63

750 85 19
                                    

Spokojnie. Już wszystko w porządku.

Mówił wtedy jasnowłosy, chcąc uspokoić dziewczynę. Opowiedziała mu o krótkiej rozmowie z trenerem... w tej sytuacji on jeden musiał zachować zimną krew. Jej nogi z każdym kolejnym słowem uginały się coraz bardziej, a Axel nie miał zamiaru jej puścić... mogłaby zrobić sobie krzywdę. Powoli przykucnął i pomógł jej usiąść pod ścianą budynku.

Proponował jej, by poszli razem na boisko i poćwiczyli, jak to wcześniej ustalili, ale ona odpowiedziała mu tylko...
- Nie... Axel... kompletnie nie mam siły. - załamujący się głos dodawał jej słowom poważny wydźwięk. Mimo tego... Blaze nie chciał dać za wygraną, więc złożył jej inną propozycje. Zaproponował trening wraz z jego drużyną... a dzień miała wybrać ona sama. Rozwiał jej wątpliwości... co do reakcji drużyny na jej przybycie. Wiedział, że chłopacy nie będą mieli nic przeciwko. Następnego dnia się nie zjawiła, ale doczekał się jej kolejnego dnia. Dalej jakaś nieobecna... i do tego mówiła, że zagra tylko chwile, ale to coś, co miała w sobie drużyna Kirkwooda, sprawiło, że jeszcze długo pozostała na murawie, pod koniec ćwiczeń czując zmęczenie, które pociągnęło ją na ławkę rezerwowych.

Obserwowała napastników, którzy atakowali bramkę, pomocników, którzy starali się przechwytywać podania i obrońców, dzielnie broniących bramkarza. Oczami wyobraźni każdy z chłopaków stał się jednym z zawodników z Akademii.

- Czemu nie mogą być tacy zawsze? - uśmiechnęła się, zauważając kapitana siadającego obok niej.
- Jak się czujesz?
- Lepiej... dziękuje.
- Zawsze tak wszystko przeżywasz? - brązowooki musiał przyznać, że pierwszy raz spotkał się z osobą, która nie dość, że nie znosiła oszustwa i starała się je zwalczyć, to jeszcze osądzała się za jego występowanie. Ale nie tylko to brała za bardzo do siebie... wyglądało na to, że była ogromnie wrażliwa.
- Wiesz co... chyba tak. - odparła bez chwili namysłu, dając dłonie pod uda. - wydaję mi się, że to wszystko przez wypadek mojego ojca. - wypadek? Blaze do teraz był przekonany, że dziewczyna wiodła dość spokojne życie z rodziną w komplecie. Jednak było zupełnie inaczej... Zrobił bardziej skupioną, czekając na dalszą część historii. - gdy miałam jakoś... sześć lat, mój ojciec wyjechał w sprawach służbowych. Pamiętam, że bardzo tęskniłam, więc postanowiłam do niego zadzwonić. Odebrał... śmiał się i cieszył, słysząc mój głos. Parę chwil później usłyszałam głośny dźwięk podobny do pisku i jakieś uderzenie. Wtedy tata się już nie odezwał... Nie odpowiedział na żadne moje zawołanie.

Pech chciał... by parę chwil przed wypadkiem... w tym samym miejscu wybuchł pożar.
- Jakoś nigdy nie odczuwałam jego braku... Mama zaopiekowała się mną i rodzeństwem najlepiej jak mogła, dzięki czemu nie czułam, by drugi rodzic był mi potrzebny. Ale chyba jest to wytłumaczeniem mojego nerwowego charakteru. - zaśmiała się. Poczuła ulgę w środku. Przestała się martwić tym wszystkim, co działo się do tej pory, chociaż dalej myśli starały się w jakiś sposób znaleźć plany, które postanowił Dark. - dzięki, że jesteś. - powiedziała bez chwili namysłu. Pomoc jej była przyjemna dla Axela... W końcu skoro nazywał się jej przyjacielem, to był to jego obowiązek.
- Ja tobie też dziękuję. - szczerze powiedziawszy... Tak patrząc na całą sytuację, jasnowłosy po namyśle stwierdził, że jego życie mogło potoczyć się zupełnie inaczej, gdyby nie poznał nastolatki. Już dawno mógłby wraz z drużyną zapomnieć o mistrzostwach krajowych, a do tego sam nauczył się wielu rzeczy i zyskał kolejną osobę, którą spokojnie mógł nazwać

Przyjacielem...

Zauważył znów jej skupioną mine, i spojrzenie powoli wędrujące za piłką.
Chciała coś powiedzieć... Zauważył to.
- Dlaczego moja drużyna nie może być taka jak wasza? - spytała, chwilę wahając się, czy powinna wypowiadać te słowa. Były trochę zadziwiające... zwłaszcza, że w jej zespole mogła liczyć na profesjonalizm i siłę. Czego jej brakowało? - dopiero... gdy gram z wami, czuję, że na prawdę rozwijam swoje skrzydła... I na każdym kroku boję od was miłość do footballu. U siebie widzę tylko chęć zwycięstwa i kompletny brak uczuć. Chciałabym... chciałabym móc grać w takim zespole jak wasz. - westchnęła cicho i oparła brodę na dłoniach. Napastnik uśmiechnął się, słysząc jej słowa. Wielu ludzi próbowało znaleźć okazję, by dostać się do Akademii. Każdy z nich liczył tylko na zyskanie siły i sławy, którą mieli, a ją to zupełnie nie interesowało. Z jej słów wynikało, że mogłaby grać w każdym zespole, byleby miał w sobie to wspaniałe poczucie bezpieczeństwa i wspólnej więzi.
- Jeśli chcesz, możesz dołączyć do naszej drużyny.
- Czekaj... Mówisz poważnie? - w jego wypowiedzi słychać było pewność. Na prawdę zaproponował jej coś takiego? Aż trudno w to uwierzyć...
- Tak. Myślę, że reszta nie będzie miała nic przeciwko, a dodatkowo całkiem fajnie będzie mieć cię w drużynie. - uśmiechnął się delikatnie.

Ale wiedz, że na prawde możesz mi ufać... i jeśli trzeba...

Udowodnie ci to...

Te słowa powiedział jej po finałowym meczu i teraz... właśnie w tym momencie to udowodnił. To chyba był dobry znak. Drużyna, w której w końcu poczuje wolność i będzie grać z ludźmi, którzy na prawdę kochają ten sport.
- Dziękuję... Ale... muszę jeszcze zostać w swoim zespole. Nie ważne... czy mnie potrzebują... Czy nie, ale to byłoby nie fair, gdybym tak w połowie mistrzostw zmieniła drużynę. - odgarnęła włosy do tyłu. - ale akceptuje twoja propozycje... i jeśli dalej będzie aktualna, to z chęcią dołączę do waszej drużyny po tegorocznej Strefie Footballu... kapitanie. - oboje zaśmiali się w tym samym momencie, a Axel objął dziewczynę ramieniem. Znowu udowodniła, że zachowuje się jak prawdziwy sportowy zawodnik. Czyli nie długo zyskają nowego zawodnika... i to kogoś, kto ma w sobie tyle pasji... co oni sami.
- Długo macie zamiar tak jeszcze siedzieć? No chodźcie! - krzyknął w końcu z boiska Eren. Też, mimo wcześniejszych niechęci do osoby szarookiej, cieszył się, że w końcu wygląda na osobę cieszącą się życiem. Kapitan spojrzał na koleżankę i przybil sobie z nią piątkę i oboje ruszyli na boisko. Po co marnować czas?

Teraz trzeba cieszyć się piłką, póki jest taka, jaką się ją kocha.

***

Inazuma Eleven I - Tango Lodu /korekta Where stories live. Discover now