25*

1.1K 118 12
                                    

Dziewczyna przejechała dłonią po starej, zardzewiałej klamce. Nacisnęła ją i otworzyła kratę, która wydała z siebie nieprzyjemny dźwięk. Przeszła na drugą stronę, powoli schodząc po schodkach, a za sobą słysząc, jak brama się zatrzaskuje.
— Nie ma ich? - spytała samą siebie, z początku mając wrażenie, że na boisku nie spotka żadnej żywej duszy. Czuła jednak, że ta opcja była niemożliwa, mimo iż niesłyszalne były jakiekolwiek krzyki czy dźwięki kopanej piłki. Skierowała się do środka budynku, ostrożnie maszerując przy ścianie, po której cały czas przejeżdżała jej dłoń. — Skoro nie było ich na dworze, muszą być w szkole - liczyła na to, że nie przyszła tu na darmo. Akurat dzisiaj potrzebowała pomocy Axela, a znalezienie go nie należało do najłatwiejszych. Musiała to zrobić dyskretnie, inaczej ktoś z jego zespołu dowiedziałby się o tym, że chce prosić Blaze'a o pomoc. Kto wie, czy wtedy nie wybuchłaby afera na całe Kirkwood...
Przeszła przez białe drzwi, znajdując się na skrzyżowaniu korytarzy. Na końcu jednego z nich znajdowały się oznaczenia szatni, a w drugim pokój lekarski, który o tej godzinie był już pewnie zamknięty. Zastanawiała się jeszcze chwilę, w którą stronę powinna się skierować, dopóki nie usłyszała krzyków dobiegających z korytarza znajdującego się po jej lewej stronie.

— Dalej! Podaj piłkę do mnie! - bez większego namysłu ruszyła za tajemniczym głosem, z każdym kolejnym krokiem słysząc głośniejsze piszczenie butów, któe ocierały się o posadzkę. Drzwi na salę były otwarte, wiec, jeśli stało się w miarę blisko nich, to można było dostrzec dość sporą część boiska. Cała nawierzchnia utrzymywała się w kolorze niebieskim, a drewniane, już dość stare trybuny kontrastowały z nią w dość ciekawy sposób. To miejsce różniło się znacznie od tego, które było w Akademii Królewskiej. Tutaj dzięki jasnym kolorom i prostocie można było odczuć przyjemną atmosferę. W szkole Ereiny zaś dominowały ciemne barwy, które wielokrotnie wprawiały uczniów w ponure nastroje, a gdy stało się na murawie, odczuwało się ogromną powagę i swego rodzaju presję narzuconą przez dyrektora szkoły. Dobry piłkarz nie powinien był jednak zwracać uwagi na takie nieistotne szczegóły. Przecież wygrana nie zależała od miejsca, w którym odbywał się mecz.

Ereina oparła się o ścianę, przyglądając się pustemu kawałkowi murawy, oczekując, aż w końcu się tam pojawi. Skoro ktoś grał w piłkę, to wśród nich musiał być i sam Blaze.
Dość szybko usłyszała nagły odgłos upadku i głośniejszy pisk butów ocierających o posadzkę. Wtedy w zasięgu jej wzroku znalazł się gimnazjalista o białych włosach, który podniósł się z ziemi po wykonanym wślizgu, chcąc zabrać piłkę z autu. Gdy uniósł głowę, jego spojrzenie napotkało na chowającą się za ścianą blondynkę. Errie bez trudu dostregła jego zdziwienie, jak i zakłopotanie, które nie umknęło też jego przyjaciołom z zespołu. Nie rozumieli, dlaczego kapitan się zatrzymał, nie wznawiając gry. Otrząsnął się, dopiero gdy Eren do niego przemówił.
— Wszystko w porządku, kapitanie? - tancerka momentalnie cofnęła się, gdy obrońca znalazł się blisko napastnika, nie chcąc, by ten ją zauważył. Miała szczęście, bo Middleton chwilę później spojrzał właśnie w tamtą stronę, w którą wcześniej spoglądał jego przyjaciel.
— Tak - skwitował spokojnie. — Robimy przerwę na pięć minut - koledzy odetchnęli z ulgą, ciesząc się, że w końcu mieli chwilę na odpoczynek. Niektórzy kładli się na posadzce, inni brali butelki leżące na ławce, zabierając się za picie zimnych napojów. — Przypomniało mi się, że obiecałem coś ojcu. Napiszę mu, że załatwię to po treningu, żeby się nie denerwował - tymi słowami chciał uspokoić Erena, próbując jakoś rozwiać wszelkie wątpliwości, które mogły pojawić się w jego głowie. Z sali wyszedł dość szybko, od razu łapiąc nastolatkę za ramię i prowadząc ją w stronę dalszego korytarza. Gdy już byli w miarę daleko, ustawił ją tak, że jej plecy stykały się ze ścianą, a on swoją rękę, którą wcześniej trzymał na jej barku, położył tuż obok jej głowy.

— Co ty tu robisz? - spytał mimo wszystko dość spokojnie. — Wiesz, że nie powinno cię tutaj być - liczył na to, że dziewczyna szybko opuści jego szkołę. Jej obecność tutaj mogła skończyć się nie tylko źle dla niej, ale także i dla niego. Szczerze, teraz już wiedział, jak ona się czuła, gdy on przychodził bez zapowiedzi do Akademii.
— Potrzebuję cię, Axel - usłyszał te słowa z jej ust. Zabrał swoją dłoń, przypadkiem serdecznym palcem przejeżdżając po jej policzku, robiąc przy tym krok w tył.
— O czym ty mówisz? - rzucił, nie rozumiejąc, co się właśnie działo. — Nie mam czasu, muszę zając się swoim zespołem. To mój obowiązek - chciał odejść, jednak poczuł dwie dłonie, które zacisnęły się na jego prawym nadgarstku, zatrzymując go.
— Mówię serio - powiedziała szybko. — Pozwól mi chociaż wytłumaczyć, po co przyszłam - skinął głową, nie odwracając się jednak w jej stronę. — Za tydzień zaczynają się rozgrywki, a ja muszę mieć jakąś technikę, inaczej wszyscy stwierdzą, że jestem bezużyteczna...
— Dlaczego przychodzisz z tym akurat do mnie? - spojrzał na nią przez ramię, nieznacznie marszcząc brwi.

— Bo jesteś jedynym, który może mi teraz pomóc - czuła, że gimnazjalista nie był przekonany zbytnio co do jej słów. — Przez ciebie cały czas czuję, że chcę grać. Musisz mi pomóc to teraz opanować.
Zawodnik zastanowił się przez chwilę, czując dziwne zaciekawienie jej słowami. Nie okazał tego jednak, ukrywając emocje za spokojnym wyrazem twarzy.
— Zastanowię się - wtedy skierował się do reszty, natrafiając na czekającego na niego Erena.
— Tylko nie mów, że chcesz jej pomóc - nie ukrywał swojego niezadowolenia w głosie, robiąc dodatkowo nieprzyjemną minę.
— Pozwól, że sam zdecyduję, co powinienem zrobić - poklepał go dwa razy po ramieniu, wracając na boisko i obwieszczając reszcie, że przyszła pora na wznowienie treningu. Middleton wszedł za nim, mając pewne obawy, że jego przyjaciel znowu popełni jakiś błąd - tym razem o wiele większy, który zaważy na ich relacjach albo zupełnie przekreśli marzenia drużyny o mistrzostwach Strefy Footballu...

***

Inazuma Eleven I - Tango Lodu /korekta Dove le storie prendono vita. Scoprilo ora