25

995 112 13
                                    

- Musisz nauczyć się mijać przeciwników. - rzekł białowłosy, demonstrując dziewczynie najprostszy zwód. Jego lewa noga kopnęła piłkę w prawo, a białowłosy wykonał szybki obrót, bez problemu znajdując się za Ereiną.
- Przecież ja chce stworzyć hissatsu... - jej zdołowany ton głosu rozśmieszył Axela, który podał jej piłkę.
- Zwody to podstawa każdej gry, myślisz, że bez tego masz jakiekolwiek szanse?
- To piłka nożna nie polega tylko na strzelaniu bramek? - rozbawiony Blaze stanął za nią, ręce kładąc na jej ramionach.
- Ty kompletnie nic nie wiesz o tym sporcie. - Errie mruknęła coś pod nosem.

Za kogo on się uważa?

Fakt, iż jej wiedza na ten temat nie była zbyt duża... ale każdy kiedyś od czegoś takiego zaczynał... prawda?

Brązowooki poinstruował ją, co dokładnie ma zrobić. Wpierw przenieść piłkę na drugą stronę, a potem będąc tyłem do przeciwnika, ominąć go.
Blaze widział, jak jego uczennica stawiała pojedyncze i powolne kroki, by dokładnie zakodować sobie wszystko, co powiedział kapitan Kirkwooda.
- To teraz szybciej. - zaproponował.

Dasz rade Errie.

Siniejszy powiew wiatru rozwiał jej włosy na bok, a ona kopnęła piłkę prawą nogą w lewo. Poleciała za daleko, jednak zdeterminowana nastolatka nie dawała za wygraną. Tyłem do chłopaka prowadziła powoli piłkę, a jej ruchy przypominały trochę chód kraba. Między swoim nogami zauważyła stopę, na której znajdował się bordowy but, który zabrał jej przyrząd. Zostawiając stopy w tym samym miejscu, odwróciła się szybko. Niestety mając skrzyżowane nogi, nie było jej tak łatwo się utrzymać. Rękami zaczęła kręcić koła do przodu, by złapać równowagę, a jedna z jej nóg uniosła się do góry. Wtedy dłoń Axela objęła ją w talii, a ona zauważyła nie tylko, że znajduje się pod skosem do ziemi, ale także jasnowłosego, który był dość blisko niej.
- Często upadasz w takim stylu? - zapytał, a na jego twarz mimowolnie wpłynął uśmiech.
- Sama dałabym sobie radę. - zmarszczyła lekko brwi, na co Blaze tylko przewrócił oczami. Pociągnął ją delikatnie do góry, dzięki czemu mogła stanąć na równe nogi.

W sumie... gdyby nie on, to pewnie teraz tarzałaby się z piłką po mrudnej murawie boiska... ale nie miała ochoty się do tego przyznawać, co zauważył napastnik.

Typowa solistka

Znów podał zrezygnowanej dziewczynie piłkę, a ona schowała tylko dłonie do tylnych kieszeni od spodni i zaczęła ją solidarnie kopać.
- Ale tak... to ty nic nie zdziałasz. - ręce położył na jej łokciach, pociągając je do góry, by zobaczyć końce jej palców, które już nie były schowane. - Chciałaś bym ci pomógł, to spróbuj się choć trochę zaangażować.
Blaze miał trochę racji, bo jak to się mówi... bez pracy nie ma kołaczy, ale dziewczynę irytowało to, że z pozoru prosta rzecz stawała się dla niej tak trudna jak stworzenie hissatsu.
- Łatwo ci mówić... tobie wszystko wychodzi, a ja popełniam takie banalne błędy.

Już nie jest taka pewna siebie...

Gdzieś tkwił problem... i to wcale nie było to, iż Ereinie nie wychodziło... ona nie chciała podnieść się po porażce, a to było najgorsze działanie, jakie mógł postanowić zawodnik.
- Ty się po prostu poddajesz. - Stwierdził, a spokojny wzrok szarookiej skupił się na nim. Gdy prosiła go o pomoc, mówiła o uczuciu, które pojawiło się w jej sercu, gdy pierwszy raz go zobaczyła. Może wcześniej jeszcze to widział... kiedy obserwował blondwłosą, ale to mógłby być tylko przywidzenia, bądź dobra gra aktorska.

- Grasz tylko po to, by przypodobać się kuzynowi? - nastolatke zamurowało. W sumie... gdyby przyjrzeć się całej akcji, można było to właśnie tak nazwać. Pokiwała wiec twierdząco głową, a Blaze kopnął najlżej, jak się dało, piłkę w stronę bramki. - W takim razie powinnaś chyba już stąd iść. - Stwierdził, nie widząc już dalszego sensu gry.
- A-ale...
- Nie ma ale... - odparł cicho. - Jeśli nie ma w tobie miłości do piłki, to ta gra przestaje być tym... czym powinna.
- Ale we mnie jest miłość do piłki! - powiedziała, będąc nadzwyczaj pewną tego, co mówiła. - tylko potrzebuje twojej pomocy, by odkryć.

Może przesadziłam z tą obojętnością i brakiem chęci...

Westchnęła cicho, rozluźniająć całe swoje spięte ciało. Chłopak poświęcał dla niej swój czas... nawet jeśli jej nie wyjdzie... nawet jeśli zawiedzie Juda, powinna z tego korzystać.
- Obiecuję, że będę się starać... tylko nie oczekuj ode mnie zbyt wiele. Nie rozumiem tego sportu... i moje umiejętności to nawet pokazują, ale nie chce byś mnie skreślił przy moim pierwszym upadku.
Axel ruszył do bramki, wracając po chwili z piłką przy nodze. Kolejny raz podał ją dziewczynie, która z determinacją zaczęła powtarzać trening.

Wiele razy stykała się z ziemią, jednak szybko wstawała, znów rzucając się w wir tych samych ruchów.
A Słońce chyliło się już ku zachodowi, malując coraz większą część nieba na pomarańczowo. Wraz z malowniczym krajobrazem przyszedł ostry wiatr, który dał o sobie znać, poruszając strój jasnowłosego.
- Późno już. - stwierdził, przyglądając się zawodniczce, która szybko łapała oddech. - dokończymy to jutro.
- Nie. - usłyszał słowa sprzeciwu. Jego usta lekko się uchyliły, gdy spojrzał prosto na szare tęczówki Ereiny. Widział to samo spojrzenie, które widział jakiś czas temu... napastniczka idealnie wykonująca przetworzoną wersje jego ataku.
- Ostatni raz. - To wspomnienie wpłynęło chyba na jego decyzje. Wtedy wiedział, że Errie ma potencjał... ukryty gdzieś głęboko i teraz widział to znowu bardzo wyraźnie. Przypatrzył się jej ruchom, które nie przypominały już tych przy pierwszym próbach. Te były płynne i precyzyjne... aż sam Axel nie zdążył zarejestrować momentu, gdy jasnowłosa po prostu go minęła.
- Udało się! W końcu się udało!

***

Inazuma Eleven I - Tango Lodu /korekta Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz