej ścierkę i naczynia, którymi teraz się zajmowała. Ta zaczęła je powoli ścierać, dopóki kobieta nie wysłała jej do salonu, by przyniosła jej torbę. Gimnazjalistka nie wiedziała, co takiego ważnego tam trzymała. Przyglądała się jednak, jak wyjmuje z niej kolejne rzeczy - od szminek, przez portfel, po różne teczki z dokumentami, aż w końcu pani doktor uśmiechnęła się do siebie, przyglądając się znalezionej kopercie. — To dla ciebie - powiedziała, podając zgubę Errie. Ta nie pytała przez chwilę o nic, próbując znaleźć imię nadawcy listu lub jakiś element, który zdradziłby jej, kto chciał się z nią skontaktować.
— Od kogo to? - spytała jednak, nie mogąc znaleźć żadnej informacji.
— Axel dzisiaj przyszedł do mnie w szpitalu i poprosił, bym ci to dała. Mówił, że chodzi o jakąś przysługę i ty dokładnie będziesz wiedziała, o co chodzi.
Dopiero po słowach matki zapaliła jej się zielona lampka nad głową. Szybko otworzyła kopertę, czytając niedługi list. Zaraz pobiegła na górę, a w całym domu słychać było uderzenia jej stóp o drewniane schody.
— Czemu nie powiedziałaś wcześniej? - krzyknęła, jeszcze zanim drzwi do jej pokoju się zamknęły. Zaraz otworzyły się, a tancerka zbiegła na dół, poprawiając na sobie bordową bluzę i szybko zakładając buty. — Wychodzę! - zanim jednak zdążyła złapać za klamkę, matka zatrzymała ją, wskazując, że włożyła dwa różne buty. Errie szybko ściągnęła tego, który był cały czarny, zamieniając go zielonego trampka.
— A kto mi pomoże z naczyniami? - usłyszała kolejne słowa kobiety, uśmiechając się tylko i otwierając drzwi.
— Ethan jest na górze i raczej nie robi nic sensownego, tylko gapi się w telewizor. Wrócę później! - rzuciła się niemal biegiem, nerwowo spoglądając na zegarek. Chłopak napisał w liście, że o czwartej mają się spotkać, bo on chciał powiedzieć jej coś ważnego. Miała trochę mniej niż dziesięć minut, a od boiska nad rzeką dzielił ją całkiem spory kawałek. Powód musiał być rzeczywiście ważny, skoro poprosił ją o spotkanie. Liczyła tylko na to, że jeśli się spóźni, to on nie postanowi wrócić do domu.
Kolejny raz zatrzymała się na przejściu, korzystając z chwili, by zaczerpnąć trochę świeżego powietrza, a gdy światło zmieniło się na zielone, przyspieszyła, już z daleka zauważając most, a pod nim boisko. Wykorzystała resztki sił, by szybciej ruszyć przed siebie, a gdy znalazła się blisko zbocza, zeskoczyła na dół, zjeżdżając z dość dużą prędkością na ziemię. Pod koniec straciła równowagę, rzez co musiała położyć rękę na trawie, by już zupełnie nie wyłożyć się na murawie.
— Widzę, że lubisz robić wielkie wejścia - usłyszała komentarz chłopaka, który stał przed nią, wyciągając w jej stronę rękę, w której trzymał butelkę z wodą. Widział, że dziewczyna z lekkim trudem łapała oddech, jednak nie przyjęła od niego napoju, opuszczając głowę, a opuszkami palców masując skronie. Blaze odrzucił więc butelkę na bok, zachodząc nastolatkę od tyłu, ostrożnie splatając swoje dłonie pod jej rękami. Pociągnął ją ostrożnie do góry, czując, że blondynka zaczęła się o niego opierać. Ze spokojem pomagał jej złapać równowagę, a gdy koleżanka odzyskała siły, puścił ją, obserwując, jak ta upewnia się, że już wszystko w porządku. - Już myślałem, że nie przyjdziesz - skomentował pokrótce.
— Powiedziałeś, że to ważne, więc wybiegłam z domu tak szybko, jak tylko dostałam list od mamy, ale... co to za wiadomość?

— Postanowiłem, że ci pomogę - widział, jak na twarzy Errie powoli pojawiał się coraz szerszy uśmiech. — Ale mam jeden warunek.
— Jaki? - przetarła czoło dłonią, czując nieznaczne zdziwienie.
— Ja pomogę ci jakoś stworzyć nowe hissatsu, a ty pomożesz mi trochę z taktyką, którą przygotowuję na następny mecz.
Zadziwiające, że poprosił ją o pomoc. Szczerze mówiąc, był to sprawiedliwy układ, gdyż oboje będą mieli z tego jakieś korzyści. Ereina przytaknęła na jego słowa, czując, że jej szanse na zagranie w meczu zwiększyły się.
— Zgadzam się - skwitowała, rzucając się chłopakowi na szyję. Mimo wszystko z jakiś powodów nie umiała opanować emocji. — Dziękuję - Axel za to w tym momencie poczuł się trochę dziwnie. Zdołał tylko poklepać tancerkę po plecach, bo tylko na tyle było go stać w tym momencie. W końcu poczuł jednak, że zawodniczka rozluźniła uścisk.
— Może zacznijmy, co? - odsunął się kawałek do tyłu, nogą podając piłkę, do koleżanki. — Przecież nie mamy całego dnia, prawda?

***

Inazuma Eleven I - Tango Lodu /korekta Tempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang