35

860 91 27
                                    

Ta decyzja raczej nie będzie zadowalająca dla sporej części... ale będą musieli się z tym pogodzić. Ereina miała nadzieję, że Jude i drużyna to zaakceptują, a inni - mama i reszta znajomych przyjmie to do wiadomości i jakoś ją wesprze.
Ach przepraszam... zapomniałam, że jeszcze wy nie znacie jej decyzji... mam nadzieje, że zaakceptujecie to, że Errie postanowiła dalej grać w piłkę i zrezygnować z tańca... już parę dni temu rozmawiała z mamą, co i jak powinna zrobić - jak przekazać reszcie zespołu wiadomość, że odchodzi po tylu latach... ale dalej nie miała ani odwagi ani chęci, by to zrobić.

Dziewczyna zrobiła krok w bok, jednak nie udało jej się przyjąć piłki.
- Musisz się skupić i nie dać wyprowadzić się z równowagi... nawet gdy robisz zupełnie co innego. - Blaze podbiegł do piłki i lekko podał ją do szarookiej.
- To wcale nie jest takie proste... zwłaszcza wtedy, kiedy mam chęć grać na sto procent... a musze się oszczędzać. - wykonała proste podanie do kolegi, który zatrzymał się i zmarszczył lekko brwi.
- Wiesz dobrze, że jeszcze musisz się oszczędzać. - znów posłał piłkę do jasnowłosej, widząc, że pociąga ją do siebie, szybko kładąc palce na ziemi mi podbić ją do góry. Poleciała trochę do przodu, ale mimo to złapała ją i obróciła w dłoniach.
- Mówiłeś, że masz jakąś kombinację, która chciałbyś przećwiczyć...
- Zgadza się... ale najpierw twoje kolano musi być w pełni sprawne. - Znowu to samo... za każdym razem jak ktoś o tym wspominał... Senter przypominała sobie swoje trzy o dziwo celne strzały. Było wspaniale... do czasu... aż nie padła na ziemie przez ogromny ból. Królewski Pingwin przepadł na zawsze, a wraz z nim jedna jedyna technika, którą zawodniczka mogła w pełni uznać za swoje dzieło. Przez to miała teraz tracić czas, który mogła poświęcić na stworzenie czegoś nowego? - przecież wiesz, że jeśli coś się stanie, to zostaniesz uziemiona na o wiele dłużej.
- Ale chcę spróbować...
- Twoja determinacja czasami mnie zaskakuje... i raczej nie odpuścisz dopóki się nie zgodzę.

Poprawił pomarańczową bluzę i otrzepał ją z kurzu. Zgodził się... ale tylko pod warunkiem, że będzie uważać. Dziwny spokój dawał mu fakt, że dziewczyna robiła już bardziej niebezpieczne rzeczy, więc przy upadkach nie powinno być problemu.

Na czym polegała cała kombinacja? Użycie Ognistego i Lodowego Tornada i stworzenie z nich jednej, wielkiej trąby powietrznej. Fakt, że raczej nigdy tego nie wykorzystają, ale czasem lepiej mieć taki atak w zanadrzu.
- To próbujemy, tak?
- Jesteś pewna? - ona pokiwała tylko głową, a on ustawił się kawałek od niej. - Na trzy.

Kapitan Kirkwooda wyrzucił piłkę w górę i oboje prawie tym samym czasie wzbili się w powietrze. Axela objęły ogniste płomienie, zaś Errie okrążyły smugi śniegu. Problem pojawił się przy końcu, gdy oba żywioły miały się ze sobą połączyć. Ogień jakby pożarł zimny lód, a oboje spadli z hukiem na ziemie - Blaze na plecy, a Senter na przed ramiona, z których potem przewróciła się na plecy. Słychać było, że napatnik szybko podniósł się na kolana, jedną dłonią przecierając usta.
- Żyjesz? - zapytał dziewczynę, która jeszcze leżała.
- Tak. - ona nie uderzyła tak mocno. Miała doświadczenie w upadaniu. W końcu tyle razy zdarzało jej się to na treningach tanecznych... zwłaszcza wtedy, gdy jeszcze uczyła się robić salta. Martwiła się bardziej o Axela, który na chwile położył dłoń na plecach. - Boli?
- Tak trochę. - podniósł się jednak, jak gdyby nic sie nie stało. Zabrał piłkę i pomógł jasnowłosej wstać. Chciał znów spróbować... gdy już raz próbowali, nie mogli tak po prostu się wycofać... chociaż będzie kosztować ich to dużo, a zwłaszcza zawodniczke Akademii... jeśli źle wyląduje lub coś pójdzie nie tak, jak powinno.

A niepowodzeń było coraz więcej przy kolejnych próbach. Za każdym razem kończyły się gwałtownym upadkiem na ziemie. Nie tylko chłopak odczuwał teraz ból... także nastolatka musiała przyznać, że czuła kłucie w okolicy kręgosłupa, a i kolano nie pozostało bez szwanku, przy odruchowym i gwałtownym przewracaniu się po upadku. Miała jednak w sobie cały czas chęć, by mimo wszystko skończyć to dopiero wtedy, gdy hissatsu wyjdzie poprawnie.

- Axel? - zerknęła na kolegę, który znów leżał na ziemi. Mimo iż upadł teraz łagodniej niż za pierwszym razem, to i tak miał sporo siniaków na nogach i rękach, twarz wyrażała spore zmęczenie, a plecy pewnie bolały go niemiłosiernie. - Zróbmy przerwę... jesteś wyczerpany.
- A ty to niby nie? - odparł od razu ze spokojem.
- Ja mam jeszcze sporo siły.
- To tak jak ja. - znów wstał... jakby wcale nie odczuł, że ma coraz mniej energii. Chciał próbować dalej... bo rzecz w końcu musiało się udać... i miał rację. Przy kolejnej próbie oboje bardzo dobrze się zsynchronizowali, dzięki czemu atak wyszedł... nareszcie. Aż trudno było uwierzyć w to, co widzieli. Oba żywioły połączyły się, tworząc ze sobą spójną całość. Ogień opatulił piłkę, która lecąc zostawiła za sobą lodową ścieżkę.
- Niesamowita fuzja...
- Fuzja. - powtórzył brązowooki, po czym dodał. - Fuzja Żywiołów... tak będzie się nazywać ten atak. - objął koleżankę ramieniem, czując teraz zmęczenie ich obojga. Czy było warto? Na pewno. Ten całodniowy trening dał im dużo... a Axelowi z pewnością przyda się jeszcze w przyszłości ta wytrzymałość... kiedy będzie pracować nad jescze trudniejszym zagraniem.
- Już trochę późno... - powiedziała szeptem Ereina. - Jestem strasznie zmęczona... - I nie tylko ona...

Ruszyli wolnym krokiem w swoje strony, a Errie miała jeszcze nadzieje, że mama nie wyciągnie konsekwencji z jej dzisiejszego treningu.

***

Inazuma Eleven I - Tango Lodu /korekta Où les histoires vivent. Découvrez maintenant