53

739 87 27
                                    

O tej porze była idealna pogoda na zabawę. Zastawili boisko stołami pełnymi przekąsek i napojów. Ci to potrafią się bawić. Przez większość czasu wspominali każdy z meczy i najlepsze zdarzenia, które z nich zapamiętali. Nie omieszkali także wyrazić swoich żali i niezadowolenia na temat zachowania niektórych zawodników z przeciwnych drużyn. W tym drugim temacie przodowali bracia Murdock... Na pierwszy rzut oka wydawali się tylko zapatrzonymi w siebie narcyzami i egoistami, ale ludzie przebywający z nimi o wiele dłużej wiedzieli, że gdzieś tam w środku byli lojalnymi przyjaciółmi.
- Ten etap poszedł nam gładko i bez większych problemów. Oby eliminacje krajowe też były dla nas pomyślne.
Każdy mógł zgodzić się z tymi słowami. Byli debiutującą drużyną, ale już pokazali przeciwnikom, że z nimi wcale nie jest tak łatwo wygrać. Teraz w końcu dowiedzą się, z kim będą musieli się zmierzyć w nadchodzących rozgrywkach, by na końcu dotrzeć do finałów i meczu z Akademią Królewską, która z pewnością nie da sobie tak łatwo odebrać mistrzostwa. Chociaż kapitan często mówił kolegom, że powinni trzymać emocje na wodzy, oni i tak preferowali cieszenie się chwilą i liczne przechwalanie się.

Errie co jakiś czas obserwowała ich z ławki, schowanej kawałek dalej od boiska za drzewami. Imprezy nie były dla niej... Ale dziś czuła do nich wyjątkową niechęć. Ci dwaj... na pewno mówili o Axelu... i raczej nie mieli podstaw, żeby kłamać...

Aż dziwne, że zadawał się z nią tylko po to, by mieć pewność, że nasze sekrety nie zostaną wyjawione.

- Czyli... Kłamał... przez ten cały czas? - to by wiele wyjaśniało. To, że miała nie pokazywać Lodowego Tornado... Jego wizyty w Akademii i na niektórych meczach. - Czemu muszę być taka ufna?.. - to była jej słaba strona. Bardzo szybko potrafiła zaufać nawet nieznajomym... przez co łatwo można było ją oszukać, a ludzie najczęściej to wykorzystywali. Odczuła, że do jej oczu zbierają się drobne, szkliste łzy, a do tego ktoś wyraźnie szedł w jej stronę. Wyciągnęła z kieszeni malutkie pudełeczko, odkładając je pospiesznie na bok. Ostrożnie pociągnęła skórę, znajdującą się przy dolnej części oka i ściągnęła zieloną soczewkę. To samo zrobiła z drugim okiem. Szybko schowała je do pudełka, które przez pośpiech upuściła na ziemię. Zanim sama zdążyła się ruszyć, by je podnieść, ktoś zrobił to za nią. Chłopak usiadł przy niej i oddał jej zgubę.
- Siedzisz tak sama... Powinnaś świętować z nami... Dwa razy przyczyniłaś się do naszej wygranej.
- Nie bardzo lubie takich zabaw. - mimo wszystko, odwróciła się i delikatnie uśmiechnęła. Udało jej się dostrzec, że chłopak wpatrywał się w jej oczy z uwagą. - cały czas się na nie patrzysz.
- Masz na nich coś teraz?
- Nie... Po prostu mam taki dziwny kolor tęczowek.
- Tamte dwa kolory... Pewnie mają cię wyróżniać wśród innych zawodników. - w końcu chcąc... nie chcąc... była Królewską i każdy z nich był rozpoznawalny na swój sposób.
- Masz trochę racji... Ale noszę je głównie dlatego, że mam bardzo słaby wzrok. - od razu zaśmiała się, gdy chłopak pokazał jej palce i spytał ile z nich widzi. Złapała wtedy za jego dłoń i opuściła ją na dół.

Chwilę później znów zamilkła i odwróciła głowę w bok.
- Dziękuję. - usłyszała od chłopaka. Pokiwała głową parę razy... Nie chciała już patrzeć w jego stronę, wciąż mając sekwencje pomocnika w głowie. - stało się coś? - łatwo zauważał takie rzeczy. Był osobą skrytą, ale interesował się innymi ludźmi... Lubił pomagać... jak jego matka. - przecież widzę. - wstał i stanął przed jasnowłosą, kładąc dłonie na jej ramionach. Przecież wcześniej wszystko było dobrze... Co mogło się stać przez tą chwilę?
- Ja... - zaczęła dość niepewnie... Czuła, że musi mu powiedzieć, że wie... A po tym... powinna po prostu wrócić do siebie. - trudno mi o tym mówić. - ostrożnie zdjęła jego ręce ze swoich barków. - Axel... Bądź ze mną szczery... Te wszystkie spotkania, treningi i te słowa, że możemy na siebie liczyć... to wszystko nie jest prawdą, tak?
- Czemu tak mówisz?
- Słyszałam, co mówili twoi koledzy. Chcesz tylko mieć pewność, że wasze sekrety pozostaną tajne... Nie martw się. Nikomu nie powiem, a do tego masz mnie z głowy. - podniosła się i szybko go minęła. Było jej przykro... Bo na prawdę go polubiła. Wydawał się kimś godnym zaufania i kimś, kto mógłby dorównać Davidowi... ale przeceniła go. Już dawno wyszłaby z boiska, gdyby nie dziwne dzwięki, które wydawał z siebie kontuzjowany obrońca. Chłopak widocznie chciał ją zatrzymać, a niestety nie mógł biec... Pozostało mu tylko wspieranie się o kulach, a tempo, które sobie narzucił sprawiało mu ból. Zatrzymał się jednak w końcu i wyciągnął dłoń do przodu, opierając się na ramieniu zawodniczki. Dyszał głośno i mruczał coś pod nosem... Zapewne na swoją nogę. Jednak chwilę później wyprostował się i zerknął na Blaze'a stojącego kawałek za dziewczyną.

- Wybaczcie, ale podsłuchałem wasza rozmowę i musimy sobie coś wyjaśnić.

Impulsywność...

To druga wada Ereiny... Nawet nie dała chłopakowi się wytłumaczyć. Dopiero po przybyciu Erena wszystko stało się jasne... Gdyby tylko chwilę dłużej posłuchała jego rozmowy z kolegą, widziałaby, co było dalej.

On nigdy czegoś takiego nie zrobił.

Brazowooki na prawdę był uczciwym człowiekiem. Gdyby chciał utrzymać tylko znajomość tylko po to, by utrzymać swoje tajemnicy, to nigdy by jej nie zawierał. Na początku to było nic... Ale potem, widząc jej zaangażowanie i jakaś dziwną iskierkę wyjątkowości, zaufał jej. Wpierw nie tak mocno... jak ona jemu, ale dzisiaj udowodniła, że można jej ufać. I ona jemu też mogła, bo musiał to powiedzieć... byli już przyjaciółmi.
- Zostawisz nas? - znów usiedli na ławce, a Eren oddalił się.
- Przepraszam... Axel...
- Od kiedy cię poznałem, wiedziałem, że jest szybka w podejmowaniu decyzji... - położył powoli rękę w miejscu, gdzie miał serce i zacisnął palce na materiale białej koszulki. - ale wiedz, że na prawde możesz mi ufać... i jeśli trzeba...
- Nie musisz nic robić Axel... Wierzę ci. - uśmiechnęła się. - i wiem, że ty mi też... Ale... i tak znajdę sposób, by ci to udowodnić... nawet jeśli będę musiała to robić wiele razy. - jej oczy zaświeciły się, a wraz z przyjściem mocniejszego powiewu wiatru poczuła obejmującą ja rękę.
- Już to zrobiłaś. - odparł, a potem odczuł czuły uścisk że strony dziewczyny. Nie odtrąci jej... To będzie takie... przypieczętowanie ich przyjaźni, która się właśnie zaczęła... i oby trwała jak najdłużej.

***

Inazuma Eleven I - Tango Lodu /korekta Where stories live. Discover now