31

940 93 19
                                    

***

- A ty co byś zrobił na moim miejscu? - zerknęła w jego stronę, licząc, że ujrzy na jego twarzy wyraz zamyślenia. Zamiast niego zobaczyła jednak uśmiech i usłyszała cichy i krótki śmiech.
- To twoja decyzja... sama musisz ją podjąć... nawet, gdybym bardzo chciał, nie mogę decydować za ciebie.
- Nie dasz mi nawet jakiejś porady? - Czemu akurat jego pytała o takie rzeczy? Może dlatego, że on był tym, który patrzył na sprawę z zupełnie innej strony... nie pełnił tu roli kogoś, kto naciskał na jej decyzje. Był raczej obserwatorem całego zajścia... a jednak jego opinia była dla Ereiny dziwnie ważna.
- Errie musisz sama się zdecydować. - pokiwał głową i złapał za ramiona koleżanki. Nerwowa... zauważył to już na samym początku znajomości. Czasem myślał, by zapytać o to... ale może lepiej nie... jeszcze wyjdzie na to, że dopytuje o rzeczy, którymi nie powinien się interesować. - wiesz, że dla mnie... najważniejsza jest piłka. - to mówiąc, położył dłoń na klatce - w miejscu, w którym znajduje się serce. - To moje przeznaczenie i druga część mnie. A ty? Co jest twoją drugą połową? - palec wskazujący drugiej ręki położył na jej klatce, czując delikatne i miarowe bicie.
- Nie wiem.

Podniosła się w końcu, widząc, że Axel wciąż na nią patrzy. Nie takiej odpowiedzi się spodziewał... ale może nie długo otrzyma inną - dobrą lub... dobrą na swój sposób. Blondwłosa skłoniła się tylko na pożegnanie, jeszcze wychodząc z lekkim uśmiechem, który skierowała w stronę Julii.

~

- Nie mów, że jej żałujesz. - dla Erena cały wypadek Ereiny był jak dar z nieba. W końcu była okazja, by się jej pozbyć, ale kapitana jakoś to nie cieszyło. Nie rozumiał go w tej kwestii... często pytał Blaze'a, co sądzi o zawodniczce... za każdym razem słyszał, że jest kimś, od kogo może się wiele nauczyć, ale trzyma ją na dystans. Middleton wiedział, że to prawda. Napastnik zawsze był spokojny i dość uważny w zawieraniu znajomości, ale bał się, że kiedyś ten dystans zmniejszy się, a Senter całkowicie owinie sobie Axela wokół palca. - w końcu mamy ją z głowy.
- Jeszcze nie podjęła decyzji... - mówił w takim zamyśleniu... jakby żył w swoim świecie.

- Odpuść sobie dzisiaj myślenie o niej... masz lepsze rzeczy do roboty. - wyciągnął z kieszeni małe pudełeczko i podał je koledze. - wszystkiego najlepszego Blaze. - ujrzał tylko skinienie głowy przyjaciela... takie okazujące brak przejęcia.

Co się z tobą dzieje?

- Jak będziesz gotowy... to przyjdź na murawę. - podciągnął spodenki do góry i zostawił go samego. Ta dziewczyna działała mu na nerwy... jakim cudem udało jej się tak wpłynąć na Axela w tak krótkim czasie? Samo myślenie o niej zdawało się przynosić nieszczęście... i to akurat się stało. - No nie... znowu ty?! - czego znów tu chciała?I jak ona śmie się tu pokazywać?

- Mógłbyś przekazać to Axelowi? - wyciągnęła paczkę, owiniętą bordowym papierem. Sporej wielkości paczke. Brakowało tylko kartki z imionami adresata i nadawcy.
- A sama nie możesz? - odparł tylko beznamiętnie. - a do tego nie wiem... jak miałbym mu to dać?
- Nie obchodzi mnie, jak to zrobisz. Ważne tylko byś nie mówił mu, od kogo to jest. - wcisnęła mu wręcz tą paczkę do rąk, a on tylko przyglądnął się przedmiotowi. Usłyszał kroki, które świadczyły o tym, że Ereina się oddala. W końcu.
- Manipulantka i szpieg... - skomentował jeszcze, samemu nie wiedząc, czy chce te słowa zachować dla siebie, czy może sprawić, że staną sie słyszalne dla szarookiej. Co było w tej paczce? Potrząsnął nią pare razy, licząc na to, że może dźwięk, który wyda, będzie charakterystyczny. - nie wybuchło? - spytał sam siebie, jakby to nie było ani trochę oczywiste. Wrócił znów do szatni, co jakiś czas podrzucając pakunek. Dostrzegł tylko, jak Blaze zerwał się, jakby zobaczył ducha.

- Eren słuchaj... - zaczął dość poważnie. - postaraj się zrozumieć całe zajście... staram się jej tylko pomóc... przecież nie zdradzam jej naszej taktyki... jakim był bym.. kapitanem. - po tych słowach zatrzymał się... raz pokazał jej swoje hissatsu, ale drugi raz tego nie zrobi. To wciąż był jego przeciwnik... a przeciwnik musi zostać zaskoczony na boisku podczas meczu... ani chwili wcześniej. - Przypomnij sobie, jak ty pomagałeś Markusowi... chociaż znałeś moje zdanie na ten temat. - Middleton wyciągnął w stronę brązowookiego paczkę, jakby tym chciał zakończyć wymianę zdań o nie tak starej przeszłości ciemnowłosego obrońcy. - co to jest? - napastnik przyjrzał się paczce tak samo dokładnie, jak wcześniej zrobił to jego kolega.
- Pani na recepcji mówiła, że ktoś zostawił to dla ciebie.

- Dziwne... przecież skończyła pracę jakieś trzy godziny temu. - nie zagłębiał się jednak w ten dziwny i nieoczekiwany zbieg okoliczności. Ostrożnie ściągnął papier, odkładając go gdzieś na bok, a przed sobą stawiając już samo kartonowe pudło.
- Co jest w środku? - Blaze uchylił wieko pudła, dostrzegając tam pomarańczowy materiał. Po wyciągnięciu wiedział już dokładnie, co to było... rozpinana bluza w kolorze pomarańczy z granatowymi paskami po bokach. - nie ma żadnej karteczki? - zdziwił się obrońca, przeszukując pozostałości, gdy jego przyjaciel przyglądał się prezentowi.

Co ty kombinujesz dziewczyno?!

Zacisnął pięści, kątem oka zauważając, jak z małej i ledwo widocznej kieszonki bluzy wypada błękitna karteczka. Jest... już miał ją złapać, ale przed nim zrobił do białowłosy.
- Pozwól, że sam to przeczytam. - i tak też zrobił.

Mówią, że czasem najwięksi wrogowie przyczyniają się do wzbicia na wyżyny swoich możliwości... z tego wynika, że musimy się na prawdę nienawidzić. Mimo to... przyjmij ten prezent... i przypomnij sobie czasem o tej, którą zgodziłeś się trenować.

Wszystkiego Najlepszego Blaze
Ereina

A chłopak, dochodząc do końca, uśmiechnął się.

***

Inazuma Eleven I - Tango Lodu /korekta Where stories live. Discover now