24

1K 112 9
                                    

Czerwona taksówka zatrzymała się na chwilę, oczekując na zmianę światła na zielone. Starszy mężczyzna spojrzał w lusterko, zauważając zamyśloną dziewczynę, która przez okno spoglądała na ciągnący się za nim rząd budynków. Znał blondwłosą dość dobrze... często podwoził ją przed gmach budynku, w którym mieściło się studio taneczne, a czasem zdażały się też inne okazje do podwózki. Zwykle rozmawiali ze sobą, zajmując sobie w jakiś ciekawy sposób czas, jednak dzisiaj widocznie szarooka nie miała ochoty na rozmowę. Samochód znów ruszył, sprawiając, że obrazy pokazujące się za szybą zaczęły przypominać film. Mężczyzna potrzebował zaledwie chwili, by znów się zatrzymać i odetchnąć z ulgą.
- Już jesteśmy... - oświadczył jasnowłosej ze swoim francuskim akcentem. - należy się dwieście siedemdziesiąt sześć jenów. - Errie włożyła dłoń do kieszeni od różowej torby, podając starcowi należytą zapłatę.
- Dziękuję André. - wyskoczyła z auta, przyglądając się znanemu sobie budynkowi. Nie ważne, który raz prze nim stała... za każdym razem robił ogromne wrażenie, a sama Ereina czuła się dumna, że może rozwijać swoją pasję w takim miejscu.

Weszła do środka, kierując się długimi schodami do góry. Mocno trzymała się poręczy, gdyż schody były dość strome, a do tego ich kształt wcale nie ułatwiał wchodzenia. To chyba była jedyna rzecz w tym miejscu, która pozostała tu w celu upamiętnienia starych czasów. Z każdym kolejnym krokiem skrzypiały coraz głośniej, sprawiając, że dłoń tancerki mocniej trzymała się poręczy. Juz po wejściu na górę można było zauważyć radosnych tancerzy, którzy popisali się w najlepsze, śmiali i dokazywali, a zauważywszy ją niektórzy uśmiechneli się, inni pomachali, a różowowłosa dziewczyna od razu rzuciła na blondynkę, witając ją z radością. 

Victoria i Errie znały się nie tylko z zajęć tanecznych, na które razem uczęszczały... otóż Vanguard była kapitanem piłkarskiej drużyny SP Fixers, na których mecze zawsze zapraszała szarooką, wierząc, że przyniesie ona szczęście młodej zawodniczce.
- Ereina! - powiedziała entuzjastycznie, ściskając przyjaciółkę z całej siły. - słyszałam, że dostałaś się do Królewskich! Tak się ciesze! - usłyszawszy głośne słowa różowowłosej, do dziewczyn podszedł niebieskowłosy chłopak conajmniej o głowę wyższy od Victorii. Spojrzał na znaną mu blondwłosą i bez wcześniejszego ukazania powodu zaśmiał się.
- Mówicie o tych Królewskich? Errie przecież ty nienawidzisz piłki i grasz dość słabo. Miałaś jakiś specjalny trening, który sprawił, że nagle polubiłaś ten sport?

Cały Matthew... jak zwykle musiał wiedzieć wszystko o tym, co dzieje się wokół niego. Jasnowłosa uśmiechnęła się tylko, przypominając sobie godziny spędzone dnia poprzedniego z kapitanem Kirkwooda na wyczerpujących ćwiczeniach.
- Nie wiem, o czym mówisz. - zaprzeczyła, śmiejąc się pod nosem z reakcji tancerza. - dziewczyny są zmienne... zwłaszcza takie niezdecydowane jak ja.

~

Białowłosy przebrał się w czerwony strój, wyciągając po chwili z kieszeni torby opaske, którą nałożył na przedramie lewej ręki. Usłyszał, jak zamek wyskakuje z zatrzasku, a po nim dało sobie znać ciche skrzypienie otwieranych drzwi. Do środka wszedł brunet z widocznym grymasem na twarzy. Wszedł do środka, kładąc torbę pod ławką i zabierając się za ściąganie kolorowej bluzy.
- Spotkałeś się z nią? - spytał głosem pełnym goryczy, nie patrząc wcale na kolegę.

A więc dlatego był taki markotny...

- Być może. - Blaze nie chciał, by podczas ich treningu myśli krążyły wokół przeciwniczki z Akademii. Teraz byli tylko oni, ich boisko i ćwiczenia, które miały pomóc im w staniu się silniejszymi. Brązowooki wiedział jednak, iż obrońca lubił ciągnąć jeden temat bardzo długo, do czasu, aż nie skończy się on tak, jakby tego sobie zażyczył. Kapitan nie musiał słyszeć jego słów, by wyczytać z jego twarzy, co chodziło mu po głowie. Jego wzrok pragnął przypomnieć napastnikowi, że zawodniczka wciąż ma pewnego asa w rękawie.

Lodowe Tornado

I nigdy nie wiadomo, kiedy użyje tego ataku, ani w jakim celu. Szkoda, że Axel nie myślał tak, jak on... on jak zwykle wiedział swoje.
- Lubisz ją. - Stwierdził Middleton, marszcząc przy tym brwi. Białowłosy zignorował jednak jego słowa, dając mu do ręki kartki z rozpisanym umiejscowieniem zawodników. Ciemnowłosy z łatwością zauważył zmiany wprowadzone przez kapitana, czując, że ma jakiś nowy plan na najbliższe mecze.

Postanowił na chwile przystopować, a o resztę dopytać po ćwiczeniach... akurat zebrała się reszta drużyny, gotowa do pracy... albowiem podczas treningu miała czekać na nich pewna wiadomość. Ogłoszono już, z kim walczyć będą poszczególne zespoły. Kirkwood trafił do grupy A, a w pierwszym meczu będą walczyć z drużyną Czerwona Żmija.
- Ciekawa nazwa. - zauważył Ricki, któremu jeden z trojaków wyrwał listę z rozpiską rozgrywek.
- A gdzie jest Akademia? - Thomas zaczął uważnie przeglądać wszystkie zapiski, w końcu natrafiając na znany całemu Kirkwood'owi zespół. Królewcy w grupie B... chyba wiecie, co to oznacza?

Jedyna możliwość, aby zrewanżować się za poprzedni mecz, to dojście do krajowego finału. Przed chłopakami stoi spore zadanie wymagające od nich dużej siły i dyscypliny...
Życzmy im szczęścia. Kto wie... może w tym roku zobaczymy coś, co nie tylko nas zaskoczy, ale także zauroczy.

Czy domyślacie się, o co chodzi?

***

Inazuma Eleven I - Tango Lodu /korekta Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz