65

776 88 19
                                    

Chłopak usiadł obok dziewczyny i podał jej kubek z ciepłą czekoladą. Dzisiejszy dzień był równie chłodny, więc bez problemu mógł spełnić swoją małą obietnice, przy okazji mogąc porozmawiać z koleżanką.
- Nie odbierzesz? - spytał, kolejny raz słysząc, jak dzwoni telefon Ereiny. Ona otwarła go tak, jak kilka razy wcześniej i znów wcisnęła czerwony przycisk na samej górze klawiatury.
- To tylko David.
- To ten napastnik z twojej drużyny, prawda? - zerknął w jej stronę, widząc, że bierze kolejny łyk gorącego napoju i przy okazji kiwa ostrożnie głową.
- Pewnie chce się ze mną spotkać. - odparła dość obojętnie, a mimo to... na jej twarzy ukazał się drobny wyraz smutku.
- Widocznie mu zależy.
- Może i zależy... Jest moim najlepszym przyjacielem... ale pewnie znów zacząłby mówić, że gadam głupoty, a ja po prostu nie chce sobie psuć nastroju. - Axel trochę rozumiał, co musiała w tej chwili czuć. Z jednej strony opiekuńczy, bo pomagał, gdy miała problemy, z drugiej... nie wierzący w słowa, które były prawdą.

Prawdziwy przyjaciel.

Zboczyli jednak z tego tematu, rozmawiając trochę o piłce, zahaczając też w rozmowie o swoich rodziców i ich lekarskie zainteresowania. Tutaj na prawdę było wiele zabawnych rzeczy... zaczynając od żartów, które rzucali, które oczywiście dotyczyły medycyny, a kończąc na rzeczach, które musiały w jakiś sposób pokazać, że osoba, do której należą, jest lekarzem. Doszli nawet do tego... Że skoro ich rodzice byli przyjaciółmi, to w końcu musiało paść także i na nich. Chociaż powiedzmy szczerze... zapowiadało się zupełnie inaczej.
- Wybacz, ale muszę się zbierać. - powiedział, zerkając teraz na swój telefon. - mam jeszcze prezent do kupienia.
- Prezent? - uniosła delikatnie brew do góry. Ciekawe... dla kogo...
- Julia ma urodziny.
- Na prawdę? Nic nie mówiłeś. - szybko sprzątnęła pusty kubek i stanęła obok białowłosego. - mogę iść z tobą? Przy okazji sama jej coś kupię. - Julia była na prawdę uroczym dzieckiem. Spokojna, miła, pomocna... Z charakteru na prawdę była bardzo podobna do starszego od niej o parę lat brata. Jeszcze ich oczy były bardzo podobne, a kolor włosów różnił się już zupełnie. Najpiękniejsze w tym wszystkim było chyba to, jak rozwijały się ich relacje. Gdy widziało się te dwójkę, nie dało się dostrzec wzajemnej niechęci... tylko prawdziwą miłość brata i siostry i... ich wzajemną troskę...

Errie nigdy by nie pomyślała, że znajdzie chłopaka, który tyle czasu poświęci na chodzenie po sklepach, by znaleźć idealny prezent. Mogła rzec, że podobała jej się ta cecha u białowłosego. Chociaż sama nie lubiła spędzać długich godzin w sklepach, dzisiejsza wędrówka wydała jej się bardzo ciekawa. Między poradami dziewczyny... znalazły się momenty na rozmowie o ich rodzeństwie. O ile Ereina wiedziała bardzo dużo na temat Julii, o tyle Blaze nie wiedział praktycznie nic...

Ale jakoś to nadrobi.

- Czyli wygląda na to, że twój brat jest w wieku mojej siostry. - zagadnął. Kto wie... Może chodzili razem do jednej klasy... albo kiedyś spotkali się na placu zabaw... - Hej... Co jest? - odwrócił się do tyłu, zauważając, że jego towarzyszka stała kawałek za nim i czemuś się przyglądała... A może nawet i komuś. Nawet z bliska trudno mu było dostrzec, co tak przykuło jej uwagę.
- Zaraz przyjdę. - uśmiechnęła się i powędrowała do jednego ze sklepów. Axel za to spędził dłuższą chwilę w sklepie z zabawkami, gdzie w końcu znalazł idealny prezent dla Julii. Duży, różowy... pluszowy miś z niebieskim ubrankiem w żółte paski. Pamiętał, że brunetka wspominała o tym, że chciałaby mieć takiego przyjaciela w swoim pokoju.

Z pewnością się ucieszy.

Mocno objął pluszaka, akurat zauważając Ereine, która zaśmiała się, widząc go z zabawką.
- W takim razie... możemy już chyba iść. - zagadnęła do kolegi. Zanim zdążył spytać, gdzie i po co była, ona pokazała mu małe, różowe pudełko w żyrafy i przystawiła palec do ust. - mały drobiazg. Potem zobaczysz, co to takiego.
Nastolatka uważała, że to urocze że strony chłopaka, że postanowił kupić siostrze takiego dużego misia. Sama nigdy nie wpadłaby na to, by komuś ze swojego rodzeństwa sprawić taki prezent... może dlatego... iż oboje mieli już za dużo zabawek, które często nie znajdowały się tam gdzie powinny...

Mieli szczęście, że trochę się uciepliło i że zimny wiatr przestał w końcu uderzać w ich twarze.
- Julia na pewno się ucieszy. - posłała delikatny uśmiech do przyjaciela. Co jakiś czas mijali matki z dziećmi, które wskazywały na misia, którego niósł Axel. Pewnie każde z nich chciało takiego dostać.
- Zostaniesz? - brązowooki przystanął przy bramie, jedną ręką wciskając dwa numery na domofonie.
- Jasne. - momentalnie usłyszała dwa gwizdy, które kazały jej wyciągnąć telefon z kieszeni.

Ten to wiedział, kiedy ma napisać...

- Wybacz... Nie mogę. - odparła po chwili. Złapała za wolną rękę chłopaka i położyła na niej małe pudełko. - Powiedz Julii, że życzę jej wszystkiego najlepszego. Przepraszam. - uśmiechnęła się, od razu odchodząc z pośpiechem. Wtedy jej uśmiech zbledł i zastąpił ją kaprys. Dzisiaj nie miało być treningu... A on tak po prostu każe jej przyjść. Miała nadzieję, że będzie miał dobre wytłumaczenie. A chciała chwilę czasu spędzić z małą brunetką i zobaczyć, jak zareaguje na prezent od niej...

Wybrała srebrny naszyjnik ze słonikiem w tym samym kolorze, a jego oko i nogi przyzdabiały różowe cekiny. Szkoda, że wszystko musiała zepsuć jedna wiadomość.

Ereina... Przyjdź do Akademii. Teraz.

Coś się stało? Może... Ten tekst nie był jakoś bardzo rozkazujący, ale był jeden element, który nadawał mu taki ton... i dla przeciętnej osoby raczej nic by nie znaczył.
- Jude mówi do mnie po pełnym imieniu tylko wtedy, gdy jest na mnie zły.

Tylko... o co mógł się złościć?

***

Inazuma Eleven I - Tango Lodu /korekta Where stories live. Discover now