23

1K 106 8
                                    

Białowłosy i szarooka przez dłuższą chwilę omawiali strategie drużyny brązowookiego. Ten z uwagą przysłuchiwał się słowom zawodniczki, po której oddechu można było zauważyć zmęczenie.  Chłopak znów podał jej butelkę z wodą, jednak ona odmówiła tak jak poprzednio.
- Słuchaj... - zaczęła, przerywając Blaze'owi jego przemyślenia na temat techniki. - Zgodziłeś się mi pomóc... czemu? Ufasz mi? - napastnik uśmiechnął się tylko, spoglądając na dziewczynę swoimi ciemnymi oczami.
- Nie ufam ci... Pomoc, którą ci oferuje, pomoże nie tylko tobie, ale także mi. A ty? Czemu zgodziłaś się na ten układ? - uniósł lewą brew.
- Bo chce zagrać w meczu... - ich spojrzenia zetknęły się. Errie zacisnęła dłonie na drewnianej desce, po chwili gwałtownie wstając na nogi. - Nie wiem czemu, ale nigdy nie lubiłam piłki... uważałam to za zwykłą stratę czasu, ale od kiedy cię znam... coraz częściej czuje, że po prostu muszę grać. Rozumiesz to?

Wyrzuciła z siebie większość rzeczy, które chciała powiedzieć w tym momencie. Blaze musiał przyznać, że pomoc niedoświadczonej zawodniczce sprawiła mu sporą radość. Przesadzał ze stwierdzeniem, że nie lubi jasnowłosej i ani troszeczkę jej nie uda. W ciągu ostatniego czasu poznał ją lepiej... była całkiem zabawna i pomysłowa, ale dalej nie odpuszczała w kłótni i czasem jej zachowanie było po prostu... irytujące.
- Rozumiem... - także wstał, kładąc dłoń na jej ramieniu. - tylko prawdziwi piłkarze to czują. - Errie po tylu dniach stwierdziła, iż Axel wcale nie jest zadufany w sobie, czy niemiły. To dobry chłopak z wielkim talentem, przez którego teraz jest skazana na grę, jednak nie przeszkadzała jej ciągła chęć treningów, a zmęczenie, które odczuwała po wysiłku było całkiem przyjemne...

- Słuchaj... - wyciągnęła w jego stronę dłoń, na którą on spojrzał. - zakopmy topór wojenny. Jesteśmy z dwóch różnych drużyn, ale rywalami powinniśmy być tylko na boisku... w chwili, gdy nasze zespołu staną naprzeciw siebie na murawie. - w jej szarych oczach odbiło się delikatne światło od jasnej lampy. - Obiecuję ci, że zawsze będziesz mógł na mnie liczyć... nawet jeśli... jeśli ty nie będziesz chciał normalnej, koleżenskiej znajomości ze mną. - napastnik wyciągnął dłoń w jej stronę. Uścisnął jej rękę i lekko się uśmiechnął.
- Ty też możesz na mnie liczyć... - zrobił krok w przód, kładąc dłoń na ramieniu jasnowłosej. Przejechał po nim dwa razy, mijając szarooką. - Jutro o tej samej porze? - zapytał, jako odpowiedź dostając skinienie głową. Ruszył na górę po schodach. Dziewczyna widziała, jak jego włosy i białą jak śnieg bluzę okalają delikatne promienie zachodzącego słońca w kolorach czerwieni i pomarańczu.

- Jeszcze kiedyś będę od ciebie lepsza. - kąciki jej ust uniosły się do góry. Chyba właśnie zyskała nowego przyjaciela. Był inny niż reszta, których znała. Miał w sobie coś, czym dzielił się z innymi. Była to nie tylko miłość do piłki, ale także pełen entuzjazm i optymizm, którego często brakowało Ereinie na treningach w Akademii.

Wiatr musnął delikatnie jej policzki, a do uszu dobiegł dźwięk poruszone trawy. Nie był jednak delikatny tylko ostry. Napastniczka spojrzała przez ramię, zauważając nieznanego sobie chłopaka, który cały w siniakach i plamach na zielonym, piłkarskim stroju kopał piłkę, za każdym razem dotrzymując jej kroku. Odbijał ją na kolanach, potem głową, aż w końcu ta spadła mu na nos, spadając powoli na ziemie.
- Całkiem zabawny ten gość. - zaśmiała się, widząc z każdą kolejną próbą zawodnika błysk w oczach, które mówiły tylko jedno.

Uda mi się.

Złapał na chwile piłkę w dłonie, na których widniały białe rękawice z czerwonymi pasami na bokach. Przerwa nie trwała jednak długo. Brunet znów zaczął od biegu, przechodząc zaraz do ponownego odbijania. Piłka odbita głową poleciała do tyłu, kierując się w stronę obserwatorki. Ta przyłożyła odwróconą rękę do klatki piersiowej, czując, jak nieudane odbicie dochodzi do jej dłoni. Skierowała palce w dół, a z nimi piłka poleciała i zatrzymała się nie daleko stopy szarookiej. Errie spojrzała wpierw na nią, a później na chłopaka, którego mimika twarzy była dość dziwna.

Położyła stopę na piłce, chcąc przyciągnąć ją do siebie, zabalansować na stopie, by potem ja wybić i kopnąć w stronę bruneta. Widziała, jak ten ruch wykonywał Axel i jej kuzyn, jednak ona sama nie umiała go jeszcze dokładnie zrobić. Piłka bardziej w przód niż wysoko. Mimo to ruszyła do niej, trafiając w nią wewnętrzną częścią stopy. Skierowała się wbrew woli zawodniczki w bok. Mimo to nieznajomy widząc piłkę lecącą w prawo, rzucił się w jej stronę, łapiąc ją bez problemu w obie ręce. Pokazał swoje białe zęby i machnął dłonią w stronę Ereiny. Oczy zamknął tylko na chwilę, jednak gdy je otworzył, po jasnowłosej nie było nawet najmniejszego śladu...

Czyli trening będzie musiał dokończyć sam.
- Ciekawe, jak dobrym bramkarzem jesteś. - odwróciła się ostatni raz, z góry patrząc na bruneta kontunuującego swój trening. - Też bierzesz udział w Strefie Footballu? Chciałabym zobaczyć, na co na prawdę cie stać. - Mówiła tak, by jej głos tylko dla niej był słyszalny. Ruszyła już w swoją stronę, śmiejąc się pod nosem, usłyszawszy dzwonek telefonu.
- Tak Dave?

***

Inazuma Eleven I - Tango Lodu /korekta Where stories live. Discover now