9

1.5K 138 20
                                    

Dziewczyna spojrzała niechętnie na małą, zardzewiałą bramkę, która prowadziła na stare boisko. Im dłużej się mu przyglądała, tym bardziej nie mogła zrozumieć powodu, dla którego wybrał akurat to miejsce. Czasami jej bujna wyobraźnia tworzyła różne, najczęściej nieprzyjemne, scenariusze, które powodowały dreszcze na jej ciele. Chciała mieć już za sobą to całe spotkanie, licząc też na to, że szybko pozna zamiary, dla których kapitan z gimnazjum Kirkwooda chciał się z nią spotkać.

- Czemu ja się na to zgodziłam? - zapytała siebie, odsuwając dłoń od zamkniętej bramki. Ganiła się w myślach, że nie przemyślała tego na spokojnie. Przecież cała ta gra skończy się jej upokorzeniem. On o piłce wiedział pewnie wszystko, a ona tylko to, że w tej grze należy kopać piłkę. - To przecież to samo, jakbym ja poprosiła go, by zatańczył ze mną - mruknęła zawiedziona, odgarniając poczochrane przez wiatr włosy, drugą ręką łapiąc za klamkę. Skrzywiła się, gdy po jej naciśnięciu usłyszała nieprzyjemny dźwięk podobny do tego, który wydają paznokcie drapiące o tablicę. Przeszła dalej, rozglądając się wokoło, szukając wzrokiem białej czupryny i nasłuchując głosu gimnazjalisty.

- Nie ma go? - odparła, mrugając parę razy oczami. Dopiero chwilę później do jej uszu dobiegł dźwięk odbijanej piłki. Zawodnik stał trochę dalej i ze skupieniem przypatrywał się swoim ruchom, mówiąc coś pod nosem. - To chyba... - zaczęła. - Naprawdę sprawia mu przyjemność - po raz kolejny poprawiła torbę, biorąc głęboki wdech, by zamaskować wyraz zdziwienia. Powtórzyła w głowie parę razy, że następnym razem wszystko dokładnie sobie przemyśli, a potem ruszyła do chłopaka. - Cześć - rzuciła, odstawiając torbę na bok i zauważając, że zawodnik podbił piłkę trochę wyżej, potem łapiąc ją w dwie ręce.

- Cześć - skwitował. - Miło, że przyszłaś - dodał, upuszczając trzymany przez siebie przedmiot. Jeszcze chwilę temu wątpił, że dziewczyna się zjawi. W końcu mówiła, że piłka nożna zupełnie ją nie interesuje. Jednak mile go zaskoczyła.

Football był sportem, który potrafił rozstrzygać spory między grającymi ze sobą ludźmi i pomagał im w porozumieniu się. Axel jednak chciał w czasie tej rozgrywki trochę lepiej poznać zamiary uczennicy Akademii, licząc, że jego pytanie nie pozostanie bez odpowiedzi. Miał też nadzieję, że informacje o jego ataku były bezpieczne. Jeśli byłoby inaczej, Eren z pewnością by mu tego nie wybaczył i próbowałby w jakiś sposób pozbyć się Ereiny. Blaze nie był człowiekiem mściwym i uważał, że skoro już popełnił błąd, to musi ponieść jego konsekwencje, jakiekolwiek by one nie były. Zniszczenie nie jest sposobem na rozwiązywanie problemów.
Westchnął cicho, w głowie opanowując już chwilowy mętlik, by po sekundzie, zupełnie spokojnie, posłać piłkę z zawrotną prędkością w stronę dziewczyny.

Ta, początkowo nie rozumiejąc zamiarów chłopaka, wykonała flik flaka w nadziei, że uchroni się przed miażdżącym atakiem Blaze'a. Piłka uderzyła o prawą nogę nastolatki, sprawiając, że zawodniczka straciła równowagę przy lądowaniu, a sam przedmiot, jakby uwolniony spod złego zaklęcia, opadł na ziemie, odbijając się od niej parę razy. Spojrzała za siebie, widząc, jak przedmiot się zatrzymuje. Ona sama syknęła coś pod nosem, zwracając teraz wzrok na chłopaka.
Wiedział, że tego nie przyjmie, więc na pewno chciał jej tym strzałem zrobić krzywdę. To jedyne sensowne wytłumaczenie.
- Grasz nie czysto - mruknęła, marszcząc brwi. - Ale mimo to będę walczyć - zacisnęła dłonie w piąstki, szybki krokiem idąc po piłkę. Gdy już miała ją w rękach, upuściła ją, jak wcześniej zrobił to napastnik i starając się włożyć w strzał wszystkie siły, kopnęła piłkę, która bez trudu została przyjęta przez przeciwnika. Kiwnął głową, unosząc wzrok.
- Twoje zagrania są trochę nie precyzyjne - zaczął, podciągając piłkę stopą.
- A na co liczyłeś? - usłyszał poirytowany głos Errie. - Że osoba, która nigdy nie grała, będzie miała takie umiejętności jak ty? - jej twarz stała się lekko czerwona, a z oczu biła złość. - Ten wcześniejszy atak. Zrobiłeś to po to, by mi się coś stało! - nie powstrzymała emocji i skierowała zaciśniętą pięść w stronę twarzy nastolatka. On jednak w ostatniej chwili złapał jej rękę, uśmiechając się.
- Wierzyłem, że przyjmiesz ten atak.

- Co? - spytała zdezorientowana, otrząsając się szybko. Poczuła, że jej mięśnie przestają być aż tak napięte. Blaze też musiał to poczuć, bo od razu puścił jej rękę.
- Porozmawiajmy na spokojnie - jego brew uniosła się do góry, a brązowe oczy przyglądały się gimnazjalistce, oczekując odpowiedzi.
- Zgoda - westchnęła, czując się trochę głupio, że zareagowała aż tak nerwowo.
Zaczęli spokojnie podawać między sobą piłkę w ciszy, dopóki Ereina nie postanowiła się odezwać.
- Po co chciałeś zagrać? - zatrzymała piłkę nogą. - Tylko nie zaczynaj z Lodowym Tornadem. Nie pokazałam go nikomu i twoje naciskanie nie zmieni mojej odpowiedzi.
- Nie po to cię tu ściągnąłem.
- To po co?
- Mówisz, że piłka nic dla ciebie nie znaczy, więc czemu grasz? - odwróciła głowę w bok, nie chcąc odpowiadać na to pytanie. Przecież odpowiedź była głupia. Chwilę później poczuła, że piłka zniknęła spod jej stopy. Utraciła na chwilę równowagę, a dłoń, która spoczęła na jej ramieniu, uchroniła ją przed upadkiem. - Jeśli mi odpowiesz, ja pomogę ci z twoim pytaniem.
Westchnęła cicho.

- Kapitan Królewskich to mój kuzyn. Kiedyś przypadkiem udało mi się jakieś tam zagranie i od tej pory nie daje mi spokoju - widziała, że chłopak pokiwał parę razy głową, ukrywając, że zdziwiło go to, co powiedziała Errie. Przecież nikt nikogo nie może zmusić do robienia tego, czego nie chce. - Football to dziwny sport i szczerze od ostatniego razu mam mętlik w głowie.
- To znaczy?
- Twój atak sprawił, że coś we mnie drgnęło, a Lodowe Tornado mi tylko o tym przypomina i gdy o tym myślę, czuje się, jakbym chciała grać. To dziwne.
Teraz jeszcze bardziej zadziwiła kapitana drużyny Kirkwooda, który nie spodziewał się, że Ogniste Tornado zadziała na nią w taki sposób.
- Odpowiedziałaś na moje pytanie - zaczął. - Teraz ja postaram się odpowiedzieć na twoje.
Skinęła głową, otwierając usta, by wypowiedzieć te parę słów, jednak przerwał jej sygnał dźwiękowy z czerwonego samochodu, który zatrzymał się obok boiska.

***

Inazuma Eleven I - Tango Lodu /korekta Where stories live. Discover now