7*

1.8K 145 36
                                    

W domku klubowym rozległ się głośny krzyk, gdy pan Nichols oznajmił swoim podopiecznym, iż w tym roku dostali szansę na uczestnictwo w krajowych Mistrzostwach Strefy Footballu. Zapewne każdy z piłkarzy spodziewał się, że w końcu do tego dojdzie, jednak mimo wszystko ta informacja wywołała w nich ogromną radość. Jedni wskakiwali na siebie, inni snuli plany związane z nadchodzącymi zawodami, a bracia Murdock rozpoczęli serię swoich słynnych przechwałek.
Wśród tego radosnego gwaru tylko Axel wydawał się dziwnie zamyślony i niezbyt przejęty obecną sytuacją. Jak zwykle wyglądał na spokojnego, jednak w środku odczuwał niepokój, który tylko czekał na odpowiednią chwilę, by dać o sobie znać.
Jego dłoń ścisnęła się w pięść, a palce mocno zacisnęły, by w ten sposób móc delikatnie wbić paznokcie w skórę, jakby chcąc w ten sposób wyzbyć się wszystkich myśli, które go dręczyły.
Wszystko wydawało mu się jednak dosyć dziwne - nie potrafił zrozumieć, dlaczego tak bardzo przejmował się tym, że zobaczył tę dziewczynę po raz kolejny w Kirkwood. Czy strach wywołało w nim wspomnienie o tym, iż nastolatka znała jego firmowy ruch, czy może w tym wszystkim chodziło o Matta, który widocznie był bardzo dobrym przyjacielem Ereiny. Takiego obrotu spraw z pewnością nie mógł przewidzieć, ale mimo wszystko gdzieś w środku był na siebie zły za to, iż tamtego dnia nie zachował dostatecznej ostrożności. Nie do końca pocieszał go fakt, że gimnazjalistka znała tylko sekwencję jego ruchów, umiejąc ją także powtórzyć na swój własny sposób. Ta myśl, oprócz niepokoju, wywoływała w nim zaskakującą ciekawość i ekscytację, które tylko zachęcały go, do tworzenia najróżniejszych teorii.
Rozmowy trwały jeszcze przez chwilę, dopóki pan Nichols nie zaklaskał parę razy w dłonie, uciszając tym samym swoich podopiecznych, którzy od razu zwrócili swe spojrzenia na niego.
- Dobrze, drużyno. Wiem, że jesteście podekscytowani tą informacją, dlatego od jutra zaczynamy intensywne treningi. Nie chcecie chyba zrobić złego wrażenia podczas pierwszego meczu, prawda? - mężczyzna uśmiechnął się. Nie musiał otrzymać od nich jakiejkolwiek odpowiedzi, by wiedzieć o tym, iż nie mieli zamiaru się poddać. Widział to w ich oczach i w zaangażowaniu, które ukazywali na każdym treningu. Takie podejście mogło zaprowadzić ich bardzo daleko, ale należało poczekać, aż czas wszystko pokaże. - No dobrze - przemówił po chwili. - Idźcie się przebrać i widzimy się jutro.
Każdy posłusznie skierował się w stronę szatni, pośpiesznie zabierając swoje rzeczy, aż w końcu w pomieszczeniu pozostał tylko Blaze - albo tak tylko wydawało się młodemu napastnikowi.
Ściągnął swoją sportową koszulkę, przeszukując swoją torbę, starając się znaleźć w niej swoją białą bluzę. Nie wiedział, że z drugiego końca szatni przyglądała mu się skupiona para oczu należąca do jego przyjaciela.
Eren szybkim ruchem założył na siebie bluzkę, nie spuszczając wzroku z kapitana. Na spotkaniu z trenerem nie umknął mu nieobecny wzrok Axela i jego dziwne zamyślenie. Znał piłkarza na tyle długo, by móc stwierdzić, że coś z pewnością go trapiło, a on miał zamiar dowiedzieć się, co to było.
- Źle spałeś, że jesteś taki nie w sosie? - rzucił nagle, odwracając głowę w stronę swojej torby. Nie musiał patrzeć na Blaze'a, by wiedzieć, że na niego spojrzał, zaraz słysząc z jego ust.
- Myślałem, że wszyscy już poszli - rzekł, wyciągając zwiniętą bluzę i rozprostowując ją, by na koniec przełożyć przez głowę, potem już tylko zaciskając sznurki znajdujące się przy kapturze. Nie powiedział nic więcej, w ten sposób chcąc dać Middletone'owi do zrozumienia, iż nie chciał wdawać się w dyskusję. Brunet jednak nie zamierzał milczeć.
- Widziałem, że nad czymś głęboko myślałeś podczas spotkania - przeszedł do rzeczy. - Znam cię nie od dziś i wiem, że musiało się stać coś naprawdę poważnego, skoro zachowujesz się w taki sposób.
Kapitan milczał, zupełnie ignorując słowa zawodnika, zajmując się tylko pakowaniem swojej torby. To ani trochę nie podobało się Erenowi. Nie lubił, gdy ktoś coś przed nim ukrywał, a sam fakt, iż coś ważnego mogło mu przemknąć koło nosa, tylko wzbudzało w nim dodatkową frustrację.
- Słuchaj, Axel - zaczął nagle. - Nie chcesz nic mówić, to dowiem się sam w jakiś inny sposób, ale chyba lepiej by było, gdybyś powiedział mi osobiście, o co biega, mam rację? - skrzyżował ręce na klatce. - No, chyba że chcesz mieć na głowie wkurzonego nastolatka, to wtedy nie wnikam.
Chociaż obrońca liczył na to, że Blaze się odezwie, niestety nie doczekał się tego, mogąc tylko stłumić w sobie złość i zabierając swoją torbę, by potem szybkim krokiem skierować się w stronę drzwi. W ostatnim momencie usłyszał jednak głos przyjaciela.
- Obiecasz mi, że przyjmiesz to na spokojnie? - brunet zamyślił się głęboko, mając spory dylemat, czy jego wybuchowy charakter pozwoli mu na chłodne przyjęcie tego, co miał do powiedzenia napastnik. Znał siebie i czasami z trudem opanowywał emocje. Mimo wszystko skinął twierdząco głową, odpowiadając.
- Postaram się - rzucił torbę na podłogę, podchodząc do przyjaciela i siadając obok niego na ławce. Axel wyglądał na spokojnego, ale Eren czuł bijące od niego negatywne emocje, które szargały jego sercem, co w pewnym stopniu stresowało samego Middletona. W tamtej chwili mógł już tylko czekać na to, aż kapitan się odezwie - a to uczynił dopiero po dłuższym czasie.
- Pamiętasz, że na ostatni trening zaprosiłem tamtą dziewczynę z Akademii? - brunet pokiwał tylko głową. Kiedy coś wywoływało w nim złość lub smutek, to potrafiło siedzieć w jego umyśle przez bardzo długi czas - dlatego wciąż miał przed oczami tamto wspomnienie.
Nie odezwał się, chcąc dać tym samym znak, by Blaze mówił dalej.
- Straciłem czujność - rzucił te dwa słowa, jednak one mogły znaczyć dosłownie wszystko.
- Co zrobiłeś? - dopytał, spoglądając na napastnika z ukosu.
- Pokazałem jej Ogniste Tornado - stwierdził, a Eren o dziwo nie wydawał się poruszony tą informacją, odpowiadając.
- To jeszcze nie koniec świata. Prędzej czy później i tak by go zobaczyła - w tamtej chwili nie spodziewał się, że to, co zdążył wypowiedzieć kapitan, było tylko częścią historii, a na następną nie był już raczej przygotowany. Wyciągnął butelkę z wodą, którą zaczął powoli pić, znów słysząc głos kolegi.
- Tyle że - przeczesał swoje białe włosy palcami, mówiąc. - Nie przewidziałem tego, że będzie w stanie powtórzyć tę sekwencję ruchów.
Obrońca zakrztusił się wodą, której nie mógł dłużej utrzymać w ustach. Praktycznie cała wylała się na podłogę w szatni, a w pomieszczeniu uniósł się kaszel Middletona. Axel chciał jakoś mu pomóc, jednak przyjaciel powstrzymał go przed tym, samemu doprowadzając się do porządku.
- Jak to powtórzyła sekwencję?! - wydał z siebie krzyk, na koniec kaszląc jeszcze raz. - Nie mów mi tylko, że teraz są dwa Ogniste Tornada.
- Nie - odpowiedział, marszcząc brwi. - Sęk w tym, że powtórzyła tylko ruchy, ale nie pokazało się nic innego. Mimo wszystko - zamyślił się. - Zastanawia mnie to, jak udało jej się wykonać te elementy bez większego problemu.
- A po co się w ogóle nad tym zastanawiać?! I tak wpadliśmy już po uszy! Masz jakiś plan, co powinniśmy teraz zrobić?
Chociaż obiecał, że przyjmie wszystko na spokojnie, nie był w stanie opanować swojej złości.
Jego najlepszy przyjaciel, kapitan zespołu, a zarazem najrozważniejsza osoba, jaką znał, dała się tak łatwo podejść. Wiedział, iż Axel z pewnością był na siebie o to zły, ale spokój, którym się wykazywał, dawał nadzieję, że być może miał jakiegoś asa w rękawie.
- Na razie musimy czekać na to, co się wydarzy - zaczął. - W tym czasie spróbuję się dowiedzieć czegoś od Matta.
- Od tego pajaca? - mruknął zszokowany. - Przecież on nie jest warty twojej uwagi, a zresztą co on niby może wiedzieć?
- Matt i ja mamy całkiem dobre relacje - spojrzał na kolegę. - A do tego okazało się, że on i ta Ereina są przyjaciółmi. Może uda mi się dzięki niemu dowiedzieć czegoś ciekawego.
- Ty myślisz, że ten głupek sprzeda swoją przyjaciółkę?! - prychnął.
- Nie taki mam cel - zmarszczył brwi. - Ale może rozmowa z nim zmieni nieco nasze spojrzenie na całe zajście.
Eren wstał z ławki i zabrał swoją torbę, przekładając ją przez ramię. Gdy znalazł się przy drzwiach, rzucił na koniec.
- Tylko uważaj, żeby nie pogorszyć całej sytuacji.
Wyszedł, a Axel zebrał się nie długo po nim.
Nie zaskoczył go deszcz, który prawdopodobnie musiał pokazać się nie długo przed tym, zanim opuścił szkołę. Założył tylko kaptur i skierował się w stronę swojego domu.
Pogoda następnego dnia także nie należała do najlepszych, a czasami mogło się wydawać, iż w oddali słychać było grzmienie nadchodzącej burzy.
Mimo wszystko dźwięki, które towarzyszyły spadającym z nieba kroplom wody, potrafiły uspokoić nie jedną osobę.
Tak było i w tym przypadku, gdyż prawdopodobnie to dzięki nim blondynka wydawała się spokojniejsza i gotowa do pracy. W jej sercu wciąż jednak tkwiła nuta niepewności, czy jej decyzja o wspólnym treningu z drużyną była dobra i czy w przyszłości nie przyniesie ze sobą negatywnych konsekwencji. Zwykle bardzo długo się nad tym zastanawiała, jednak tego dnia nie poświęciła zbyt wiele czasu rozmyślaniom.
Wyciągnęła ze swojej torby niewielkie pudełeczko, podchodząc z nim do lustra, które znajdowało się w kącie szatni. Odstawiła przedmiot na niewielką półkę, wyciągając ze środka jedną z soczewek. Jeszcze przed założeniem jej, spojrzała na swoje odbicie w lustrze, uśmiechając się do siebie, jakby w ten sposób chcąc dodać sobie otuchy. W końcu pociągnęła skórę pod okiem nieco w dół, starając się, by soczewka spoczęła w odpowiednim miejscu.
W tamtym momencie rozległo się pukanie do drzwi, na które odpowiedziała dość cicho.
- Można wejść.
Drzwi otworzyły się, a Ereina spojrzała w tamtą stronę, dostrzegając Davida, który od razu, gdy tylko ją zauważył, zmierzył ją wzrokiem od stóp do głów, jakby nie mogąc uwierzyć, iż widział swoją przyjaciółkę w stroju piłkarskim. Dopiero później spojrzał na jedno z jej oczu, na którym obok tęczówki widniała szarawa otoczka. Wyciągnął palec w stronę nastolatki, a ona o dziwo zrozumiała, o co mu chodziło. Zaczęła szybko kierować oczy na wszystkie strony, aż przedmiot spoczął na swoim miejscu. Samford wciąż jednak nie mógł opanować zaskoczenia.
- Czy ty... - zaczął nagle. - Czy ty nosisz soczewki? - ona pokiwała twierdząco głową na jego słowa, na co on zaśmiał się nerwowo, drapiąc się po głowie. - Byłem przekonany, że masz dobry wzrok.
- Widocznie wielu rzeczy jeszcze o mnie nie wiesz - stwierdziła.
Napastnik stanął nieco bliżej niej, by móc dokładniej przyjrzeć się jej oczom, starając się dostrzec, czy między nimi jest jakakolwiek różnica. Udało mu się tylko stwierdzić, że obramowanie jednej z tęczówek było nieco ciemniejsze.
- Na drugim oku nie masz soczewki, prawda? - spytał, żeby się upewnić, a Errie odpowiedziała krótko.
- Nie.
- Jeśli bym nie zobaczył, jak je teraz zakładasz, to nigdy bym nie pomyślał, że rzeczywiście masz słabszy wzrok - powiedział. - Z daleka ciężko dostrzec jakąkolwiek różnicę.
Jeszcze trochę wpatrywał się w jej oczy, co po pewnym czasie speszyło gimnazjalistkę, która momentalnie spojrzała na podłogę, mówiąc jękliwym głosem.
- To... - wypowiedziała, potem biorąc głęboki wdech. - Trening za chwilę, tak? - jak zwykle skarciła się w myślach, że nie potrafiła wymyślić czegoś lepszego na poczekaniu, jednak David odpowiedział jej opanowanym tonem.
- Tak - skwitował. - Reszta już pewnie się rozgrzewa - pokiwał parę razy głową. - A ty? Jesteś gotowa? - zapytał, dostrzegając, jak wzruszyła ramionami.
- Chyba. Tak. W sumie to nie wiem - zaczęła nerwowo przeczesywać włosy palcami, co rozbawiło w pewien sposób Samforda, który położył dłoń na jej ramieniu.
- Spokojnie. Nie stresuj się. Gwarantuję ci, że będzie fajnie - zaśmiał się. - Albo mam przynajmniej taką nadzieję, że tak będzie.
- Na pewno będzie fajnie - usłyszał jej słowa, które wywołały w nim swego rodzaju zdziwienie. To samo uczucie poczuła Ereina, gdy dotarło do niej, co powiedziała. Czy chciała dodać sobie otuchy tymi słowami, czy może rzeczywiście tak uważała? Tego raczej nie wiedziała nawet ona. - Idziemy? - rzuciła, na co on ruszył razem z nią na boisko.
Errie po drodze związała swoje włosy w luźnego kucyka, a gdy tylko spojrzała na dach rozciągający się nad boiskiem, poczuła jakieś dziwnie przyjemne uczucie, które ją ogarnęło. Wróciło do niej wspomnienie, gdy powtórzyła ruchy Axela, które wykonywał w swojej technice. Ta myśl budziła w niej ekscytację, której nie czuła od tak dawna. Ona dodatkowo zachęcała ją, by nie tylko po raz kolejny wykonać tamtą sekwencję, ale żeby spróbować też stworzyć z niej coś więcej. Jednak tak szybko, jak pojawiała się ta chęć, tak szybko znikała, przypominając tancerce o tym, iż nie mogła wykorzystać czegoś, co nie należało do niej, bez zgody Blaze'a.
- Nie zrobię tego - powiedziała do siebie szeptem, zaciskając palce na materiale koszulki. - Nie ważne, kim by nie był, nie mogę używać jego techniki ot tak...
Lekki powiew wiatru poruszył jej włosami, a ona po krótce usłyszała wołanie swojego kuzyna w jej stronę.
- Errie! Długo masz zamiar tak czekać?!
Zaraz po tym wbiegła na murawę, odrzucając od siebie wszystkie wcześniejsze myśli, które zaprzątały jej głowę.

~~~

Inazuma Eleven I - Tango Lodu /korekta Where stories live. Discover now