49

710 87 7
                                    

- Musisz wziąć się w garść.
- Jude daj mi w końcu spokój! - Sharp nie poznawał swojej kuzynki. Z każdym dniem bardziej markotna i podenerwowana. Zawsze taka była... Ale nie aż tak. Brunet zdążył już nawet wypytać o wszystko swojego przyjaciela... jednak i on nie wiedział, co jej się stało.
- Jutro jest mecz... - finał strefy. Wielki dzień... który dawał Ereinie myśl, że nie powinna tam być... Będzie jeszcze gorzej?
- Ty tylko o jednym... - odsunęła się od stołu i odwróciła w jego stronę. Widział, że mocno zaciskała pięści, a po jej oczach i ustach wnioskował, że była jeszcze bardziej zdenerwowana. - dla mnie piłka straciła sens!..

Czy ona właśnie to powiedziała?

Ona sama była tym bardziej zdziwiona niż Jude... Czy to z przypływu złości tak rzuciła? Czy jednak była to jakaś skrywana w głębi prawda?
- Wyjdź proszę. - wyszedł, bo co innego miał zrobić. Ona włączyła dwa filmy na komputerze i dokładnie je obejrzała. Każda z rozgrywek kończyła się bardzo dobrym wynikiem... Dwa zero... i cztery dwa. Kirkwood na prawdę zaskakiwali. - co wy takiego macie, czego ja nie mam? Czemu wy możecie spokojnie grać i cieszyć się tym sportem, a ja nie?! - przycisnęła palce do blatu, jednak zaprzestała, gdy poczuła, jak łamie się jej jeden paznokieć. Normalnie by się tym przejęła. Teraz jednak było jej to obojętne.

Miała żal do Axela... Zasadził w niej coś, co wywoływało ból, a sam korzystał z tego w całości. Jeszcze jutro ten cały mecz...

Gorszego momentu nie mogli wybrać.

Długo myślała nad pojawieniem się na rozgrywce Kirkwood i uczniów z Liceum Plastycznego - mecz zaczynał się pół godziny później niż ich rozgrywka. Z jednej strony chciała patrzeć na ich grę... z drugiej jednak nie miała zamiaru nawet patrzeć na Axela. Obwiniała go za wszystko... A może powinna była zacząć wpierw od siebie? Że wciągnęła się w to wszystko... Że wcześniej tego nie skończyła i że wcześniej nie powiedziała stanowczo

Nie.

Jeszcze pomyśli, co zrobi...
Ułożyła się na łóżku i przytuliła poduszkę w kształcie gwiazdy.
Stary prezent urodzinowy od Matta... No właśnie...

Jeszcze on...

Brakowało jej go... Zawsze zagrzewał ją do dalszej pracy, a teraz musiał się obrazić w takim momencie.
Ereina miała wrażenie, że nie długo wszyscy przyjaciele się od niej odwrócą, a ona zostanie zupełnie sama ze swoimi problemami, które powoli zaczęły ją przerastać.
Nie chcąc o tym dalej myśleć, zamknęła oczy.

Oby obudziła się dopiero następnego dnia.

~

Drużyna wszechmocnych... Mimo... iż Ereina nie oceniała nazw drużyn, z którymi przyszło im do tej pory grać, musiała przyznać, że nazwa była dość wywyższająca.

Wszechmocni.

Z początku można było twierdzić, że są silni, a ich techniki wręcz zwalają z nóg. Oczywiście nie można było ominąć faktu, iż rzeczywiście byli silni, ale po dokładniejsze zagłębieniu się w ich historie można byli dostrzec liczne sprawy z ich nadmiernym faulowaniem przeciwników.
- Żeby tylko nie wpadli na to, by użyć tego dzisiaj. - złudne nadzieję.

Stadion wypełnił się cały wiernymi widzami. Errie dostrzegła z oddali nawet swoją przyjaciółkę Victorie. Uśmiechnęła się delikatnie do siebie i zaczęła przyglądać się reszcie trybun. Trzeba przyznać, że ich drużyna cieszyła się ogromną ilością fanów. Wśród chłopaków, mających koszulki w kolorach zieleni i bordu, znalazły się także dziewczyny i dzieci z rodzicami, które radośnie krzyczały, widząc swoich idoli.

Jasnowłosa uniosła głowę do góry, gdy przyjaciel z jej drużyny znalazl się przed nią. Zbliżył się jeszcze trochę i przytulił ją... Jednak nie normalnie. Jedną dłoń trzymał na jej plecach, a drugą na tyle jej głowy, by przybliżyć ją do swojej głowy. Wtedy dopiero zrozumiała, o co chodziło.
- Uważaj... mogą faulować. - poklepał ją dwa razy po plecach, czując od razu to samo.
- Wiem. - odsunął się od niej i zerknął na miejsce, gdzie powinni być przeciwnicy.

Nie zjawiali się... Nawet w szatni nie było po nich najmniejszego śladu. Dopiero, gdy komentator zasiadł na swoim miejscu, wszystko stało się jasne.
- Drodzy widzowie! Jak zapewne wszyscy wiemy, wczoraj związek piłki nożnej dokonał zamiany grających!
- Co to niby znaczy? - mruknęła do siebie szarooka.
- Nasza strefa dokonała zamiany że strefą piątą i tym samym mecz, który miał odbyć się tutaj, miał zostać rozegrany między Akademią Królewską, a zawodnikami z Liceum Plastycznego! Niestety minute temu otrzymałem wiadomość, że szkoła się nie zjawi! Oznacza to, że mecz zostaje oddany walkowerem, a mistrzostwo strefy wędruje do Królewskich!

Konfetti posypało się ze wszystkich stron i krzykom radości nie było końca. Cieszyli się wszyscy... Oprócz Ereiny. Nikt nie wiedział o tajemniczej zamianie... Nikt. Czy to było w jakiś sposób ustawione? Trudno było na to odpowiedzieć, ale i tak cała sprawa była conajmniej dziwna.
- David? Która to strefa piąta? - chłopaka zdziwiło jej pytanie w takim momencie. Po co jej to było?
- Wydaje mi się, że jest tam ta drużyna, z którą graliśmy mecz towarzyski.

Kirkwood?..

Jak najszybciej wybiegła bocznym wejściem, zanim ktokolwiek zdołał ją zatrzymać. Poczuła impuls... Że musi tam jechać i upewnić się, że wszystko jest dobrze.
- Czemu ja się tak martwię? - ręce całe jej drżały, a głowa nerwowo rozglądała się, szukając najlepszego środka transportu.
Nerwy... Może chciała się dowiedzieć od nich, czy wiedzieli coś o zamianie. Jeśli tak... To z pewnością byłaby spokojniejsza... A jeśli nie? To będzie znaczyć, że ktoś chciał sabotować oba finały. - za dwadzieścia minut zacznie się ich mecz.
Jedyną deską ratunku był dla niej André. Miała szczęście, że miała z nim dość dobre relacje i akurat miał wolną chwilę. Przyjechał najszybciej, jak się dało i dowiózł ją na stadion.

Krzyki tłumów i liczne komentarze świadczyły o tym, że mecz się zaczął... Wbiegła do środka przez główne wejście i trzymając się poręczy przy trybunach, spojrzała na wynik.

Jeden zero...

Coś jednak było nie tak... Co takiego? Na boisku grało tylko dziesięciu zawodników drużyny Kirkwooda... I oczywiście ich przeciwnikami okazali się Wszechmocni.
- Sędzia ogłosił dłuższą przerwę! Po niej druga część pierwszej połowy meczu! Mamy do czynienia z dwoma świetnymi zespołami, które już zdążyły nas zaskoczyć! Martwię się tylko o Kirkwood. Chłopcy z tej drużyny muszą włożyć więcej siły w ten mecz przez kontuzje ich obrońcy Erena Middletona!

Brak jednego zawodnika... Zawodnicy, którzy ciągle faulują... Osłabiona obrona...
Czy Errie mogła coś zrobić? Z pewnością... Było wiele sposobów... Ale do większych czynów potrzebny był silny impuls.

Impuls...

***

Inazuma Eleven I - Tango Lodu /korekta Where stories live. Discover now