66

723 90 30
                                    

- Jude, o co cho... - nie dokończyła, zauważając dłoń kuzyna, poklepującą miejsce obok na ławce. Zrzuciła torbę z ramienia i przysiadła obok bruneta, trzymającego w rękach jakieś kartki.
- Pomożesz mi opracować taktykę na następny mecz.
- Ty chyba sobie żartujesz. - odparła, próbując zachować spokój, ale i tak w głosie słyszalna była jej niechęć. - to ja tu przyszłam, myśląc, że coś się dzieje... - westchnęła cicho - byłam jeszcze umówiona, a ty musiałeś zniszczyć mi plany. - trochę przejął się jej słowami, co było dość dziwne... tak widzieć bardziej malujący się na twarzy smutek niż skupienie, co sprawiło, że Errie trochę złagodniała. - myślałam, że jesteś na mnie o coś zły.
- Po czym to wywnioskowałaś?
- Nie ważne. - powiedziała szybko i zaczerpnęła trochę powietrza. - więc... jak mam pomóc?
- Od Davida dowiedziałem się, że byłaś z Tori na meczu Czerwonej Żmii, z którą mamy następny mecz, a trener wspominał, że masz bystry wzrok... chce to wykorzystać. - Dark mu to powiedział? Co ten człowiek kombinował? Może tak chciał zamknąć Ereinie usta? Albo miał jeszcze inny... straszniejszy plan? Na razie uznajmy... że to tylko zwykła sugestia i pochwała w jej stronę.

Dokładnie opisała kuzynowi każdy element taktyki, uwzględniając głównie słowa Tori i przypominając sobie grę drużyny Kirkwooda.
- Na prawdę tyle zapamiętałaś?
- Jak jeszcze chodziłam na tańce... Musiałam zapamiętywać o wiele więcej. - to prawda. Układy, ćwiczenia... tutaj naprawdę potrzebna była bardzo dobra pamięć.

Nie chciała zajmować się jednak teraz tą sprawą. Tym, co ją ucieszyło, był wyraz twarzy kuzyna, który zapisywał na kartce wszystkie jej spostrzeżenia. Rzadko się uśmiechał... zwłaszcza z jej powodu, więc każda... nawet najmniejsza chwila była warta uchwycenia jej w swoim umyśle.
- Mam jeszcze coś, co może cię zainteresować. - podał jej inne zapiski. Musiał długo na tym pracować, o czym świadczyły zamazane liczby, które obok miały poprawne wartości. - pracuje nad nowym atakiem... który będzie można wykonać w trzy osoby... i chce żebyś wzięła w tym udział.
- Czemu akurat ja? - spytała zdziwiona.
- Dowiesz się w swoim czasie Errie.
Jeszcze Dave przyszedł z nimi poćwiczyć. Dłużej trwało przywitanie z kapitanem. Do dziewczyny rzucił tylko krótkie

Cześć

Na co ona odpowiedziała mu tym samym. Ćwiczenie nie znanego ruchu, mecz z Czerwoną Żmiją. Zapowiada się na prawdę ciekawie.

Pora zaczynać.

Krzyki fanek kapitana zespołu węża zagłuszały już nawet wiwaty innych zgromadzonych kibiców. Niesamowite, że zwyczajny chłopak mógł wzbudzać takie zainteresowanie. Ereina wiedziała, że wśród tłumów znajdzie się też Tori... Jak mówiła...
- Nie mogę przegapić meczu Leo!
Kibicowała Akademii, ale mimo wszystko... sercem była z Czerwoną Żmiją.
- Będziesz na meczu? - przeczytała poraz drugi jasnowłosa, chcąc upewnić się, że nie zrobiła błędu, po czym wcisnęła

Wyślij.

Ten mecz będzie jednym z ciekawszych w tym sezonie. Zespół, który zyskał dziką kartę, dziś zmierzy się z krajowymi mistrzami. Zawodniczka obawiała się najbardziej kapitana przeciwnika. Dostrzegł ją śród tłumów na swoim meczu, a do tego ta rozmowa tuż po zakończeniu rozgrywki...

Widziałaś juz próbkę moich możliwości... i liczę na to, że w końcu zmierzysz się ze mną osobiście i poczujesz siłę kogoś, kto na prawdę jest prawdziwym napastnikiem.

Te słowa dzisiaj miały się ziścić... Chociaż Ereina nie należała do tych, którzy wierzyli w takie rzeczy. Niektórzy tylko potrafią gadać, a gdy przychodzi co do czego, nie wiedzą, co mają robić.
- Lepiej trzymaj język za zębami Ramzes.
Zanim jeszcze wyszła z szatni, cichy gwizd i wiadomość, którą otrzymała, wywołały uśmiech na jej twarzy.

Za nic nie mógłbym tego przegapić.

Wrzuciła telefon do torby i wyszła. Nie spodziewała się, że tak szybko poczuje ucisk przy łokciu. Uśmiechnięty... Ubrany już w strój piłkarski. Możnaby rzec, że gwiazda dzisiejszego starcia. Promienny uśmiech i szaleństwo w oczach.
- Kogo moje oczy widzą? - zagadnął od razu. - znowu się spotykamy. - pewny siebie jak zawsze. On czegoś chciał - to łatwo się dostrzegało w błyszczących źrenicach. Jej pytanie o to... tylko rozbawiło chłopaka. - Tak pięknie pozbyłaś się nas ostatnim razem, to może dzisiaj zupełnie przypadkiem pomożesz nam wygrać? - Sabotować mecz? Nigdy. Kolejny, który chciał zwyciężać bez żadnego wysiłku. Przez to tak bardzo przypominał Darka. - Nie? Jaka szkoda. Przygotuj się na najgorsze.
- Leo. - za chłopakiem rozległ się stanowczy głos jednego z zawodników z jego drużyny.

Masamune Testra.

Też bardzo dobry pod względem umiejętności i zdecydowanie przeciwieństwo kapitana. Wydawał się niebywale opanowany, ale zdecydowany w tym, co robił. Na jego ton napastnik oddalił się od dziewczyny, mrucząc coś pod nosem, za to on sam skłonił się i przeprosił za zachowanie kolegi.

Szykuj się na najgorsze.

To była groźba... Mimo to Ereina przymknęła na nią oko. Spokojnie stała na swojej pozycji, widząc, że przeciwnik przedziera się między napastnikami, pomocnikami, a potem stara się strzelać. Bez skutecznie... Joe powstrzymywał ich bez najmniejszego trudu, czasem otrzymując pomoc od obrońców.
- Po Akademii Królewskiej nie widać zupełnie zmęczenia! - komentował mężczyzna w okularach. - czyżby ktoś nadepnął wężowi na ogon?!
Bramka... I kolejna. I tak w parę minut były już trzy punkty przewagi. Dzięki informacjom od Ereiny... Jude wiedział, że nie muszą się zbytnio męczyć nad strategią. Jednak spokój i nieuwaga przy zwykłym staniu doprowadziły do prawdziwego wypadku. Leo przeszedł znów bez problemu za obojętnych pomocników, kopiąc z całej siły piłkę. Przeleciałaby nad głową jasnowłosej i z pewnością zostałaby złapana przez Kinga, ale obniżyła swój lot, napierając całą siłą na jedno z kolan dziewczyny.
Ramzes doskonale wiedział, gdzie uderzyć. Kontuzja jest... I zawsze będzie... nawet jeśli jest uśpiona w zdrowym ciele... zawsze może się obudzić, a on właśnie to zrobił, czując większą satysfakcję, gdy widział, że poszkodowana nie może normalnie chodzić.
- Ostrzegałem cię. - rzucił w jej stronę, gdy ta... trzymając dłoń na kolanie, uniosła głowę, ukazując wyraz bólu i zapewne złości. A on tylko odszedł na swoją pozycję.

Pierwsza połowa za nami...

***

Inazuma Eleven I - Tango Lodu /korekta Where stories live. Discover now