5*

2K 163 22
                                    

Ruchy, które wykonała Ereina, do złudzenia przypominały sekwencję, której używał w swoim Ognistym Tornadzie. Nie mógł uwierzyć, że powtórzyła to z taką łatwością, a do tego te dziwne płatki śniegu, które ukazały się dosłownie na sekundę. W jego głowie pojawiło się wiele teorii, a także pytań, głównie związanych z tym, w jakim sporcie specjalizowała się blondynka. Czuł, że jego dłonie zadrżały, a serce ogarnął niepokój. Zaczął wątpić w to, że dobrze zrobił, pokazując jej swoją technikę. Raczej nie spodziewał się, że ruchy, które on ćwiczył godzinami, ona wykona podczas pierwszej próby. Jedyną rzeczą, która w jakiś sposób podtrzymywała go na duchu, był fakt, że nie udało jej się w stu procentach odtworzyć Ognistego Tornada. Wtedy byłby w ogromnych tarapatach, narażając drużynę nie tylko na trudności, ale i na dodatkowy stres, który mogła wywołać cała afera. Z drugiej strony czuł jednak, że w tej gimnazjalistce rzeczywiście drzemał jakiś ukryty talent, który potrzebował kogoś, kto pomógłby mu się ujawnić.
Errie wyczuła, że atmosfera nagle zgęstniała, a po jej ciele przeszedł zimny dreszcz. Zaskoczony wzrok Axela wywoływał u niej wiele emocji - głównie negatywnych, które w jakimś stopniu ją stresowały. Zacisnęła piąstki, szybkim krokiem kierując się w stronę ławki, zabierając swoją torbę i mówiąc pospiesznie.
— Miło było - zająkała się, a w tonie jej głosu nie dało się poczuć zbytniego przekonania. — A teraz wybacz, ale już późno i muszę wracać do domu, by... - zamilkła na sekundę. — Zająć się innymi rzeczami - dokończyła, już mając odejść, ale Blaze zatrzymał ją, łapiąc za jej ramię. Widziała, że chciał przeszyć ją swoim wzrokiem na wskroś. Możliwe, iż planował w ten sposób wyciągnąć z jej głowy odpowiedź na pytanie, które nagle zaczęło go dręczyć. Nie był jednak w stanie wyczytać czegokolwiek z jej oczu, których tęczówki starały się kierować na wszystkie strony, byle nie skupić się na piłkarzu. Jeszcze przez chwilę panowała między nimi cisza, dopóki chłopak nie postanowił jej przerwać.
— Jak to zrobiłaś? - ton jego głosu był niebywale spokojny, jednak po jego zachowaniu mogła wywnioskować, iż nie czuł tego samego w środku. Tancerka wzruszyła tylko ramionami, jakby odpowiedź na to pytanie była najbardziej oczywistą rzeczą.
— Normalnie - odpowiedziała szybko, ani przez chwilę się nie wahając. — Mówiłam ci wcześniej, że w sporcie, który trenuję, bardzo często powtarzamy ruchy innych - dopiero teraz zwróciła uwagę na rękę wciąż spoczywającą na jej ramieniu, czując nagłe skrępowanie. Ostrożnie złapała za jego nadgarstek, unosząc go i dodając. — Jakbyś mógł... - odsunęła jego dłoń z daleka od siebie, a gdy to uczyniła, puściła jego rękę, nerwowo się uśmiechając. — O, tak lepiej.
Zaczęła szybko kiwać głową, licząc na to, że pozwoli jej odejść, jednak on znów się odezwał.
— Wytłumacz mi, dlaczego chciałaś zobaczyć akurat Ogniste Tornado? - spojrzał na nią z ukosu, łącząc ze sobą wszystkie wątki, które mogły być w jakiś sposób przydatne, dochodząc do jednego wniosku. — Czy ty... - zamilkł, czekając na jej reakcję. Errie przez dłuższą chwilę nie rozumiała, do czego dążył, dlatego musiała dać sobie parę sekund, by złożyć wszystko w jedną całość. Wzięła głęboki wdech, czując nagłe zdziwienie, które uniemożliwiło jej wypowiedzenie choćby słowa. Dopiero po około minucie naszła ją myśl, która mogła być zgodna z tym, o czym myślał Blaze.
— Ty - zaczęła, jeszcze chwilę układając w głowie składne zdanie. — Ty pomyślałeś sobie, że chciałam zobaczyć twój atak, by go przekopiować? - nie odpowiedział, ale bez trudu mogła wywnioskować, iż właśnie o to chodziło. Wypuściła ze świstem powietrze z ust, a negatywne emocje wróciły do niej, uderzając z ogromną siłą. — Nie no, ty jesteś niepoważny. Ty tak na co dzień zajmujesz się osądzaniem ludzi o rzeczy, których nie robią?
Nawet nie starała się ukryć swojej złości. Wpierw zarzucono jej szpiegowanie, a teraz Axel myślał, że chciała go podejść, by pokazał jej jego firmowy atak. Czuła się źle z tym wszystkim, nie wiedząc już, czy powinna była się tłumaczyć, czy milczeć, skoro i tak jej słowa nie były brane na poważnie. Wzięła torbę leżącą przy ławce, przewieszając ją przez ramię, mimo wszystko nie zamierzając odejść bez wypowiedzenia czegoś jeszcze.
— Nie pokażę Królewskim tego ruchu, obiecuję - skinęła głową, wzruszając przy tym ramionami. — A to, czy mi wierzysz, czy nie, to nie mój problem.
Być może chciał jakoś jej odpowiedzieć, jednak rozległ się dźwięk wiadomości w telefonie blondynki. Szybko przeglądnęła wnętrze torby, a gdy znalazła urządzenie, otworzyła klapkę, wczytując się w treść tekstu, który wysłał do niej nie kto inny jak jej kuzyn. Ostatni raz spojrzała na napastnika, oddalając się i kierując się w stronę wyjścia, a gdy minęła bramkę, zamknęła ją za sobą, głośno wzdychając.
Przez cały czas liczyła, iż jedynym zmartwieniem następnego dnia będą tylko i wyłącznie długie lekcje, po których pozwoli sobie na dłuższy odpoczynek. Niestety Jude miał dla niej inne plany. Kolejny raz musiała stawić się na popołudniowym treningu i chociaż bardzo chciała wywinąć się z tego wszystkiego, to wiadomość, którą jej wysłał, brzmiała dość poważnie, przez co zrodził się w niej strach, który nie pozwolił jej na wykłócanie się z nastolatkiem o to, kto miał rację.
Jak zwykle w autobusie usiadła przy oknie, opierając na szybie swoją głowę i wyciągając z kieszeni telefon, by jeszcze raz przeczytać treść tekstu otrzymanego od Sharpa.
— Po jutrzejszych lekcjach masz stawić się na treningu, Ereina. Muszę z tobą porozmawiać. To ważne. Nie spóźnij się - odczytała te słowa szeptem, rozglądając się po pojeździe, upewniając się, że nikt jej nie usłyszał.
Kolejny raz westchnęła, a zmęczenie ogarnęło nie tylko jej ciało, ale i umysł, który powoli nie wytrzymywał nałożonej przez otoczenie presji.
Może głupotą było osądzanie powagi sytuacji tylko po tym, iż chłopak zwrócił się do niej po jej pełnym imieniu, ale przecież znała go tyle lat i z łatwością potrafiła stwierdzić, kiedy rzeczywiście mówił poważnie, a kiedy był spokojny i skory na jakiekolwiek ugody.
Przetarła twarz dłonią, mimowolnie ziewając, przez co poczuła się jeszcze bardziej senna. Na szczęście autobus szybko podjechał pod jej dom, zanim zdążyła zasnąć, włócząc się przy tym wraz z pojazdem po całym mieście.
W domu panowała cisza, co musiało świadczyć o tym, że jej rodzeństwo już spało. Errie ściągnęła buty, a założywszy kapcie, zaglądnęła wpierw do kuchni, a później do salonu. Oparła się o ramę drzwi, przez dłuższą chwilę przyglądając się matce, która w spokoju oglądała wiadomości. Zauważyła jednak, że ktoś ją obserwował, dlatego uśmiechnęła się do swojej córki, znów zwracając się w stronę ekranu.
Ten uśmiech nieznacznie poprawił nastrój dziewczyny, która po całym dniu czuła się przytłoczona ogromem obowiązków, a także wygórowanymi oczekiwaniami pojawiającym się zewsząd. Czasami chciała po prostu wejść do ciepłego łóżka i z niego nie wychodzić, jednak od dawna nie miała takiej możliwości. Wiedziała, że taki ruch z jej strony dałby innym powód do tego, by znów wyrazili swoje niezadowolenie względem niej.
Skierowała się na górę do swojego pokoju, zabierając piżamę z szafy, decydując się na szybki prysznic, a potem oddając się jak najszybciej głębokiemu snu, który ogarnął jej ciało i umysł.
Następny dzień zaczął się dość zwyczajnie. Jak zwykle zbierała się do szkoły około dwóch godzin wcześniej, ale nawet wcześniejsze wstawanie nie pomagało jej w zdążeniu na autobus. Wychodziła trzy minuty przed planowanym odjazdem, przez co zawsze musiała na niego biec. Zabawne, iż za każdym razem miała tyle szczęścia, żeby się nie spóźnić.
Chociaż tamtego dnia miała dużo lekcji, to minęły one niebywale szybko. Normalnie cieszyłaby się z takiego obrotu spraw, jednak czekał ją jeszcze trening, na którym musiała się zjawić.
W szafce zostawiła swoje podręczniki, nie spiesząc się zbytnio. Ukradkiem spoglądała w stronę drzwi wyjściowych z budynku, jakby jeszcze się zastanawiając, czy aby na pewno powinna zostać. Wielokrotnie miała w głowie myśl, by po prostu wrócić do domu, ale nie potrafiła ot tak wyjść ze szkoły ze świadomością, iż mogłaby zawieść swojego kuzyna.
Wzięła głęboki wdech, zamykając swoją szafkę na klucz i kierując się w stronę boiska. Nie miała w planach przebrania się w sportowy strój, dlatego od razu weszła na murawę, siadając jak zwykle na ławce rezerwowych. Zerknęła jeszcze na chwilę na zegar, który wskazywał, iż była spóźniona jakieś dziesięć minut. Nie przejęła się tym zbytnio, chcąc opuścić głowę, skupiając się tylko i wyłącznie na ziemi, jednak momentalnie jej ciało przeszył zimny dreszcz, gdy tylko usłyszała znany sobie głos.
— Spóźniłaś się - podniosła na niego swój wzrok, będąc nieco zaskoczoną, że w tonie jego głosu nie dało się usłyszeć żadnej złości. To wywołało w gimnazjalistce niepewność, czy powinna była cieszyć się z tego faktu, czy może nierozsądnym było uśpienie swojej czujności.
Położyła dłonie pod udami, kiwając się w przód i w tył, a później odpowiadając od niechcenia.
— Nie należę do drużyny, więc mogę robić, co mi się podoba, prawda? - jej mina wydawała się dość dziwna, być może dlatego, iż nie do końca wiedziała, czy taka odpowiedź była odpowiednia. Z jednej strony nie chciała być nie miła, a z drugiej sądziła, że Jude sam prosił się o takie traktowanie. — Tak w ogóle, po co niby miałam przyjść? - spojrzała na niego z ukosu, oczekując jego odpowiedzi.
— Za trzy dni trener chce sprawdzić twoje umiejętności - te słowa obudziły w niej nieoczekiwany stres, którego powodu pojawienia się nie znała. Przecież ten moment był idealny, by raz na zawsze mogła skończyć swoją historię z piłką nożną. Dlaczego więc czuła strach i niepewność?
Przez chwilę milczeli, a gdy Sharp znów chciał się odezwać, obok nich znalazł się David, który tylko złapał za rękę swojej koleżanki, ciągnąc ją za sobą i zmuszając tym samym, by wstała i ruszyła za nim. Napastnik wiedział, że jego przyjaciel patrzył na niego dziwnym wzrokiem, dlatego zwrócił się do niego szeptem, posyłając mu przy tym delikatny uśmiech.
— Wszystko jej wytłumaczę.
Wraz z nią skierował się na dół, gdzie znajdowały się szatnie. Zajrzał do jednej z nich, a gdy upewnił się, że nikogo tam nie było, odetchnął z ulgą, mówiąc.
— Jude powiedział ci już, co cię czeka? - zerknął na nią, nie otrzymując odpowiedzi. Skinął tylko głową, zapewne wiedząc, o czym myślała Ereina. Wielokrotnie widział ukrywane przez nią zmęczenie, a podczas szkolnych przerw wydawała się taka nieobecna i zagubiona.
W jakiś sposób ją rozumiał - w końcu jej kuzyn oczekiwał od niej czegoś, czego blondynka nie była w stanie wykonać. Samford wiele razy zastanawiał się, jak mógłby pomóc przyjaciółce w tej sytuacji, jednak każda próba kończyła się niepowodzeniem, przez co powoli tracił wiarę w to, że Errie odzyska swoje dawne, spokojne życie.
Uniósł swoją dłoń, niepewnie wskazując palcem w górę, znów zabierając głos.
— Jude nie chciał cię dzisiaj zaciągać na boisko - skinął głową, wzdychając. — Chociaż miał nadzieję, że jakoś cię przekona do zagrania z nami. Głównie chciał ci opisać wszystko, co będzie związane z czwartkiem - przerwał na chwile. wypatrując reakcji dziewczyny. — Ale ja to zrobię - kiedy ujrzał, jak jej kąciki nieznacznie uniosły się, tworząc z jej ust szczery, ale ledwo widoczny uśmiech, streścił wszystko najkrócej, jak potrafił. — Będziesz miała za zadanie przebić się przez naszą obronę i trafić bramkę. W teorii wydaje się to proste, ale pan Dark - wypuścił ze świstem powietrze z ust. — Będzie się doszukiwał najmniejszego błędu. Jeśli chcesz mu zaimponować, musisz być skupiona na grze i pokazać mu swoją zwinność i siłę. Jakaś specjalna taktyka z pewnością zaważyłaby na jego ocenie.
— Przeceniasz mnie, jeśli myślisz, że mam coś takiego - mruknęła, robiąc markotną minę.
Poczuła nagłe mrowienie w okolicy uda, przez co wzdrygnęła się. Dopiero potem otrząsnęła się, wyciągając z kieszeni swój telefon, widząc na malutkim ekraniku, iż otrzymała wiadomość.
Szybko otworzyła klapkę, a gdy odczytała treść, o mały włos nie wypuściła urządzenia z ręki. Jej serce stanęło, a ręce zadrżały. Jedną dłonią popukała się po czole, po paru chwilach zauważając, że David spoglądał na nią dziwnym spojrzeniem. Zaczęła wymachiwać dłońmi na wszystkie strony, chcąc jakoś zebrać myśli, a potem mówiąc.
— Zapomniałam o moim treningu tanecznym! - pobiegła na górę, o mały włos nie wywracając się na schodach. Zerknęła na boisko, gdzie w najlepsze grała reszta piłkarzy. Zabrała swoją torbę, przekładając ją przez ramię i sprawdzając, co miała w środku. Odetchnęła z ulgą, widząc tam jakiś sportowy strój, ciesząc się, że podświadomie zabrała rzeczy na tańce.
Wybiegła ze szkoły, mając szczęście, że zdążyła na autobus, który właśnie podjechał na najbliższy przystanek. Usiadła na wolnym miejscu, łapczywie łapiąc oddech, wyciągając po raz kolejny swój telefon. Długo wahała się, zanim odpowiedziała na wiadomość, którą otrzymała wcześniej.
— Wybacz, stoję w korkach. Nie długo będę - zamknęła klapkę urządzenia, wrzucając go do torby. Nie lubiła kłamać, ale już wiedziała, że to jedyna szansa, by jej przyjaciel się na nią nie zezłościł. Oparła głowę na zimnej szybie, licząc jeszcze na to, że chłopak poprowadzi rozgrzewkę i przemilczy całą sprawę jej niespodziewanego spóźnienia.

~~~

Inazuma Eleven I - Tango Lodu /korekta Where stories live. Discover now